Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Utracona Tozsamosc

Grupy

Szukaj w grupach

 

Utracona Tozsamosc

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-01-10 18:10:00

Temat: Utracona Tozsamosc
Od: lostIdentity <l...@i...somewhere> szukaj wiadomości tego autora

Udało się osiągnąć mojej osobie prawdziwe, od-zawsze-oczekiwane
szczęście z pewną kobietą, a raczej młodą, ale dojrzałą dziewczyną.
Przeżywszy kilka różnych nieudanych związków stałem u progu nadziei,
że coś takiego w życiu moim się przydarzy i jednak właśnie przydarzyło.

Związek ten, pełen poświęcenia, życia, pełen mnóstwa wspólnych przeżyć,
pełen szczęścia i radości z każdej chwili... był związkiem tylko
ludzkim, zatem i w niego wkradł się kryzys. Zapewne zdołalibyśmy go
przezwyciężyć, gdyby nie tajemniczy "on", wrażliwy niezmiernie
człowiek, który zdobył jej naiwne serce sam angażując się przy tym
emocjonalnie. Ona, nie dawszy mi uprzednio szansy odeszła. A nie
chciała jej dać, gdyż nauczona przykrymi doświadczeniami związków jej
krewnych zamknąła w sobie wszelkie myśli o możliwości przezwyciężenia
kryzysu. Olbrzymi potencjał, na którym bazowaliśmy okazał się i tak
zbyt mały, by próbowała coś w tej sprawie zrobić. A były to błache
sprawy, które w jej oczach urosły do niezbadanych rozmiarów - zwykłe
ludzkie nieporozumienia.

Wyjściem mogło być odczekanie i poznanie swoich uczuć. Niestety,
w momencie, gdy dość siły jest w nas by potrafić z powrotem żyć
wspólnym życiem wraz z ważnym doświadczeniem - okazuje się to
niemożliwe. Bo jest "on" i ich uczucia, jakże dla mnie pochopne
i oparte na tak niestabilnych podstawach.

Czuję się ofiarą jej światopoglądu-nie-dającego-szans i Jej dziewczęcej
naiwności. Jednocześnie wiem, że nie mogła do końca zabić tego uczucia,
jak bardzo byliśmy dla siebie ważni. Nie wiem też co robić, bo czuję
się jak w pułapce. Niemal pewien jestem, że do mnie nie wróci
a jednocześnie na tyle mocno Ją kocham i tak bardzo czułem się z Nią
szczęśliwy, że nie potrafię sobie wyobrazić życia bez Niej.

I wreszcie sedno: utraciłem swoją Tożsamość. Bo Ona stała się jej
nieodłączną częścią. Nie chce być z inną kobietą myśląc o Niej. Jakże
mógłbym się czuć kochając się z inną?

I to jest mój problem. Mętnie, wiem to doskonale, wyjaśniony. Skromna
też ilość okoliczności i naprędce nakreślona historia też nie ułatwią
zrozumienia tego co czuję.

Ale jeżeli jakaś dobra dusza ogarnie to wszystko i poradzi jak odzyskać
Tożsamość, bądź Ją... będę wdzięczny.

lostIdentity

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-01-10 21:04:57

Temat: Re: Utracona Tozsamosc
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"lostIdentity"

Za oknami wciaz...(jakis tam) swiaat!
I tylko mnie - troszeczke mnieeej!

Cos odeszlo, cos co wazy mniej niz gram!
A przeciez sie nie stalo lzeeeej!


Zegnaj stary cieniu co poszedles spac!
Witaj nowa twarzy nauczona grac!

Poki o tym wiem
Poki wiedziec chce
Niech ci przyjrze sie - czy dooobrze cie znam.


Poki ...( bis)


( przepraszam za dowcipkowanie,a teraz ja nie moglam sie powstrzymac;)

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-10 22:11:34

Temat: Re: Utracona Tozsamosc
Od: "Aga" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora



> Ale jeżeli jakaś dobra dusza ogarnie to wszystko i poradzi jak odzyskać
> Tożsamość, bądź Ją... będę wdzięczny.


