| « poprzedni wątek | następny wątek » |
50. Data: 2015-01-20 19:22:24
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.Cześć!
Właśnie piecze mi się chlebuś w piecu.
Pszenno-żytni na własnym zakwasie, jeden z kminkiem, drugi z czarnuszką.
Mmmm... Zazdrośćcie mi!
Zatem jest czas na spokojne nadrobienie zaległości na regionalne.kuchnia.
W dniu .01.2015 o 21:44 XL <i...@g...pl> pisze:
> Dnia Thu, 15 Jan 2015 19:25:58 +0100, Trefniś napisał(a):
>
>> Jednak ja tak widzę bardziej Tolouse-Lautreca. O moich przesłankach
>> można
>> byłoby długo...
>> Bo jednak to on te kobiety kocha i im współczuje.
>
> Zupełnie nie tak go odbieram. Kalectwo, a wtórnie odrzucenie przez
> kobiety
> zjego sfery, sprawiło, że najlepiej się czuł (bo był akceptowany) wśród
> prostytutek i tancerek. Z ich strony nigdy nie spotkało go poniżenie -
> zresztą jak mogło, skoro żtp był wypłacalny. Klient nasz pannn...
> Z tym jednak towarzystwem związana jest jego kiła, a z odrzuceniem -
> alkoholizm. Ale nie widzę tam "miłości", raczej brak zahamowań, no i moze
> czasem tak, współczucie. Ale to z racji poznania tego środowiska.
Z perspektywy współczesnych czasów i obiegowego oglądu stosunków
międzyludzkich miałoby to sens.
Ale Toulouse-Lautrec w rzeczywistości nie był zwykłym, zakompleksionym
kaleką korzystającym z usług seksualnych! Do tego przyjmowanym jak
uciążliwy klient!
Warto poczytać, bo to niesłychanie barwna i ciekawa postać:
http://francuskilacznik-monique.blogspot.com/2012/06
/henri-de-toulouse-lautrec-may-wielki.html
Paryż na przełomie XIX i XX wieku był artystyczną stolicą świata, a jego
Montmartre centrum artystycznych wydarzeń . Duchem Montmartru był właśnie
Toulouse-Lautrec, także współtwórcą sukcesu Moulin-Rouge.
To była _osobistość_!
Dla kobiet Montmartru był towarzyszem na pewno bardzo pożądanym! Dla
reszty towarzystwa duszą i prowodyrem zabaw!
Współcześnie encyklopedie opisują go jako "genialnego artystę, mającego
zadziwiającą umiejętność obserwacji połączoną z wyjątkową sympatią i
zrozumieniem dla ludzkości."
"Malował głownie prostytutki, ukazując nędzę ich codzienności. Szukając
tematów prac, tygodniami mieszkał w burdelach, podglądając życie, gdzie za
wszystko trzeba było zapłacić. Z czasem stał się przyjacielem swoich
modelek. W świecie, z którego pochodził królowała hipokryzja, tej
nienawidził."
Mała próbka:
https://www.youtube.com/watch?v=eLPSBKZtgYs
Zobaczycie tam też portret van Gogha, którego był przyjacielem.
>
>> Degas zaledwie obserwuje.
>
> No nieeeeeeeee.... Malując kobiety Degas kontempluje ich stan wewnętrzny
> równie wnikliwie, jak to robi Lautrec! U Lautreca z racji odrzucenia
> przez
> kobiety oraz zwiększonej empatii (kalectwo oraz permanentne przebywanie w
> specyficznym środowisku kobiet) jest mnóstwo drgających nut, także w
> warsztacie, ale czy się wg Ciebie różnią poniższe obrazy jeśli o
> wnikliwość
> wglądu we wnętrze kobiety chodzi??
