Data: 2004-05-27 22:04:35
Temat: Re: Tulipanowiec?
Od: Marta Góra <m...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik ogrodowy skryba napisał:
>
> A wiecie szanowne panie, że kolekcjonerzy łacińskonazewniczy dla
> marketingowców to ułamek promila, nawet nie procenta? Dlatego nazwy
> potoczne, swojskobrzmiące i barwne nawet jeśli przaśne, będą zawsze
> ważniejsze niż Wasze ortodoksyjne ale w sumie jednostkowe w stosunku do
> całości rynku podejście nazewnicze. Nie kupicie roślinki, która was zachwyci
> tylko dla tego, że nazwa nie po łacinie? Kupujecie w renomowanych szkółkach
> i co rusz stwierdzacie, że to co urosło nie jest zgodne z łacińskim (a
> jakże) opisem do zakupionej sadzonki.
> Czy nie lepiej być bardziej elastycznym nazewniczo ale mieć w ogródku to co
> chciało się mieć w momencie zakupu?
>
No to pokaż mi szkółkę gdzie można nabyć kwitnące róze - na palcach
jednej ręki można policzyć. Większość jesienią i wiosną wyglada prawie
tak samo:-)))
Nigdy nie będę mówić na tawuły spiraea a na bodziszki geranium - wolę
polskie nazwy, ale jak ma się po kilka różnych w ogrodzie to jednak
łacina jest niezbędna. Mnie nie stać żeby bez sensu nabywać coś w ilosci
kilku sztuk - szczególnie jak potem sama mogę sobie rozmnożyć.
No i kupując byliny i krzewy bez kwiatów warto znać nazwy odmian.
Pomaga to też spełnić wymagania roślin.
Pozdrawiam
Marta
z okrywową różą, która miała być różowa a jest wściekle czerwona (3 sztuki)
|