Strona główna Grupy pl.sci.psychologia W ciszy niezadanych pytań...

Grupy

Szukaj w grupach

 

W ciszy niezadanych pytań...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 116


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2007-12-27 23:03:40

Temat: Re: W ciszy niezadanych pytań...
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ikselka" napisał:
> r...@g...com napisał(a):


>> ...rozmowy są takie, jacy ludzie, którzy je prowadzą; więc nie ma się
>> co dziwić, że w wielu przypadkach ma się wrażenie niedosytu
>> (delikatnie rzecz ujmując);

> O tak!!!

Jeszcze jeden cytat z reklamy: "Oj będzie się działo!" ;)

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2007-12-28 20:27:47

Temat: Re: W ciszy niezadanych pytań...
Od: r...@g...com szukaj wiadomości tego autora

On 27 Gru, 18:09, Flyer <f...@p...gazeta.pl> wrote:
> r...@g...com; <8...@c...go
oglegroups.com> :
>
> > 1. rozmówca musi być interesujący. Kiedy ktoś jest interesujący? Wtedy
> > kiedy jest czymś autentycznie, z pasja zainteresowany. Poprostu musi
> > się naprawdę czymś interesować, a nie ślizgać się po powierzchni
> > zasłyszanych cudzych opinii. Do tego wymagana jest umiejętność
> > myślenia (analitycznego, syntetycznego, krytyczne podejście,
> > posiadanie własnego zdania itd...) i umiejetność prezentowania swojego
> > punktu widzenia.
>
> Sry, ale z tytułu swojej upierdliwości i dla porządku nie zgodzę się z
> kwalifikowaniem osoby autentycznie zainteresowanej tematem, jako
> interesującej. Co najwyżej jako interesującej dla rozmówcy. ;)
>
> Pozdrawiam
> Flyer
> --
> gg: 9708346; jabber:f...@j...plhttp://www.flyer36.republika.
pl/

RE:
1. To czy ktoś się zgadza bądź nie z tym co mówię/piszę jest bez
znaczenia. Jedyne co jest ważne, to intencje (nastawienia), zarówno te
swiadome jak i nieuświadomione, dla których to robi. To tak właściwie
jest punktem wyjścia do tego by zastanowić się nad tym czy dany
człowiek jest interesujący, a zarazem czy jest interesującym rozmówcą
(jedno warunkuje drugie)
2. Jeśli dla wyrażenia własnej opinii potrzeba uzasadnienia w postaci
identyfikacji ze swoją upierdliwością i porządkiem z niej wynikającym,
a na dodatek jeszcze trzeba za to przepraszać, to o czym to swiadczy?
(pytanie retoryczne)
Polecam refleksję nad własną samooceną jak i zapoznanie się z tzw
"teorią punktu widzenia"

Pozdrawiam
Robert

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2007-12-28 20:47:05

Temat: Re: W ciszy niezadanych pytań...
Od: r...@g...com szukaj wiadomości tego autora

> Taaaak. Powiem tekstem często wygłaszanym na wytłumaczenie braku tematów do
> rozmów: "A kogo dziś stać na zainteresowania?"
> Zdaje się, że tu tkwi problem.

