Data: 2004-10-02 19:55:48
Temat: Re: Wiara - moc - Bog
Od: "Hermes" <n...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Bog, jak mowia teologowie roznych odlamow chrzescijanstwa, jest zarowno
> transcendentny jak i immanentny, to znaczy tłumaczac to bardziej
> zrozumiałymi slowami, jest zarowno bytem zewnetrznym jak i wewnetrznym.
>
> Jezeli zgodzimy sie "przyjac Boga" (Siłę Wyższą) do swego serca calym
swoim
> umyslem, pragnieniem i marzeniem - to On zaistnieje zarowno w naszym
> wnetrzu, jak i na zewnatrz, bo przeciez co tylko znajduje sie w naszym
> wnetrzu - natychmiast wyprojektowuje czlowiek na zewnatrz - w swoje
> otoczenie.
> Tchorz widzi wokol siebie wielu tchorzy i ludzi bojazliwych (o lekliwym
> sercu), czlowiek odwazny widzi wokol siebie niemal samych ludzi odwaznych.
> Mocarz dostrzega wielu mocarzy a czlowiek slaby postrzega zwiekszona ilosc
> slabeuszy wokol siebie.
> Aby naprawde byc mocnym trzeba uznac istnienie Mocy i postrzegac te Moc
> zarowno w sobie wewnatrz jak i jednoczesnie na zewnatrz.
>
Po pierwsze to Bóg jest jak narazie absolutnie niespradzoną hipotezą
wyjaśniania świata na
zasadzie "ignote per ignotum" przeto niezbyt wymowną.
Po drugie co to za rodzaj światła absolutu skoro do percepcji trzeba samemu
być jego źródłem ?
To jak pozornie boskie słońce które trzeba oglądać przez jakieś niezwykłe
okulary własnego
pragnienia jego dostrzeżenia. Tak wszystko da się obaczyc i powąchać.
Wystarczy dostatecznie
zdeprywować swoje zmysły i ciało.
> Aby byc Mocnym nie potrzeba wcale cwiczyc kulturystyki i chodzic do
silowni.
>
> Mozna byc nawet fizycznie ulomnym, malego wzrostu i znikomej wagi, ale
miec
> tak silnego Ducha w sobie, ze wszystko staje sie latwe do pokonania.
>
Tylko że jakoś te silnoduchy rzadko są budowniczymi rzeczy namacalnych.
Więcej pośród
nich marzycieli, mitomanów i neurotyków niż prawdziwych architektów świata.
Zresztą
ogień ciała nie zawsze tli się w wielkich górach mięsa gdyż to kwestia
metabolizmu, dobrego
odżywiania oraz częstych konfrontacji z przeciwnościami losu. Jeszcze nie
widziałem silnegp
ducha bez jedzenia, picia, zabidzonego i niedożywionego. Napoleon nie był
może wielkiej
postury ale ciało miał harmonijnie zbudowane. Zwykle jednak jest tak że
lepiej radzą sobie
w życiu ci mocniejsi, twardsi ciałem a "wielkoduchy" częściej uprawiają
eskapizm i dlatego
są mocni, tam gdzie innych po prostu prawie nie ma.
> Dawid odwazyl sie stanac przeciwko Goliatowi w pojedynku, chociaz byl maly
i
> drobny, poniewaz odczuwal ogromna moc w swoim wnetrzu.
>
> Wyszedl przed szereg i oznajmil, ze on bedzie walczyl z Goliatem.
>
> A mial tylko proce i kilka kamykow.
>
> Jako Mocarz Ducha i Optymista pomyslal sobie zapewne "Taka gora miesa mi
nie
> umknie, nie sposob chybic....".
>
Mity mity mity. Pewnie ! W bajkach to nawet wszechmocnego dżina pokonać
można!
Gdyby to wszystko było takie proste, historia świata nie spływała by tak
często krwią
a świat byłby już wypełniony silnoduchami gdyż te cienkie i durne góry mięsa
nie miałby
by szans i dawno zostały by wyeliminowane w toku rewolucji, ewolucji gatunku
homo
sapiens jako słabsze.
