Data: 2013-09-05 08:43:14
Temat: Re: Wiara tylko dla plebsu.
Od: "Chiron" <i...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "FEniks" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
news:l07fhu$65p$1@news.icm.edu.pl...
>W dniu 2013-09-04 15:10, Chiron pisze:
>
>> Mozna o tym pisać na różne sposoby. Skupię się na tym: rozwój duchowy
>> powoduje otwarcie różnych czakr. Człowiek stopniowo dostraja się do
>> tego- można rzec: dorasta. Takie gwałtowne, niespodziane otwarcie
>> to...danie komuś czegoś, czego w danym momencie w żaden sposób nie jest
>> w stanie przyjąć, do czego co najmniej nie dorósł. Mało konkretnie?
>> Konkret mógłby być osobistym przykładem- ale za dużo w przestrzeni
>> internetowej zwyczajnych idotów,
>
> Jak uważasz.
> To ciekawe, bo jedna moja koleżanka, która chodziła przez jakiś czas na
> jogę (we Francji), stwierdziła, że musiała przerwać, bo bała się, że jej
> się czakry pootwierają. Kiedy spróbowałam się dowiedzieć od niej czegoś
> więcej, nie umiała mi nic właściwie wyjaśnić. Podobnie jak Ty.
> Nie rozumiem, czym miałby być "rozwój duchowy, do którego się nie
> dorosło."
Kilka razy cytowałem Krishnamutriego, jak to młody uczeń pytał swojego
mistrza, czy ten- oświecony, po 30 letniej praktyce duchowości- mógłby mu
już teraz przekazać oświecenie. Na co mistrz odpowiedział, że i owszem, ale
czy uczeń byłby je w stanie przyjąć.
Na początek uwaga: otwieranie czakr nie jest czymś złym samym w sobie.
Towarzyszy ono poszerzaniu świadomości. Jeśli ktoś praktykuje jakiś system
np w Indiach, pod opieką mistrza- to tam (na co wiele razy zwracałem uwagę
Jakubowi) te systemy wymyślono dla_wybrańców. Prowadzi się ścisłą selekcję
uczniów. Następnie się ich uczy. W naszym kręgu kulturowym popełnia się
wiele błędów. Per analogiam do innych szkół- przyjmuje się każdego lub
prawie każdego. Oczywiście nie ma takiej ilości nauczycieli o odpowiednich
kwalifikacjach. Ludzie są uczeni źle, a poza tym w większości nie są w
stanie niczego się nauczyć. Przynajmniej dobrze nauczyć. Kardynalnym błędem,
który popełniają europejscy nauczyciele- to mieszanie stylów- trochę z
hatha- yogi, kilka elementów tai- chi, do tego szczypta oddechu siddha- yogi
zmieszane z medytacją transcedentalną tantra- yogi. Na Wschodzie praktykuje
się wyłącznie jeden styl- który tworzy doskonałą całość. Jakiekolwiek
poprawki do tego stylu może wprowadzić tylko uznany mistrz tego stylu. U nas
takiej obróbce poddawany jest każdy, kto się zgłosi. Każda czakra za coś
odpowiada- w sumie tworzą harmonijną całość. Wyobraź sobie człowieka, który
szuka. Kilka razy przeczytał, był na kursach, nauczył się- że należy zawsze
pamiętać o prostym kręgosłupie. No to na tym się koncentruje. Z taką
"wiedzą" trafia do kogoś, kto ma go nauczyć siddha- yogi w wersji new- age.
No dobra- skupiają się na nauce oddechu. Nauka wychodzi nadspodziewanie
dobrze. Uczeń zachęcony takimi sukcesami zaczyna ścigać się oddechem z
nauczycielem, który obok po prostu praktykuje swój codzienny trening. To już
nie do pomyślenia np w klasztorze buddyjskim. Ktoś taki- jeśli został by
nawet przyjęty- to w tym momencie dostał by polecenie, aby przestać. nie
wykonał- to rózgi i won. No ale w Polsce- nauczyciel nie przejmuje się, że
mija już 5 czy 6 godzina takiego oddechu. Następuje tężyczka oddechowa- no
ale to nie jest groźne. W końcu uczeń słucha (tężyczka sprowadza go na
ziemię)- i powoli zaczyna się wybudzać. Idzie do domu, jakby ktoś z niego
właśnie zdjął potężny ciężar. W zasadzie fruwa. Wokół zaczynają się dziać
różne dziwne rzeczy. A to w otoczeniu ludzi- rodziny, bliższych i dalszych
znajomych, w pracy- zaczynają dziać się rzeczy, które dotychczas nie działy
się- albo działy niesamowicie rzadko. Zaczyna widzieć i rozumieć- choćby na
podstawie tych wydarzeń- jak jest naprazwdę. Jaki jest on sam, jakie są jego
prawdziwe relacje ze środowiskiem. PRAWDZIWE. Nie jest nauczony asertywności
i nie potrafi sobie za to wziąć odpowiedzialności. Choćby z tego powodu
ustabilizowane życie zamienia mu się w koszmar. Taka sytuacja kojarzy mi się
ze stanem kwantowym elektronu, który dostał energię i musi przeskoczyć na
wyższą orbitę- tyle, że taki nieprzygotowany człowiek nie wie, że musi
przeskoczyć- przeskok jednak jest nieunikniony.
W sferze mentalnej dzieją się też rzeczy zupełnie "odjechane". Oto osoba,
która dla zabawy zajmowała się pismem automatycznym i cieszyła się z
efektów- nagle zaczyna mieć koszmary: ręka sama bezwiednie zaczyna coś
kreślić- i są to rzeczy tą osobę co najmniej dołujące. Spotyka człowieka,
rozmawia z nim- były sąsiad. Wysłuchuje opowieść o jego smutnym życiu,
fatalnych wyborach. Kojarzy je ze swoimi wyborami. A potem dowiaduje się, że
ten człowiek już od miesięcy nie żyje.
Takie życie doprowadziło w końcu do prawdziwej tragedii- i tyle.
>> a także mam przekonanie, że nie
>> spotkało by się to z Twoim...zrozumieniem? W sensie takim, że w
>> najlepszym razie odpowiesz po prostu niedowierzaniem- a także, zapewne-
>> szyderstwem.
>
> Spotkałeś się z mojej strony kiedykolwiek z szyderstwem? A może moje
> niedowierzanie tak traktujesz? Nic na to nie poradzę. Stety lub niestety
> mam taką konstrukcję psychiczną (ukształtowaną od dziecka), że po prostu
> jestem niedowiarkiem. :-)
Uważam, że należy być sceptycnym. To dobra cecha. Jednak pewne doświadczenia
są przekazywalne tylko komuś, kto ma podobne. Inaczej to jest IMO bezcelowe.
A tylko doprowadzić może do zupełnie opacznego zrozumienia
--
--
,,Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi
teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość."
G. Orwell
Chiron
|