Data: 2004-05-27 22:36:32
Temat: Re: Tulipanowiec?
Od: "ogrodowy skryba" <s...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Użytkownik ogrodowy skryba napisał:
>
> > A wiecie szanowne panie, że kolekcjonerzy łacińskonazewniczy dla
> > marketingowców to ułamek promila, nawet nie procenta? Dlatego nazwy
> > potoczne, swojskobrzmiące i barwne nawet jeśli przaśne, będą zawsze
> > ważniejsze niż Wasze ortodoksyjne ale w sumie jednostkowe w stosunku do
> > całości rynku podejście nazewnicze. Nie kupicie roślinki, która was
zachwyci
> > tylko dla tego, że nazwa nie po łacinie? Kupujecie w renomowanych
szkółkach
> > i co rusz stwierdzacie, że to co urosło nie jest zgodne z łacińskim (a
> > jakże) opisem do zakupionej sadzonki.
> > Czy nie lepiej być bardziej elastycznym nazewniczo ale mieć w ogródku to
co
> > chciało się mieć w momencie zakupu?
> >
>
> No to pokaż mi szkółkę gdzie można nabyć kwitnące róze - na palcach
> jednej ręki można policzyć. Większość jesienią i wiosną wyglada prawie
> tak samo:-)))
Prowda :-)
> Nigdy nie będę mówić na tawuły spiraea a na bodziszki geranium - wolę
> polskie nazwy, ale jak ma się po kilka różnych w ogrodzie to jednak
> łacina jest niezbędna.
Tyż prowda:-))
Mnie nie stać żeby bez sensu nabywać coś w ilosci
> kilku sztuk - szczególnie jak potem sama mogę sobie rozmnożyć.
> No i kupując byliny i krzewy bez kwiatów warto znać nazwy odmian.
> Pomaga to też spełnić wymagania roślin.
>
Drugi roz, tyz prowda:-)))
>
> Pozdrawiam
> Marta
> z okrywową różą, która miała być różowa a jest wściekle czerwona (3
sztuki)
>
A widzis? Godołem ze jak napisom po łacinie to tyz pocyganiom! :-)))
Pozdrawiam po rozmowie z gazdą
skryba
|