Pieknie to wszystko opisałes.
Tyle w Tobie pokory (w tym dobrym znaczeniu tego słowa) i ciepła.
Nie umiem Ci doradzic.... a szkoda.
Wiem z wlasnego zycia, ze wiele rzeczy, ktore wydaja nam sie teraz dla nas
niedobre, potem okazuja sie wcale nie takim złym rozwiazaniem. Moze to
banalne, ale czas goi rany i daje odpowiedzi na wiele pytan. Pewne przezycia
kształtuja nas na nowo - znowu jestes madrzejszy, wiecej wiesz o sobie.
Swojej tozsamosci nie utaciles, ale sam postanowiles, ze jej nie masz.
Wybrales taki sposob, na okazanie swojego cierpienia. Równie dobrze mozesz
swoje cierpienie okazywac piszac. Takie pisanie (nawet do szuflady) tez
pomaga - na takie uczucia ubrane w słowa - mozna spojrzec z boku.

Agata (Dobra dusza)

P.S.
Moze napiszesz do swojej ukochanej (chyba, ze, juz to zrobiles ?).


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-12 01:27:50

Temat: Re: Utracona Tozsamosc
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

lostIdentity:
> I wreszcie sedno: utraciłem swoją Tożsamość.
> Bo Ona stała się jej nieodłączną częścią.

I jestes tego pewien?

Nie tracimy tego co jest czescia nas samych.
Tracimy tylko to co stanowi balast dla naszej wlasnej tozsamosci. :)

Gdyby rzeczywiscie cokolwiek co tracimy stanowilo czesc nas samych,
nie utracilbysmy tego.

Zastanow sie nad tym. ;)
Serio. :)

Czarek





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-12 10:22:50

Temat: Re: Utracona Tozsamosc
Od: Marsel <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

w poprzednim art. <avnggu$o43$1@SunSITE.icm.edu.pl>,
szanowny kol. Aga pisze, ze:
<...>
> Agata (Dobra dusza)
>
> P.S.
> Moze napiszesz do swojej ukochanej (chyba, ze, juz to zrobiles ?).


droga duszyczko, moze ty chcialabys takie listy otrzymywac, ale wez
pod uwage ze nie jestes ta ukochana! :)
Moim skromnym zdaniem lepiej nie rozwlekac problemu.

--
Marsel

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-12 12:05:41

Temat: Re: Utracona Tozsamosc
Od: "Agati\(Aga\)" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> droga duszyczko, moze ty chcialabys takie listy otrzymywac, ale wez
> pod uwage ze nie jestes ta ukochana! :)
> Moim skromnym zdaniem lepiej nie rozwlekac problemu.
>
> --
> Marsel


Pewnie, ze bym chciała takie listy otrzymywac... :))
Pytanie - kto by nie chciał ?
Moze masz rację, że Ta Ukochana juz by nie chciała, ale większosc kobiet na
pewno tak.
No, ale nie rozwlekajmy tematu...

Pozdrawiam Agata





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-12 13:07:59

Temat: Re: Utracona Tozsamosc
Od: "Marek N." <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Marsel:
> > droga duszyczko, moze ty chcialabys takie listy otrzymywac, ale wez
> > pod uwage ze nie jestes ta ukochana! :)


Agati:
> Pewnie, ze bym chciała takie listy otrzymywac... :))
> Pytanie - kto by nie chciał ?
> Moze masz rację, że Ta Ukochana juz by nie chciała, ale większosc kobiet
na
> pewno tak.

Marek:
Ja czesto wiele osob z nas pragnie dostawac... Dostawac listy, dostawac,
zainteresowanie, dostawac uczucie.
Sadze, ze najszczesliwszy jest uklad, gdy dostaje i daje duzo i uczciwie
(mam na mysli dawanie i branie zwiazane z Ta Osoba).
Ale gdyby przyszlo wybierac, co wole, czy tylko dawac, czy tylko dostawac?
Co, patrzac dlugofalowo, patrzac gleboko w swoje szczescie, bedzie DLA MNIE
lepsze?
Sklanaim sie ku odpowiedzi, ze dawanie przyniesie mi wiecej szczescia...

Wszsytkim zycze obfitego dawania i brania - zarownow rownowadzie, jak i ze
szczerych Serduszek :-) :-)

Serdecznosci z Lublina
Marek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-12 15:37:34

Temat: Re: Utracona Tozsamosc
Od: "Agati\(Aga\)" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Marek:
> Ja czesto wiele osob z nas pragnie dostawac... Dostawac listy, dostawac,
> zainteresowanie, dostawac uczucie.
> Sadze, ze najszczesliwszy jest uklad, gdy dostaje i daje duzo i uczciwie
> (mam na mysli dawanie i branie zwiazane z Ta Osoba).
> Ale gdyby przyszlo wybierac, co wole, czy tylko dawac, czy tylko dostawac?
> Co, patrzac dlugofalowo, patrzac gleboko w swoje szczescie, bedzie DLA
MNIE
> lepsze?
> Sklanaim sie ku odpowiedzi, ze dawanie przyniesie mi wiecej szczescia...
>
> Wszsytkim zycze obfitego dawania i brania - zarownow rownowadzie, jak i ze
> szczerych Serduszek :-) :-)
>
> Serdecznosci z Lublina
> Marek

.........................
Ja takze mam wrazenie, ze dawanie przyniosłoby mi wiecej szczescia.
Boje sie tylko, że wtedy miałabym taką ukrytą pretensje do całego świata,
ze nie dostaje.
A tego bym nie chciała...

Dzieki za zyczenia
Serdecznosci z Poznania
Agata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-12 16:22:24

Temat: Re: Utracona Tozsamosc
Od: "Marek N." <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Agati(Aga)" <a...@w...pl> napisała:
> Ja takze mam wrazenie, ze dawanie przyniosłoby mi wiecej szczescia.
> Boje sie tylko, że wtedy miałabym taką ukrytą pretensje do całego świata,
> ze nie dostaje.
> A tego bym nie chciała...

Agato!
Ja pisalem o takiej czystej abstrakcji, ze dajemy duzo, dostajemy "zero".
Sadze, ze Wszechswiat jest sprawiedliwy, jak sie gleboko w niego wsluchac.
IMHO jesli bede wysylal dobro, to to dobro ku mnie wroci (nie chce jednak
wysylac z wyrachowania, po to by wrocilo; ten "powrot" fajnie, gdy jest przy
okazji).
I jesli jestem cierpliwy, to sadze, ze te pretensje o ktorych piszesz nie
beda mialy miejsca.

Zycze duzo radosci z dawania bez oczekiwania czegokolwiek w zamian w calym
2003 roczku
:-) :-)

Marek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-01-13 09:02:44

Temat: Re: Utracona Tozsamosc
Od: m...@p...info (Lipinska Miroslawa) szukaj wiadomości tego autora

> I wreszcie sedno: utraciłem swoją Tożsamość. Bo Ona stała się jej
> nieodłączną częścią. Nie chce być z inną kobietą myśląc o Niej. Jakże
> mógłbym się czuć kochając się z inną?
(...)
> Ale jeżeli jakaś dobra dusza ogarnie to wszystko i poradzi jak odzyskać
> Tożsamość, bądź Ją... będę wdzięczny.

Dzień dobry...... Na utraconą tożsamość jest jedna rada: czas. Tożsamość
przyfrunie zpowrotem sama. I jeszcze jedno: uważna lektura Antoniego de
Mello " Wezwanie do miłości" lub "Przebudzenie" Ja co jakiś czas z uporem
maniaka polecam te książki różnym nieszczęśliwym i porzuconym ludziom. Ale
nie znam lepszej terapii - te książki pozwalają zrozumieć, że wszystkie
nieszczęścia siedzą wyłącznie między " naszymi uszami" , a kochać
niekoniecznie oznacza posiadać. Po co u twego boku ma tkwić nieszcześliwa
istota zakochana w kimś innym, która z litości dała ci szansę? Zwykła
ambicja nie powinna Ci na to pozwolić.
A co do myślenia o Niej, a kochania sie z inną - jest jeden prosty sposób,
musisz od razu być z inną? Poczekaj - tożsamość Ci wróci, to i szczere
zaangażowanie w inny związek stanie się znów możliwe.
Ja piszę trochę może bezlitośnie, ale ze swoich młodych lat pamiętam takie
związki z chłopcami, którym dawałam szansę z litości, bo wstydziłam się
zerwać nieudany (dla mnie) zwiazek. Nie chciałam robić sympatii przykrości i
tak męczyłam się, wspominam to teraz z obrzydzeniem. To dotyczyło czasu,
kiedy jeszcze nie byłam dorosła (16 - 18 lat)
pozdr - mirkal

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Przypowiastka dla Memolubnych.
Memento Mema!
Zdjecie do CV
seks podczas terapi?
rozmowa/praca- ujawnic czy nie ?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »