Data: 2006-05-18 15:54:20
Temat: Re: Wartosc samokontroli
Od: "mydebugger50" <d...@h...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ok
Lecz cos mi tutaj wszystko zbyt " gladko idzie " ( Intuicja ? )
Z praktycznego doswiadczenia wiem, ze gdy podczas dyskusji nie ma
ostrej wymiany zdan, sa mozliwe conajmniej dwa stany
1. Wszyscy sie "dogadali" i nikomu nie chce sie "wychylac".
2. Nikomu na niczym nie zalezy.
W obu wypadkach brak " tworczego zamieszania ".
W nowym srodowisku ( grupie ) zwykle staram sie rozpoznac granice, w
ktorych mozna sie rozsadnie poruszac,
poprzez kontrolowane prowokacje, kolejno coraz ostrzejsze ( uwaznie
obserwujac reakcje ) az do momentu,
gdy osadze, ze dalej z roznych powodow ( blokady, kiedys, poprzez kogos
zamontowane w moim mozgu )
juz nie mozna sie posunac.
Czyli w pewnym sensie ucze sie realiow otaczajacej mnie rzczywistosci.
Zwlaszcza, ze z racji zawodu zmuszony jestem do duzej aktywnosci i
raczej nigdy nie moge sobie pozwolic na biernosc.
W ten sposob mam mniej wiecej jasno okreslone pole manewru ( pomiedzy
dwoma czerwonymi liniami ),
o ktorych polozeniu decyduja zarowno reakcje zewnetrznego srodowiska
jak i moje " wewnetrzne " blokady.
To takie luzne uwagi, ktore moze pomoga w twoim projekcie.
Natomiast prawdziwym wyzwaniem ( moze najtrudniejszym ), ktore stoi
przed tworcami sztucznej inteligencji
jest jak sadze poczucie humoru.
Jak w ogole mozna cos takiego zdefiniowac ?
Pozdr.
|