> Dawid mial jednak niewidzialna przewage nad swoim przeciwnikiem.
>
> Byl bowiem "Bogiem silny", o czym nie wiedzial, kpiacy z niego Goliat.
>
Mógł byc bardziej finezyjny i zręczniejszy. Bronie dalekiego zasięgu jak
łuki czy dawne
proce to nie były takie marnoty jak się dziś wydawać może. Dziś schorowany
paralityk
może zastrzelić mięśniaka rodzaju Stallone z prostej broni palnej i co ? Z
tego wynika że
Bóg i siła ducha stoi za paralitykiem bo ten post factum mówi że wierzył w
zwycięsto i czuł
moc, wolę bożą na ramieniu ?? To tylko dorabianie treści do zdarzeń,
mitologizowanie
faktów, malowanie brudnych ściań warstewką szlachetnego malowidła. To jednak
nie
malowidło trzyma dach, tylko jednak ta brudna i toporna ściana !
> A kiedy człowiek jest "Bogiem silny", to oznacza, ze staje sie niemal
> "nieskończenie mocny", bo przyjmujac nieskonczonosc, otwierajac sie na Moc
> Boza - sam uzyskuje nieskonczona Moc, staje się sam Moca.
>
Mylisz przyczynę ze skutkiem. To tylko psychologiczny kompleks mocy,
wynikający z
dożywienia, braku pardonu, zdecydowania czy nawet euforii od testosteronu
czy ciał
ketonowych ubrany w formy ekspresji obowiązujące w danej kulturze. U jednych
to
bóg prowadzi a u innych to przodkowie pomagają albo duchy zwierząt wstępują
czy
popadają w szał berserka. Treść klejąca się do sprawnej biochemicznej formy.
> Zydzi uwazali Boga za "swoja moc", za moc całego ludu izraelskiego,
dlatego
> tez wygrywali bitwy ze stukrotnie nawet silniejszym nieprzyjacielem.
>
Husyci też choć wedle stolicy apostolskiej to nie z nimi był bóg. My dziś
zabijamy
silniejsze słonie czy wieloryby nawet bez pasji czy polotu, jednym strzałem
ognistego
kija. A uważamy sobie różnie i czy z tego coś wielkiego, nadludzkiego wynika
?
> Definiowali Boga jako "Moc Ludu" i uwazali Go za swoja moc.
>
> Spiewali swojemu Bogu piesn:
>
> "Pan jest Moca swojego Ludu,
>
> Piesnia moja jest Pan
>
> Moja tarcza i moja Moc
>
> W nim moja Siła - nie jestem sam
>
> On moim Bogiem, nie jestem sam!"
>
> Czlowiek przyjmujacy Boga do swego serca jest BOGIEM SILNY.
>
> Czlowiek wyrzucający Boga ze swego serca odrzuca tym samym cala swoja Moc
i
> staje sie slaby - mozna by rzecz proporcjonalnie do swoich rozmiarow
> wzgledem wszechswiata.
>
> Dlatego stare przyslowie powiada "Bez Boga ani do proga".
>
> Jest tylko jeden maly problem: wymaga sie od czlowieka wiary.
>
> Wierzac w zewnetrznego Boga, w Jego istnienie rowniez w CZLOWIEKU
(Jezusie),
> kazdy czlowiek, nawet tak maly i mozerny jak Dawid chuderlak, moze
olbrzymia
> Moc posiadac w sobie.
>
Wiara to amputacja rozumu, najcenniejszego daru człowieka. Ideologiczny upór
nazywamy wiarą.
Nie jest to zaleta wielka, raczej świadczy o słabości tego co nas naprawdę
odróżnia od zwierząt.
