Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
sfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Duch" <n...@n...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Uzależnienie od podpórek kontra spontaniczność
Date: Wed, 12 Jul 2006 12:37:10 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 104
Message-ID: <e92jf9$554$1@atlantis.news.tpi.pl>
References: <e8irh4$ap8$1@atlantis.news.tpi.pl> <e8tcp2$f7p$1@atlantis.news.tpi.pl>
<e92grl$eb1$1@nemesis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: host-ip244-226.crowley.pl
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1152700713 5284 62.111.226.244 (12 Jul 2006 10:38:33
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 12 Jul 2006 10:38:33 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.2869
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.2869
X-Rfc2646: Format=Flowed; Response
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:347428
Ukryj nagłówki
"Szczesiu" <szczesiu@_wytnijsetokurde_pf.pl> wrote in message
news:e92grl$eb1$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Wymaga to sporej odwagi, która niestety bardziej przynależy mniej
> świadomym stadiom istnienia. Świadomość i odwaga jednocześnie może
> skutkować zasklepieniem się w pozie jakiegoś Don Kichota od walki z
> "niesprawiedliwością". Idealne bycie to świadomość wszystkich pięter
> siebie, od strachu, agresji i zmysłowości po duchowość NA RAZ, a
> praktyczna skuteczność w życiu zależy niestety od koncentracji na jego
> poszczególnych aspektach i separowaniu tego co nieistotne dla realizacji
> danego celu. Tylko, że wtedy umyka całość. Może ten brak celu istnienia
> jest największym bólem, skoro tak bardzo staramy się go uśmierzyć? A może
> to nie brak celu, ale brak możliwości jego zobaczenia z punktu widzenia
> nieświadomej istoty?
Ta swiadomosc o ktorej piszesz (tak, tez kiedys chcialem "byc swiadomy")
to raczej kłopot niż pomoc, czy cos co powoduje lepsze, wartosciowsze zycie.
Nie masz pewnosci ze swiadomosc to tylko urojenia, w dodatku skazone
medialnym wizerunikiem.
Slusznie pisesz ze swiadomi i odwazni to Don Kichoci. Tak jakby oderwani
od rzeczwyistosci, prawda?
Wiec jednak potwierdza to co pisze - ta tzw. "swiadomosc" nie pomaga.
A gdyby tak glebiej siegnac to mysle ze problem jest nie w tym JAK byc
swiadomym,
tylko PO CO chcemy byc swiadomymi. Za tym stoi pewien problem, juz pisalem:
- zbytnia obserwacja siebie, zbyt krytyczna (jedna z przyczyn moze byc swiat
medialny).
- potrzeba bycia akceptowanym przez otoczenie i nieotrzymywanie tego
- brak wzorca, brak srodowiska z ktorym mialoby sie poczucie przynaleznosci,
oparcie.
(patrze przez swój prymat).
Lepsze jest zycie instynktowne, niz "swiadome" - bo wcale nie jest gorzej,
za
to ciagle nie myslimy czy jestesmy "swiadomi".
> I znowu - świadomość tego dualizmu (bycie - działanie) to pierwszy krok do
> jego przezwyciężenia. W zasadzie nic innego nie można zrobić oprócz życia
> ze świadomością jakiegoś problemu i oczekiwaniem na przebłysk zrozumienia.
> Kiedyś przyszedł mi do głowy taki schemat postępu - koncentracja,
> przesilenie, aha! (eureka! :) ), rozluźnienie i porządkowanie danych.
> Powtarzać do skutku.
yyyyyyy, rozumiem, rozumiem, znam taki styl zycia troche,
chociaz coraz rzadziej tak mam i traktuje to jako duży plus.
Ale powiem szczerze ze nie za bardzo wiem jak sie od tego uwolnic.
Prawdopodobnie takie cyliczne zycie (problem->przezwyciezenie)
spowodowane jest zbyt mocnym mysleniem, zbyt usilnymi próbami znalezienia
oparcia myślowego (w jakiejs teorii) w zyciu. Mysli to kicha ;) zycie jest
jakie jest.
> Wyjście poza siebie wymaga właśnie sięgnięcia poza obecny punkt widzenia,
> więc zarazem trzeba się przyzwyczaić do sytuacji, w której nie wiem, czego
> się spodziewać. I tu kolejny paradoks - świadomość celu istnieje w nas od
> początku, ale kiedy zaczynamy do niego dążyć, gubi się.
Dokładnie :) Rzecz w tym, ze (moim zdaniem) nie ma czegos takiego jak
coraz szersze spojrzenie (no, moze nie zawsze).
Piszesz "Wyjście poza siebie wymaga właśnie sięgnięcia poza obecny punkt
widzenia".
Ale jesli własnie wychodzisz poza siebie to .... juz nie jestes W SOBIE,
tylko POZA sobą!
Ty sugerujesz ze wyjscie poza siebie spowoduje SZERSZE spojrzenie a ja
sugeruje,
ze nie, po prostu inne, nawet troche gorsze, bo POZA SOBĄ (czyli traci sie
kontakt z samym sobą).
Nie mozna byc rownoczesnie poza sobą i w sobie. Ty prawdopodobnie myślisz że
"uzyskac szersze
spojrzenie" znaczy ogarniac wiecej. Moim zdaniem - Nie! Jestes poza sobą w
pozycji obserwatora,
wiec ... nie żyjesz własnym zyciem, wlasnym instynktem. I tu jest ból. Takie
jest moje doswiadcznie.
A "zycie swiadome" to moim zdaniem mit.
To efekt jakiegos problemu o ktorym pisałem, albo inaczej mowiac slepa
uliczka.
> Być może chodzi tylko o sklejenie "rozpadniętej" psyche, o uświadomienie
> sobie własnych uwarunkowań,
Niegdy nie poznasz wlasnych uwarunkowan, sorry.... poznasz, ale tylko po to
zeby
uporzadkowac terazniejszosc, zeby "uwolnic" przeszlosc i wrócić do
terazniejszosci.
Nie jest celem zycie ze znajomoscia swoich uwarunkowan (tak jak sugerujesz)
- poznawanie uwarunkowan to "zlo koniecznie" dla uwolnienia przeszlosci i
zycie spokojnie
dzisiaj.
> uzależnień - uspokaja to umysł na tyle, że zaczyna widzieć coś więcej.
Tak uspokaja, ale nie dlatego ze wiesz wiecej tylko ze uwolniles przeszlosc,
ze zyjesz w zgodzie z przeszloscią.
Takie mam doswiadczenie, moze bedzie pomocne, a moze sie mylę :)
W kazdym razie jest zadowolony z tego co jest teraz, a nie z tego co było
kiedys (parcie na zycie swiadome) i nawet traktuje to jako pułapkę.
Pozdrawiam,
Duch
|