>
> http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/
d/d8/Edgar_Degas_-_Waiting_-_Google_Art_Project.jpg/
800px-Edgar_Degas_-_Waiting_-_Google_Art_Project.jpg
> http://www.wikiart.org/en/edgar-degas/the-absinthe-d
rinker-1876
>
> http://www.allpaintings.org/d/74358-1/Henri+de+Toulo
use-Lautrec+-+Alone.jpg
>
Ten zestaw mimo intencji świetnie pokazuje różnicę między życzliwym
Toulouse-Lautrec, a obserwatorem Degasem. Wręcz w linku Pijących absynt
krytyk pisze "Kobieta na obrazie jest pokazana jako dziwka (whore)".
Ciekawy art. o Degas w Wyborczej:
http://wyborcza.pl/1,75475,11559033,Degas__Gwalt_prz
ez_dziurke_od_klucza.html#ixzz3PNxRWVbC
"Krytycy wytykali mu brutalność, upokorzenie modelek, które często
pokazywał z tyłu lub z zasłonioną twarzą. Być może dali się zwieść słowom
samego artysty, który twierdził, że 'patrzył na nie jak na zwierzęta'."
O ile wiem, te słowa były _reakcją_ (nietrafioną i pogrążającą) Degasa na
krytykę tej tematyki swojego malarstwa. Utwierdziły ludzi w jego
mizoginiźmie! Ale już cykl "Tancerki" to trochę inny punkt widzenia.
To dlatego widzę dwa różne podejścia - Degas, widzący "zwierzęta", towar
na sprzedaż - bez zrozumienia i współczucia (zadziwiająco wielu mężczyzn
tak widzi).
I Toulouse-Lautrec, który towarzyszy swoim modelkom, mieszka z nimi,
przyjaźni się i zwyczajnie lubi!
A teraz czas na parę kromek pachnącego, gorącego, chrupiącego chleba...
Prawie plateau...
--
Trefniś
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2015-01-20 19:26:43
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.W dniu .01.2015 o 19:22 Trefniś <t...@m...com> pisze:
> Cześć!
>
> Właśnie piecze mi się chlebuś w piecu.
> Pszenno-żytni na własnym zakwasie, jeden z kminkiem, drugi z czarnuszką.
> Mmmm... Zazdrośćcie mi!
Oczywiście razowy :)
Przepraszam, moja Opera coś zgłupiała i wysłała wielokrotnie...
--
Trefniś
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2015-01-20 19:31:51
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.Dnia Tue, 20 Jan 2015 19:22:23 +0100, Trefniś napisał(a):
> Ale Toulouse-Lautrec w rzeczywistości nie był zwykłym, zakompleksionym
> kaleką korzystającym z usług seksualnych! Do tego przyjmowanym jak
> uciążliwy klient!
A co innego piszę?
> Warto poczytać, bo to niesłychanie barwna i ciekawa postać:
Wiemy, czytamy 33333-)
> A teraz czas na parę kromek pachnącego, gorącego, chrupiącego chleba...
> Prawie plateau...
Znam to - dlatego zrobiłam dłuższą przerwę, by się nie uzależnić, bo ten
rodzaj uzależnienia idzie w biodra ;-)
Ale oczywiscie zazdroszczę... braku przerwy :-))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2015-01-20 19:33:33
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.Dnia Tue, 20 Jan 2015 19:26:43 +0100, Trefniś napisał(a):
> Oczywiście razowy :)
>
> Przepraszam, moja Opera coś zgłupiała i wysłała wielokrotnie...
Chleb razowy - jakiś duch w Operze... go zwielokrotnił :-)))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2015-01-20 19:42:29
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.W dniu .01.2015 o 19:33 XL <i...@g...pl> pisze:
> Dnia Tue, 20 Jan 2015 19:26:43 +0100, Trefniś napisał(a):
>
>> Oczywiście razowy :)
>>
>> Przepraszam, moja Opera coś zgłupiała i wysłała wielokrotnie...
>
> Chleb razowy - jakiś duch w Operze... go zwielokrotnił :-)))
Hehe, tematyka nam się lekko zazębia...
"Bal w operze"
"Dzisiaj wielki bal w Operze.
Sam Potężny Archikrator
Dał najwyższy protektorat,
Wszelka dziwka majtki pierze
I na kredyt kiecki bierze,
(...)
"
Znów te muzy Toulouse-Lautreca, tym razem u Tuwima...
:)
--
Trefniś
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2015-01-20 20:14:46
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.Dnia 2015-01-20 19:22, obywatel Trefniś uprzejmie donosi:
> Cześć!
>
> Właśnie piecze mi się chlebuś w piecu.
> Pszenno-żytni na własnym zakwasie, jeden z kminkiem, drugi z czarnuszką.
> Mmmm... Zazdrośćcie mi!
Nie ma czego.
Q
--
Kobieta została stworzona po to, by umilać życie mężczyźnie, a nie -
żeby cały dzień pracować, wieczorem zaś gotować mu mrożonki.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2015-01-20 20:24:13
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.W dniu .01.2015 o 19:31 XL <i...@g...pl> pisze:
> Dnia Tue, 20 Jan 2015 19:22:23 +0100, Trefniś napisał(a):
>
>> Ale Toulouse-Lautrec w rzeczywistości nie był zwykłym, zakompleksionym
>> kaleką korzystającym z usług seksualnych! Do tego przyjmowanym jak
>> uciążliwy klient!
>
> A co innego piszę?
>
"najlepiej się czuł (bo był akceptowany) wśród
prostytutek i tancerek. Z ich strony nigdy nie spotkało go poniżenie -
zresztą jak mogło, skoro żtp był wypłacalny. Klient nasz pannn..."
To zupełnie co innego!
Był pożądany, uwielbiany, był _możliwością_ zatańczenia w Moulin-Rouge...
Dziewczyny o niego zabiegały!
Cały świat jechał do Paryża - a artystyczne dusze i tak lądowały na
Montmartrze, w jego domenie.
To jednak co innego, niż pisałaś :)
>> Warto poczytać, bo to niesłychanie barwna i ciekawa postać:
>
> Wiemy, czytamy 33333-)
>
>
>> A teraz czas na parę kromek pachnącego, gorącego, chrupiącego chleba...
>> Prawie plateau...
>
> Znam to - dlatego zrobiłam dłuższą przerwę, by się nie uzależnić, bo ten
> rodzaj uzależnienia idzie w biodra ;-)
> Ale oczywiscie zazdroszczę... braku przerwy :-))
Hehe, ja jestem chudzielcem z niskim łaknieniem - dla mnie taki chlebuś to
wręcz lekarstwo :)
Jeśli ktoś chciałby spróbować piec w domu - to nie jest ani trudne, ani
wyczerpujące.
To jest mit, z którym walczę z sukcesami.
--
Trefniś
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2015-01-20 20:54:27
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.Dnia Tue, 20 Jan 2015 20:14:46 +0100, Qrczak napisał(a):
> Dnia 2015-01-20 19:22, obywatel Trefniś uprzejmie donosi:
>> Cześć!
>>
>> Właśnie piecze mi się chlebuś w piecu.
>> Pszenno-żytni na własnym zakwasie, jeden z kminkiem, drugi z czarnuszką.
>> Mmmm... Zazdrośćcie mi!
>
> Nie ma czego.
>
Zazdrośnica 3333-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2015-01-20 20:57:28
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.Dnia Tue, 20 Jan 2015 20:24:13 +0100, Trefniś napisał(a):
> W dniu .01.2015 o 19:31 XL <i...@g...pl> pisze:
>
>> Dnia Tue, 20 Jan 2015 19:22:23 +0100, Trefniś napisał(a):
>>
>>> Ale Toulouse-Lautrec w rzeczywistości nie był zwykłym, zakompleksionym
>>> kaleką korzystającym z usług seksualnych! Do tego przyjmowanym jak
>>> uciążliwy klient!
>>
>> A co innego piszę?
>>
>
> "najlepiej się czuł (bo był akceptowany) wśród
> prostytutek i tancerek. Z ich strony nigdy nie spotkało go poniżenie -
> zresztą jak mogło, skoro żtp był wypłacalny. Klient nasz pannn..."
>
> To zupełnie co innego!
> Był pożądany, uwielbiany, był _możliwością_ zatańczenia w Moulin-Rouge...
> Dziewczyny o niego zabiegały!
> Cały świat jechał do Paryża - a artystyczne dusze i tak lądowały na
> Montmartrze, w jego domenie.
>
> To jednak co innego, niż pisałaś :)
"(...)najlepiej się czuł (bo był akceptowany) wśród prostytutek i tancerek.
Z ich strony nigdy nie spotkało go poniżenie(...)" - no nie, tyle że Ty
zajmujesz się NIMI, a ja NIM.
>
>>> Warto poczytać, bo to niesłychanie barwna i ciekawa postać:
>>
>> Wiemy, czytamy 33333-)
>>
>>
>>> A teraz czas na parę kromek pachnącego, gorącego, chrupiącego chleba...
>>> Prawie plateau...
>>
>> Znam to - dlatego zrobiłam dłuższą przerwę, by się nie uzależnić, bo ten
>> rodzaj uzależnienia idzie w biodra ;-)
>> Ale oczywiscie zazdroszczę... braku przerwy :-))
>
> Hehe, ja jestem chudzielcem z niskim łaknieniem - dla mnie taki chlebuś to
> wręcz lekarstwo :)
> Jeśli ktoś chciałby spróbować piec w domu - to nie jest ani trudne, ani
> wyczerpujące.
> To jest mit, z którym walczę z sukcesami.
Od tego próbowania to mi kiedyś 7 kg przybyło 3-))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2015-01-20 21:38:56
Temat: Re: Ulubiony piątkowy obiad.W dniu .01.2015 o 20:54 XL <i...@g...pl> pisze:
> Dnia Tue, 20 Jan 2015 20:14:46 +0100, Qrczak napisał(a):
>
>> Dnia 2015-01-20 19:22, obywatel Trefniś uprzejmie donosi:
>>> Cześć!
>>>
>>> Właśnie piecze mi się chlebuś w piecu.
>>> Pszenno-żytni na własnym zakwasie, jeden z kminkiem, drugi z
>>> czarnuszką.
>>> Mmmm... Zazdrośćcie mi!
>>
>> Nie ma czego.
>>
>
>
> Zazdrośnica 3333-)
Oj tam, zaraz zazdrośnica...
Obserwuję sobie, smakuję różnych chlebów...
W Polsce już smak chleba nie jest doceniany!
Przez młodzież być może nawet nieznany?
A dzieci chcą bułek - jak w McDonalds!
Prosty przykład - w pobliskiej Biedronce był sprzedawany chleb
pszenno-żytni (na mące chlebowej, zatem biały). Według mnie bardzo
smaczny, kiedy świeży - chrupiący. Co ciekawe - najtańszy w ofercie!
To przecież sklep uwielbiany przez emerytów, którzy powinni jeszcze
pamiętać smak dobrego chleba i dbać o swój portfel.
Niestety, ten chleb przegrał z pszenną gąbką sprzedawaną w woreczku
foliowym jako chleb krojony.
Droższy o 20 groszy.
Chleb krojony z woreczka _nigdy_ nie będzie miał chrupiącej skórki!
Klienci zagłosowali portfelem!
Dokładnie to samo wydarzyło się w Lidlu!
Jednak tam od czasu do czasu zdarza się trafić na w miarę smaczny chleb -
mimo, że pieką mrożony z firmy Inter Europol.
A o razowych to nawet szkoda dyskutować - wszyscy z uporem pakują do niego
kwas mlekowy w niesłychanych ilościach (jako konserwant). Taki chleb jest
dla mnie niejadalny!
--
Trefniś
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |