Data: 2002-04-23 09:16:42
Temat: Re: Wierność - nie_do_wiary?
Od: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik tweety <t...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:aa364b$f6r$...@n...tpi.pl...
>
> To ja chyba jestem tą pierwszą ograniczona i glupią. Miło mi. Nie
> wiedziałam, że takie cechy tez posiadam.
Nie przejmuj się Magdaleno :-)
Ja tez kiedyś patrzyłam na świat jak Variete - wydawało mi się, że nawet
jeśli świat w koło będzie zbrukany, to ja pozostanę czysta. I byłam gotowa
zastrzelić każdego, kto zasugerowałby coś innego.
Ale tak się składa, że zwrotów "na pewno", "nigdy" i "zawsze" nie powinno
się używać przed sądem ostatecznym ;-)
A czepianie się innych, że są sceptykami świadczy co najwyżej o
nietolerancji.
Pewną świadomośc zyskuje się z wiekiem albo nie zyskuje się wcale i umiera
się w błogiej nieświadomości.
Jeden z moich byłych szefów mawiał, że "optymista to człowiek źle
poinformowany". A ja mogłabym odnieść to zdanie do osób przekonanych o
czyjejkolwiek stuprocentowej i wiecznej wierności (stuprocentową pewność, że
mąż jej przenigdy nie zdradzi ma IMHO tylko wdowa ;-))).
Życie to taka zaskakująca gra, że lepiej nie wyrokować kategorycznie na
przyszłość (pewna jest tylko jedna rzecz - że kiedyś umrzemy). A obrażanie
innych jest IMHO najgorszą drogą z możliwych do udowadniania swoich racji.
Variete, zastanawia mnie, dlaczego tak się denerwujesz, czytając o zdradzie.
Np. jak ja czytam o piłce nożnej, to się nie denerwuję (bo wiem, że mnie to
nie dotyczy). Czyżbyś wkurzała się, bo podświadomie boisz się, że może
okazać się, że to inni mają rację?
Monika
|