Data: 2003-09-28 17:58:06
Temat: Re: Upgrade Niech żyje sztuka
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Amnesiak" <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl> napisał
w wiadomości news:pdmdnvoc4vo70npo5g3c07ri3r76kepevq@4ax.com...
> Tak. Powiem więcej: nawet gdyby udało się "doskonale rozeznać się", to
> i tak nie uchronilibyśmy się przed złem. Dlaczego? Bo wartości są ze
> sobą sprzeczne: broniąc jednej, poświęcamy drugą. Zaiste dramatyczna
> jest kondycja człowieka na tym padole łez. ;-) Nie można jednak mówić,
> że poświęcamy etykę, by ratować jakieś dobro. Poświęcamy jedno dobro,
> by ratować inne. Jedno i drugie jest przez zasady etyczne okreslone.
I tworzymy jednocześnie zło. Ale widzisz, jedno i drugie jest - jak
mówisz - przez zasady etyczne określone. Otóż zależy, jakie zasady się
weźmie, takie się będzie miało określenia...
> Relatywizacja pojęć etycznych nie musi jednak sięgać jednostek.
> Powiedziałbym raczej, że cnota *dla każdej społeczności* może być inna
> (i zwykle jest).
Tu się zgadzam, nie sięga to czasami jednostek, aczkolwiek czasami
jednostka przybierając takie a nie inne zasady, czasem nieświadomie
zidentyfikuje się z jakąś społecznością.
> I ja sam biorę udział w tej walce.;-)) Jakaś siła wyższa wyznaczyła mi
> psp - jako teren zmagań o porzucenie mrzonek o "wiecznych zasadach".
> ;-) Pierniki nazywają nas "masonami". ;-))))))))))))
He he... choć te "wieczne zasady" zdają się wielu tak kuszące, tak
kuszące... że aż mnie dziw bierze... ;-)
> Po pierwsze, uważam, że nie istnieje coś takiego, jak etyka
> chrześcijańska.
----- Tadeusz Ślipko SJ mode on -----
"Zarys etyki ogólnej ma być wprowadzeniem w tajniki "etyki
chrześcijańskiej", czyli "chrześcijańskiej filozofii moralności". Ta
wstępna deklaracja zawiera w sobie kilka znaków zapytania, na które
zaraz na progu zamierzonego wykładu należy udzielić odpowiedzi.
Pierwszą przyczyną niejasności może być sam termin "etyka
chrześcijańska". Rodzi się bowiem trudność: za "chrześcijańską" uchodzić
może jedynie "etyka religijna", a więc oparta na zasadach zaczerpniętych
z Ewangelii bądź z moralnego nauczania Kościoła katolickiego albo też
innego wyznania chrześcijańskiego, którko mówiąc - oparta na jakimś
autorytecie. Jeżeli jednak w niniejszym studium rzeczywiście chodzi o
"filozofię moralności", to musi się w nim sięgać do pozachrześcijańskich
źródeł poznania, przede wszystkim do zasad rozumowych, a nie
jakiegokolwiek autorytetu. Tak właśnie dzieje się w przypadku etyki
arystotelesowskiej, kantowskiej czy egzystencjalistycznej. Brak zatem
podsatw, by zwać ją "etyką chrześcijańską".
Kluczem do rozwiązania tej trudności są dwa twierdzenia. Zgodzić się
wypada, że wszelka etyka, o ile ma być "filozofią", musi sięgać do
pozareligijnych źródeł poznania. Pod tym względem "etyka chrześcijańska"
w żadnym wypadku nie stanowi wyjątku. Również ona czerpie z tych samych
źródeł, co wymienione przed chwilą kierunki filozoficzno-etyczne,
naczelne dane celem sformułowania właściwego sobie języka filozoficznego
oraz metody którą posługuje się przy konstruowaniu i uzasadnianiu
głoszonych tez. Potwierdza to także niezbity fakt historyczny: etyka
chrześcijańsjka korzeniami tkwi w świecie antycznych,
pozachrześcijańskich platońsdko-arystotelesowskich idei i kontynuuje
zapoczątkowany przez te kierunki styl filozofowania.
Wobec tego powraca pytanie, na jakiej podsatwie zwie się tę etykę
"etyką chrześcijańską". Odpowiedź brzmi: stało się tak nie na podsatwie
kryteriów metodologicznych, ale z racji historyczno-kulturowych.
Narodziny twego systemu przypadają bowiem na tak na wskroś
chrześcijańską epokę histoii, jaką było średniowiecze, zasadnicze
elementy w budowę jego etycznych teorii wnieśli reprezentatywni dla
chrześcijaństwa filozofowie, jak św. Augustyn i św. Tomasz z Akwiu,
głosi się ten system i nadal się go rozwija po dziś dzień, głównie w
kościelnych instytutach naukowych. Większe jeszcze znaczenie ma fakt, że
etyka ta stanowi integralną część "filozofii chrześcijańskiej" razem z
nią dzieliła przez wieki historyczne losy. Razem tez z nią aż do XIX
wieku pozostawała w stanie ścisłej symbiozy z teologią. Nie była to
jednak relacja oparta na zasadzie partnerstwa. Filozofia została uznana
za "służebnicę teologii", innymi słowy za dyscyplinę pomocniczą, której
zadaniem było wypracować syntezę rozumowych pojęć i twierdzeń
niezbędnych dla teologicznej interpretacji artykułów wiary. Wykonując te
zadania, sama uzyskiwała ze strony teologii pewne ideowe impulsy, które
pobudzały do odkrywczych dociekań filozoficznych (np. do formowania się
antropologicznego pojęcia osoby), przy zachowaniu jednak metodologicznej
odrębności obu dyscyplin.