Dodam że nie jest to słabość natywna, raczej rudymentarna i w nielicznych
jednostkach już
pokonana. Prawdziwa wiara czyli fideim zwykle jest spotykana niezwykle
rzadko bo ludzie pozornie
tylko wierzący, bardzo chętnie poszukują wszelkich dowodów swojej wiary a
przecież ich
obecność przeczy już samemu pojęciu wiary. To sprzeczność prowadząc to
pewnej schizofrenii
ludzi "wierzących". Szukają wiedzy przez stałość poglądów i łatanie starego
popsutego zegarka nowymi
metrykami czasu by jakoś ratować jego słabnąca precyzję. To wielka sztuka
wbijania drewnianych
gwoździ w beton. Niektórzy od dawna stosują stalowe wkręty.
> Co bowiem jest na zewnatrz, to i wewnatrz.
>
> Co wewnatrz, to tez na zewnatrz.
>
> Transcendencja i immanencja Boga to w koncu jedno i to samo.
>
To brzmi jak herezje gnostyków za które jeszcze 600 lat temu można było
spłonąć
w czasie "wiosny królestwa bożego" . To taka antycypacja fraktalnej
geometrii natury.
Starożytni też byli dobrymi obserwatorami jak teraz.i to często byli
dysydenci wiary.
Potem rozmaici teologowie wykradali ich co smakowitsze, paradoksalniejsze
więc
zapętlone, niejednoznaczne kawałki które potem kręcą się w naszych głowach i
wkręcając, mocują rozmaite przemyty doczepiane do główki.
> Wierzac w trannscententnego, wszechmogacego, wszechmilosiernego i
> kochajacego Boga - mozemy dopiero
>
> przygotowac odpowiedni grunt na przyjecie Go do swojego wnetrza.
>
> A kim jest czlowiek "bez Boga"?
>
> Kim staje sie czlowiek zamykajacy sie na Milosc, Dobro i Moc?
>
> Kim staje sie czlowiek, ktory wierzy jedynie w swoje wlasne sily i liczy
> jedynie na siebie?
>
> Tego juz nie bede dopowiadac, bo to jasno wynika z moich rozwazan.
>
Staje się człowiekiem zdrowym, świadomym swojej mocy i potęgi jaką dała mu
przebogata natura. Jest jej dzieckiem choć i więźniem jednak w grze tak
bogatej
że zawsze sposób na rzecz pozornie niemożliwą się znajdzie. Nadmiar
mitologii
utrudnia przystosowanie do świata i człowieka zaczyna się szamotać z
własnymi
próbami pogodzenia tego co widzi a tego co mu do głowy wkładają "wierzący".
Może wtedy działać i zdrowieć a nie leżeć i wpędzony w choroby bezruchem
szukać ratunku w milczącycm niebie, pełnym głosów narządów jego psychiki, bo
jako ciało ma swoje rozmaite to dlaczego struktura informacyjna w naszych
głowach
ma nie mieć takowych ?? Wiedza rodzi spokój, świadomość jej ograniczeń rodzi
pasję rozwijania tak dnasz o ciało a w jego piecu i ogniu ogrzewa się moc
naszych
umysłów. Umysły dbają o czystość oraz stałość pieca i ognia. Tako rozwijamy
się
w kierunku ery atomowych umysłów. Bez tego archaicznego zamulającego kleju
religii która powinna już dawno odejść jak kosmologia Ptolemeusza czy fizyka
Arystotelesa. Są one nam już naprawdę niepotrzebne a wprowadzają tylko wiele
zamętu. Można kochać, być dobrym i czuć moc zupełnie zostawiając boga oraz
wiarę za sobą. Argumenty, rozum, wiedza, działanie, chęć rozwoju, ambicja
którą
jestem Ja a nie wieczne wspieranie mentalnych inwalidów bez jednej nogi.
W głodująca Afrykę wpompowano tyle kasy a biedy tam więcej. Uczyć ludzi
budowy wędki, łapania ryb a nie modlitw i czekanie cudów że wędka to z nieba
spada. Jak ją amerykanie zrzucą to będzie. Dlaczego więźniowy w dusznej
piwnicy
więcej dobrego na głowę robi słońce i świeże powietrze niż wiara w boga
dobrego
jedynego ? Trzeba wreszcie zacząć myśleć a nie tylko chodzić na jedną nogę -
"czym skorupka za młodu nasiąka tym na starość trąci".
jogicznyNietzscheNFL
|