po części tak
>
>
> O to to!
> A widzisz, ja uwielbiam słuchać ludzi. O ile tylko mają COŚ OD SIEBIE do
> powiedzenia. Jednak jest często tak, że kiedy zaczynam słuchać i oni to
> zauważają, to się płoszą, zaskoczeni, nieprzyzwyczajeni, że się ich tak po
> prostu, patrząc w oczy, słucha. Bo kiedy uważnie słucham, słuchanie, co
> ktoś do mnie mówi, rodzi konsekwencje - boją się tego lub po prostu tego
> nie znają... obawiają się, że w dodatku zacznę zadawać pytania. A dla mnie
> to nieodłączny składnik dobrej rozmowy...
>
Mam za sobą mnóstwo tego typu rozmów, jest to raczej związane z
lękiem, uwazny słuchacz, który jest zarazem uwaznym obserwatorem, ma
możliwość dostrzegania o wiele więcej niż tylko treści i znaczenia
słów wypowiadanych w rozmowie. Ponadto zdecydowana większość ludzi boi
się czegoś takiego jak patrzenie w oczy. Wynika to stąd, że ludzie nie
są świadomi tego co mówią; tzn to co mówią nie jest często zgodne z
tym co wewnętrznie czują bądź podświadomie myślą. Dla uwaznego
słuchacza a zarazem obserwatora jest to niemal do natychmiastowego
wychwycenia.
To zankomity zestaw chech: umiejętność słuchania i obserwowania. Jeśli
dołączysz do tego jeszcze wrażliwość i odpowiednią praktykę/trening,
to gwarantuję, że po jakimś czasie bedziesz czytać w innych jak w
książkach. Będziesz doskonale wiedzieć nie tylko to co mówią, ale
także to czego powiedzieć nie chcą, co ukrywają, jakie temu towarzyszą
odczucia, emocje, czy rozmówca jest tego świadom czy nie. Zabawa
przednia, a poza tym bardzo łatwo pozwala na wychwycenie tego, czy
rozmówca jest interesujący czy nie i czy warto z nim rozmawiać. Po
jakims czasie praktykowania tego sposobu rozmowy, nauczyłem się
rozpoznawać te wszystkie niuanse w rozmowach z ludźmi (w realu);
nastepnie z łatwością przyszło mi to w rozmowach telefonicznych; a w
tej chwili nie stanowi dla mnie problemu wychwytywanie tego
wszystkiego w kontaktach np mailowych. To niezwykle pożyteczna i cenna
umiejętność. Warto ją rozwijać.

> Dzisiaj nie słucha się tego, co mowia inni - wypowiada się w biegu parę
> słów, nie przywiązując obustronnie do nich żadnego znaczenia.
> Opowiem Ci komiczną rzecz: raz pewne nobliwe małżeństwo (rodzina)
> przyjezdne, na pożegnanie po wizycie u nas, wygłosiło formułkę: "To
> zapraszamy do nas!" Na to mój mąż, z iskierkami w oczach, odpowiedział:
> "Chętnie przyjedziemy! To jaki termin Wam odpowiada?" - Nastąpiła taka
> konsternacja, że matttko; wyjmowanie kalendarza z torebki, szukanie wolnego
> terminu, a tu wyjazd, a tu wczasy, a tu remont...  Stanęło na "Przyjedźcie
> na wiosnę!" - a był październik :-DDDDDDD
> :-)
> Ten przykład zankomicie ilustruje właśnie nieswiadomość rozmówcy. Świadome
zaproszenie nie szło w parze z podswiadomymi intencjami. Wykrycie tego spowodowało,
że rozmówca (nobliwe małżeństwo) znalazł się niejako w potrzasku z reakcja na
poziomie sześciolatka, który robi co może aby ukryć to, że został przyłapany na
gorącym uczynku:-)))

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2007-12-28 21:18:29

Temat: Re: W ciszy niezadanych pytań...
Od: Ikselka <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 28 Dec 2007 12:47:05 -0800 (PST), r...@g...com
napisał(a):

>> Taaaak. Powiem tekstem często wygłaszanym na wytłumaczenie braku tematów do
>> rozmów: "A kogo dziś stać na zainteresowania?"
>> Zdaje się, że tu tkwi problem.
>
> po części tak
>>
>>
>> O to to!
>> A widzisz, ja uwielbiam słuchać ludzi. O ile tylko mają COŚ OD SIEBIE do
>> powiedzenia. Jednak jest często tak, że kiedy zaczynam słuchać i oni to
>> zauważają, to się płoszą, zaskoczeni, nieprzyzwyczajeni, że się ich tak po
>> prostu, patrząc w oczy, słucha. Bo kiedy uważnie słucham, słuchanie, co
>> ktoś do mnie mówi, rodzi konsekwencje - boją się tego lub po prostu tego
>> nie znają... obawiają się, że w dodatku zacznę zadawać pytania. A dla mnie
>> to nieodłączny składnik dobrej rozmowy...
>>
> Mam za sobą mnóstwo tego typu rozmów, jest to raczej związane z
> lękiem, uwazny słuchacz, który jest zarazem uwaznym obserwatorem, ma
> możliwość dostrzegania o wiele więcej niż tylko treści i znaczenia
> słów wypowiadanych w rozmowie. Ponadto zdecydowana większość ludzi boi
> się czegoś takiego jak patrzenie w oczy. Wynika to stąd, że ludzie nie
> są świadomi tego co mówią; tzn to co mówią nie jest często zgodne z
> tym co wewnętrznie czują bądź podświadomie myślą. Dla uwaznego
> słuchacza a zarazem obserwatora jest to niemal do natychmiastowego
> wychwycenia.
> To zankomity zestaw chech: umiejętność słuchania i obserwowania. Jeśli
> dołączysz do tego jeszcze wrażliwość i odpowiednią praktykę/trening,
> to gwarantuję, że po jakimś czasie bedziesz czytać w innych jak w
> książkach. Będziesz doskonale wiedzieć nie tylko to co mówią, ale
> także to czego powiedzieć nie chcą, co ukrywają, jakie temu towarzyszą
> odczucia, emocje, czy rozmówca jest tego świadom czy nie. Zabawa
> przednia,