Wtakim to właśnie kontekście historycznym zropdził się system
filozoficzny wypracowany przez św. Tomasza i pokoleń kontynuatorów jego
myśli. Mimo pewnych wstępnych trudności system ten zadomowił się w
kulturze umysłowej katolickich społeczeństw Europy dzięki temu przede
wszystkim, że jego podsatwy światopoglądowe, zwłaszcza teizm i
spirytualizm pozostawały w zgodzie z prawami wiary chrzecijańskiej. Na
tle tak zarysowanego kontekstu historycznego można wysunąć twierdzenie,
że filozofia tomistyczna, w aspekcie swego doktrynalnego korpusu,
spełnia zasadnicze warunki aby mogła uchodzi za "filozofię
chrześcijańską". Toteż pomijając fascynującą historię tego terminu,
tudzież różnorodność nadawanych mu w ciągu wieków znaczeń, są podstawy,
aby w niniejszym podręczniku filozofia, a z nią etyka chrześcijańska,
określane były zamiennie za pomocą terminu "filozofia/etykla
chrześcijańska".
Powyższa konstatacja stwarza jednak nowy problem: po co wprowadzać
termin zakresowo tak szeroki, skoro ma się do dyspozycji od dawana w
literaturze występujące, ponadto bardziej jednoznaczne określenie "etyka
tomistyczna", ewentualnie "augustyńsko-tomistyczna"? Pytanie w pełni
uzasadnione, należy się przeto z dokonanej zmiany wytłumaczyć.
Ogólnie mówiąc, stało się tak wskutek wykształcenia się nowej
sytuacji w europejskiej myśli filozoficznej. Zaczątki tego procesu tkwią
w wieku XIX, ale w XX wieku przybrał on już gołym okiem dostrzegalną
postać. Idzie o to że również na gruncie chrześcijańskim pojawiły się w
tym czasie, obok tomizmu, nowe orientacje filozoficzno-etyczne.
Niewątpliwie decydującą rolę odegrały tu nowożytne nurty filozoficzne,
Pod ich inspirującym wpływem D. v. Hildebrand z dużym rozmachem kreślił
zarysy etyki fenomenologicznej, M. Blondel personalistycznej, G. Marcel
zaś egzystencjalistycznej. Istotne wszakzxę jest to, że filozofowie ci,
a także inni nowatorsko nastawieni myuśliciele katoliccy, mimo
odmiennych wizji fenomenu moralności na równi z etyką tomistyczną
reprezentują w filozofii moralności etykę teistyczną, spirytualistyczną
i obiektywistyczną. Ta wspólnota fundamentalnych założeń
światopoglądowych świadczy, że wszystkie te kierunki tworzą odrębną
grupę chrześcjańskich kierunków filozoficzno-etycznych. W tym
charakterze różnią się zasadniczo od nowożytnych, nader licznych
systemów etyki laickiej, a także od antycznych szkół
filozoficzno-etycznych. Termin "etyka chrześcijańska" ma właśnie na celu
sygnalizować istnienie tej ostrej granicy.
Przy tym założeniu staje się jasne, że desygnatem terminu "etyka
chrześcijańska", nie jest jakaś jedna określona "etyka", ale óżne "etyki
chrześcijańskie". Jest to termin zbiorczy i dlatego obciąża go
nieodłącznie z tego rodzaju terminem związana trudność zidentyfikowania
przy jego użyciu jednego z wchodzących w jego zakres realnych
desygnatów. Trzeba zatem się zastanowić, czy nie możnaby go w pewien
sposób ujednoznacznić przez wskazanie na jeden z kierunków etycznych, do
którego by się z reguły odnosił. Tym kierunkiem jest właśnie system
etyki tomistycznej, który tym się niewątpliwie wyróznia, że stanowi
dzieło wielowiekowej tradycji doktrynalnej, treściowo jest
wszechstronnie rozbudowany, kultywowany tez był przez wieki przez naczną
liczbę zwolenników. Z tego więc tytułu może uchodzić za par excellence
"etykę chrześcijańską", swego rodzaju sztandarowy system teistycznie i
spirytualistycznie zorientowanych etyk.
----- Tadeusz Ślipko SJ mode off -----
Zacytowałem, ponieważ kiedyś też miałem wątpliwość, co to ów zwierz, ta
"etyka chrześcijańska", a ten własnie passus mnie całkowicie przekonał o
zasadności wprowadzenia owego terminu.
> Tyle, że ów chrześcijanin
> doprowadził do zła nie dlatego, że postąpił etycznie, zamiast
> nie-etycznie, tylko dlatego, że ze dokonał niewłaściwego wyboru
> spośród wartości etycznych.
A przecież mówiłeś, że walczysz z "wiecznymi prawdami" a tu ot...
odniesienie do "właściwego wyboru"... sposród czego, mianowicie...
wiecznotrwałych idei... do której z rzadka ma się dostęp?
> Do tego nie musisz mnie przekonywać. Uważam wręcz, że już sama
> świadomość istnienia "wiecznych wartości" jest - z etycznego punktu
> widzenia - szkodliwa.
Swoją drogą jak Cię czytam, to nie podejrzewałem Cię o inne stanowisko
;-)))
Pzdr
Paweł
|