Skąd ja to znam?
Czasem aż mam do siebie pretensje o zbytnie bawienie sie tym (powinnam
raczej napisać "badanie tego" - bo przecież nie rozmawiam z ludźmi dla
żartu, a te swoje "badania" prowadzę tylko przy okazji rozmowy nie tracąc z
oczu jej celu i sensu), ale nigdy nie obracam tej "zabawy" przeciw
rozmówcy, oczywiście o ile on nie zaczyna uważać mnie za głupszą; a bywa
tak często, kiedy więcej słucham, niż mówię...
Czasem zdarza się, że słucham przez większość czasu, po czym, czując się
upoważniona decyzją rozmówcy skierowania zwierzeń/wynurzeń w moją
(dotychczas raczej milczącą) stronę, wypowiadam jakąś własną opinię... i
wtedy następuje gwałtowny zwrot nastawienia mojego rozmówcy: jeśli ta
opinia/rada/reakcja nie zgadza się z jego oczekiwaniem, następuje atak w
moją stronę. Paradoks jakiś, o podwójnej przyczynie wg mnie: otóż po
pierwsze - rozmówca jest zawiedziony niezgodnością moich odczuć z własnymi
oczekiwaniami co do nich, po drugie czuje się "naciągnięty" na zwierzenia,
no bo przeciez tak uważnie słuchałam, tak zachęcałam swą uwagą (każdy jej
pragnie), że należałoby się spodziewać tylko akceptacji każdego słowa z
mojej strony, no bo przecież skoro słucham, to znaczy z góry, że akceptuję,
podzielam itp...
Oczywiście nie zawsze tak sie zdarza, bo kiedy jesteśmy zgodni w poglądach,
to zachodzi rodzaj harmonii i po prostu się rozmawia i pozostają tylko
dobre wrażenia u obu stron, mało tego, każda ze stron coś bierze dla siebie
od drugiej - bo dla mnie dobra rozmowa to nie tylko wymiana zdań, ale też
przekaz dowiadczeń, umiejętność rewidowania swoich (nie czyichś) poglądów w
wyniku uznania czyjejś słuszności i nietraktowania tego jako osobistej
klęski, lecz jako zysku.
;-)

> a poza tym bardzo łatwo pozwala na wychwycenie tego, czy
> rozmówca jest interesujący czy nie i czy warto z nim rozmawiać. Po
> jakims czasie praktykowania tego sposobu rozmowy, nauczyłem się
> rozpoznawać te wszystkie niuanse w rozmowach z ludźmi (w realu);
> nastepnie z łatwością przyszło mi to w rozmowach telefonicznych; a w
> tej chwili nie stanowi dla mnie problemu wychwytywanie tego
> wszystkiego w kontaktach np mailowych.

...i w Usenecie, i w Usenecie, mam tu już trochę doświadczeń to
potwierdzających.


> To niezwykle pożyteczna i cenna
> umiejętność. Warto ją rozwijać.

Nieskromnie powiem, że chyba juz bardziej rozwinąć jej nie mogę: świetnie
mi się z Tobą rozmawia, "mówisz" moimi odczuciami i doświadczeniami :-)

>
>> Dzisiaj nie słucha się tego, co mowia inni - wypowiada się w biegu parę
>> słów, nie przywiązując obustronnie do nich żadnego znaczenia.
>> Opowiem Ci komiczną rzecz: raz pewne nobliwe małżeństwo (rodzina)
>> przyjezdne, na pożegnanie po wizycie u nas, wygłosiło formułkę: "To
>> zapraszamy do nas!" Na to mój mąż, z iskierkami w oczach, odpowiedział:
>> "Chętnie przyjedziemy! To jaki termin Wam odpowiada?" - Nastąpiła taka
>> konsternacja, że matttko; wyjmowanie kalendarza z torebki, szukanie wolnego
>> terminu, a tu wyjazd, a tu wczasy, a tu remont...  Stanęło na "Przyjedźcie
>> na wiosnę!" - a był październik :-DDDDDDD
>> :-)

>> Ten przykład zankomicie ilustruje właśnie nieswiadomość rozmówcy. Świadome
zaproszenie nie szło w parze z podswiadomymi intencjami.

Dokładnie. W dodatku to "świadome" zaproszenie było tylko formalnym gestem,
o zatartym w wyniku wielokrotnego powtarzania znaczeniu. Niestety, zatartym
tylko dla strony używającej tego gestu.
Stąd zaskoczenie koniecznością stanięcia oko w oko z konsekwencjami
wypowiedzianych przed chwilą słów. Od tego ludzie już się odzwyczaili.
A ja lubię odświeżać znaczenie gestów - ileż przy tym właśnie takich
komicznych zdarzeń! - ale uważam, że warto.
:-)


--
XL wiosenna
====================================================
================
"Prawdziwe przyjaciółki poznaje się nie w biedzie, ale w sukcesie."
====================================================
================
Poprzedni profil: //tylko odsiej podszywki
http://groups.google.com/groups/profile?enc_user=LWs
rThYAAABr-nqNxKREgaFPDG6Ht91aF6sPCqGHHKkulQEP0yp8Qg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2007-12-28 21:37:25

Temat: Re: W ciszy niezadanych pytań...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

r...@g...com; <a...@e...goo
glegroups.com> :

> On 27 Gru, 18:09, Flyer <f...@p...gazeta.pl> wrote:

> > Sry, ale z tytułu swojej upierdliwości i dla porządku nie zgodzę się z
> > kwalifikowaniem osoby autentycznie zainteresowanej tematem, jako
> > interesującej. Co najwyżej jako interesującej dla rozmówcy. ;)

> RE:
> 1. To czy ktoś się zgadza bądź nie z tym co mówię/piszę jest bez
> znaczenia.

Ależ oczywiście, że jest - pisząc tutaj tworzysz definicję jakiegoś
pojęcia - ktoś inny sobie przeczyta i zakonotuje - nie potrafiłem
rozmawiać z iksińskim na temat upraw hydroponicznych, znaczy jestem
nieinteresujący. ;)

> 2. Jeśli dla wyrażenia własnej opinii potrzeba uzasadnienia w postaci
> identyfikacji ze swoją upierdliwością i porządkiem z niej wynikającym,
> a na dodatek jeszcze trzeba za to przepraszać, to o czym to swiadczy?
> (pytanie retoryczne)

O ironii wobec Ciebie? ;>

> Polecam refleksję nad własną samooceną jak i zapoznanie się z tzw
> "teorią punktu widzenia"

A dziękuję, przekażę mojej psycholożce i psychiatrze. :)))

Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; jabber:f...@j...pl
http://www.flyer36.republika.pl/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2007-12-28 21:59:50

Temat: Re: W ciszy niezadanych pytań...
Od: Robert <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


>
> Skąd ja to znam?
> Czasem aż mam do siebie pretensje o zbytnie bawienie sie tym (powinnam
> raczej napisać "badanie tego" - bo przecież nie rozmawiam z ludźmi dla
> żartu, a te swoje "badania" prowadzę tylko przy okazji rozmowy nie tracąc z
> oczu jej celu i sensu), ale nigdy nie obracam tej "zabawy" przeciw
> rozmówcy, oczywiście o ile on nie zaczyna uważać mnie za głupszą; a bywa
> tak często, kiedy więcej słucham, niż mówię...
> Czasem zdarza się, że słucham przez większość czasu, po czym, czując się
> upoważniona decyzją  rozmówcy skierowania zwierzeń/wynurzeń w moją
> (dotychczas raczej milczącą) stronę, wypowiadam jakąś własną opinię... i
> wtedy następuje gwałtowny zwrot nastawienia mojego rozmówcy: jeśli ta
> opinia/rada/reakcja nie zgadza się z jego oczekiwaniem, następuje atak w
> moją stronę. Paradoks jakiś, o podwójnej przyczynie wg mnie: otóż po
> pierwsze - rozmówca jest zawiedziony niezgodnością moich odczuć z własnymi
> oczekiwaniami co do nich, po drugie czuje się "naciągnięty" na zwierzenia,
> no bo przeciez tak uważnie słuchałam, tak zachęcałam swą uwagą (każdy jej
> pragnie), że należałoby się spodziewać tylko akceptacji każdego słowa z
> mojej strony, no bo przecież skoro słucham, to znaczy z góry, że akceptuję,
> podzielam itp...  
> Oczywiście nie zawsze tak sie zdarza, bo kiedy jesteśmy zgodni w poglądach,
> to zachodzi rodzaj harmonii i po prostu się rozmawia i pozostają tylko
> dobre wrażenia u obu stron, mało tego, każda ze stron coś bierze dla siebie
> od drugiej - bo dla mnie dobra rozmowa to nie tylko wymiana zdań, ale też
> przekaz dowiadczeń, umiejętność rewidowania swoich (nie czyichś) poglądów w
> wyniku uznania czyjejś słuszności i nietraktowania tego jako osobistej
> klęski, lecz jako zysku.
> ;-)

owo zawiedzenie rozmówcy jest rodzajem minięcia się jego swiadomych
oczekiwań od podświadomych (czyli świadome intencje nie idą w parze ze
świadomymi). W efekcie sprowadza się to do tego, że tego typu rozmówca
świadomie załatwia swój interes np przedstawiając swoją kwestię na
zasadzie pozbycia się problemu (zrzucając go na barki słuchacza) albo
znalezienia potwierdzenia dla swojej racji, argumentacji poza sobą (u
słuchacza). Tego typu zachowanie ma swoja podswiadomą stronę,w której
rozmówca nie jest pewien siebie, swojej racji, ma nieuswiadomione
wewnetrzne problemy, w ostatecznym rozrachunku stoi za tym niska
samoocena i poczucie własnej wartości. Zewnetrzna reakcja w postaci
gwałtownego zwrotu jest niczym innym jak tylko uruchomieniem
podswiadomego mechanizmu obronnego ego, który przejawia sie własnie w
takiej a nie innej reakcji.
Oczywiście co innego wymiana opinii czy pogladów na równożednych
zasadach, gdzie rozmówcy szanują siebie np słuchając siebie z uwagą.
Wówczas rozmowa jest harmonijna, miła i dla obu stron inspirująca.
>
>
> Nieskromnie powiem, że chyba juz bardziej rozwinąć jej nie mogę: świetnie
> mi się z Tobą rozmawia, "mówisz" moimi odczuciami i doświadczeniami :-)
>
> dziekuję za komplement i miło spotkac kogos o podobnych odczuciach i
doswiadczeniach
>
> Dokładnie. W dodatku to "świadome" zaproszenie było tylko formalnym gestem,
> o zatartym w wyniku wielokrotnego powtarzania znaczeniu. Niestety, zatartym
> tylko dla strony używającej tego gestu.
> Stąd zaskoczenie koniecznością stanięcia oko w oko z konsekwencjami
> wypowiedzianych przed chwilą słów. Od tego ludzie już się odzwyczaili.
> A ja lubię odświeżać znaczenie gestów - ileż przy tym właśnie takich
> komicznych zdarzeń! - ale uważam, że warto.
> :-)
>
moim zdaniem jest jeszcze drugie dno takiego podejścia. To nie tylko
formalne gesty o zatartym znaczeniu. Ludzie w dzisiejszych czasam,
uważają że są niemal absolutnie wolni: w myslał, w słowach, w swoich
gestach, działaniach. I to jest prawda. Myslą, mówią, piszą robią co
chcą, bo uwazają, że są wolni, że im wolno. I to także jest prawda.
Zapomnieli tylko o tym, co ty nazywasz konsekwencją. To ponoszenie
odpowiedzialności za swoją wolność i wybory jakie się w niej dokonuje.
Dzisiaj większość ludzi unika jak ognia ponoszenia konsekwencji już
nie tylko swoich działań i czynów, ale także gestów i słów. Ludzie
chca być wolni ale nie chca dalej być odpowiedzialni. I to jest
problem większości.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2007-12-28 22:31:46

Temat: Re: W ciszy niezadanych pytań...
Od: m...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

On 28 Gru, 21:47, r...@g...com wrote:

> Po
> jakims czasie praktykowania tego sposobu rozmowy, nauczyłem się
> rozpoznawać te wszystkie niuanse w rozmowach z ludźmi (w realu);
> nastepnie z łatwością przyszło mi to w rozmowach telefonicznych; a w
> tej chwili nie stanowi dla mnie problemu wychwytywanie tego
> wszystkiego w kontaktach np mailowych.

A długo jesteś tu, na psp?
Jestem bardzo ciekawa, jak głęboka jest twoja wiedza
na temat uczestników tej grupy. :)

- JaKasia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2007-12-28 22:36:50

Temat: Re: W ciszy niezadanych pytań...
Od: Ikselka <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 28 Dec 2007 14:31:46 -0800 (PST), m...@o...pl napisał(a):

> On 28 Gru, 21:47, r...@g...com wrote:
>
>> Po
>> jakims czasie praktykowania tego sposobu rozmowy, nauczyłem się
>> rozpoznawać te wszystkie niuanse w rozmowach z ludźmi (w realu);
>> nastepnie z łatwością przyszło mi to w rozmowach telefonicznych; a w
>> tej chwili nie stanowi dla mnie problemu wychwytywanie tego
>> wszystkiego w kontaktach np mailowych.
>
> A długo jesteś tu, na psp?
> Jestem bardzo ciekawa, jak głęboka jest twoja wiedza
> na temat uczestników tej grupy. :)
>
> - JaKasia

Zwróć mu uwagę na grupowych idiotów, koniecznie. Sam nie da rady
rozeznać...
;-P
--
XL wiosenna
====================================================
================
"Prawdziwe przyjaciółki poznaje się nie w biedzie, ale w sukcesie."
====================================================
================
Poprzedni profil: //tylko odsiej podszywki
http://groups.google.com/groups/profile?enc_user=LWs
rThYAAABr-nqNxKREgaFPDG6Ht91aF6sPCqGHHKkulQEP0yp8Qg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2007-12-28 22:42:25

Temat: Re: W ciszy niezadanych pytań...
Od: m...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

On 28 Gru, 23:36, Ikselka <i...@w...pl> wrote:
> Dnia Fri, 28 Dec 2007 14:31:46 -0800 (PST), m...@o...pl napisał(a):
>
> > On 28 Gru, 21:47, r...@g...com wrote:
>
> >> Po
> >> jakims czasie praktykowania tego sposobu rozmowy, nauczyłem się
> >> rozpoznawać te wszystkie niuanse w rozmowach z ludźmi (w realu);
> >> nastepnie z łatwością przyszło mi to w rozmowach telefonicznych; a w
> >> tej chwili nie stanowi dla mnie problemu wychwytywanie tego
> >> wszystkiego w kontaktach np mailowych.
>
> > A długo jesteś tu, na psp?
> > Jestem bardzo ciekawa, jak głęboka jest twoja wiedza
> > na temat uczestników tej grupy. :)
>
> > - JaKasia
>
> Zwróć mu uwagę na grupowych idiotów, koniecznie. Sam nie da rady
> rozeznać...
> ;-P

To by oznaczało, że niewiele się dotąd nauczył...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2007-12-28 22:51:11

Temat: Re: W ciszy niezadanych pytań...
Od: Robert <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

On 28 Gru, 23:31, m...@o...pl wrote:
> On 28 Gru, 21:47, r...@g...com wrote:
>
> > Po
> > jakims czasie praktykowania tego sposobu rozmowy, nauczyłem się
> > rozpoznawać te wszystkie niuanse w rozmowach z ludźmi (w realu);
> > nastepnie z łatwością przyszło mi to w rozmowach telefonicznych; a w
> > tej chwili nie stanowi dla mnie problemu wychwytywanie tego
> > wszystkiego w kontaktach np mailowych.
>
> A długo jesteś tu, na psp?
> Jestem bardzo ciekawa, jak głęboka jest twoja wiedza
> na temat uczestników tej grupy. :)
>
> - JaKasia

tutaj nie jestem długo, jesli chodzi o czas (dzis chyba 3 dzień); ale
wystarczająco długo by sie zorientowac z kim ewentualnie można sie tu
zetknąć

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 10 ... 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Decyzja mojego męża.......
Re: Chiron promuje Międzyduchowość ;)
"Dupek" - definicja terminu...
Chiron promuje Międzyduchowość! ;)
Świadoma wola jest złudzeniem? - Skąd się...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »