Data: 2008-11-13 18:09:06
Temat: Re: Witaminy, a zdrowie
Od: biggero <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Rzeczywiście, jest ostatnio sporo zamieszania wokół witamin. Większość
tego zamieszania jest kreowane przez żądnych sensacji dziennikarzy,
którzy nie rozumieją, że kolejne publikowane prace naukowe nie
stanowią końcowego wniosku, ale są tylko przyczynkiem na drodze do
zrozumienia całkowitej roli witamin i innych związków w metabolizmie.
Dziennikarze próbują szybko dojść do konkretnych wniosków - przez co
często są to wnioski mijające się z prawdą. Spróbuję rozprawić się z
paroma takimi rozpowszechnionymi poglądami.
1. To, co powiedzą w telewizji, należy traktować z nabożnością i
stosować się do tego w całej rozciągłości bezkrytycznie.
Nie.
Po pierwsze dziennikarze gonią za sensacją, przez co fakty są
przekręcone, po drugie nawet w świecie naukowym zdarzają się bardzo
złe prace naukowe (a sprostowania do tych prac naukowych są
publikowane bardzo rzadko, a nawet jeśli są, to w telewizji tego już
nie sprostują).
Przykład:
http://www.sciencedaily.com/releases/2005/01/0501111
62230.htm
Tutaj opisywane jest badanie, w którym wykryto (w próbówce), że
witamina C tworzy toksyczne związki mogące uszkadzać DNA. Nie wiem,
czy pamiętacie, ale było o tym głośno, że witamina C jest szkodliwa. I
co się okazało - ta witamina C następnie tworzy kolejne związki z tymi
szkodliwymi związkami i te już nie są szkodliwe.
Tutaj:
http://www.vitamindcouncil.org/worst_science.shtml
mamy przykład, jak w podobny sposób dyskredytowano witaminę D.
2. Jedna witamina pomoże na wszystko. Po prostu musi pomóc na
wszystko.
Nie.
Dla przykładu przyjmijmy, że przeprowadzono badanie "witamina C nie
przedłuża życia o osób z chorobą nowotworową", z której wyciągane są
wnioski (głównie przez dziennikarzy), że po co brać witaminy, skoro i
tak nie pomagają.
Ale ten wniosek jest nieuprawniony. Widocznie u osób z chorobą
nowotworową nie pomaga na to, ale być może pomogło na wiele innych
rzeczy, może lepiej się poczuli, itd.
A może nie chodziło tu o witaminę C, ale o inną witaminę i trzeba by
wziąć inne witaminy, aby pomogło? Tego na razie nie wiemy, a takie
cząstkowe badania dotyczące poszczególnych witamin tylko trochę
poszerzają nasze widzenie.
Ponadto wszystkie badania są prowadzone statystycznie na próbie wielu
ludzi. Wśród tych ludzi jest wielu, u których nie ma żadnego niedoboru
badanej witaminy. W takim razie jej suplementacja nie przyniesie
żadnych pozytywnych skutków. Statystycznie więc suplementacja witaminy
nie przynosi żadnych dobrych skutków, ale jeśli akurat my mamy
niedobór tej witaminy, to jej zażywanie spowoduje natychmiastową
poprawę naszego stanu. Czyli statystyka kłamie.
3. Multiwitamina pomoże na wszystko (skoro pojedyncze witaminy nie
pomagają), a na pewno nie jest szkodliwa. Szczególnie jesteśmy
bombardowani tym hasłem w reklamach różnych witamin, na ulotkach
reklamowych.
I tak...
Jeśli mamy spory niedobór jednej witaminy (lub mikroelementu), to
multiwitamina będzie sukcesywnie uzupełniać ten niedobór. Idealnie
byłoby co jakiś czas zbadać sobie wszystkie witaminy i mikroelementy
we krwi i uzupełniać tylko to, czego nam brakuje. Ale to byłoby drogie
(nie wiem, czy 2000 zł by wystarczyło) i też w sumie niewiele by dało,
ponieważ badanie poziomu witaminy we krwi niewiele nam mówi o
zapotrzebowaniu konkretnego organizmu na witaminę.
Poziom może być nawet prawie w normie, a zapotrzebowanie i tak duże,
czyli konieczne jest uzupełnianie.
Tego typu podejście reprezentuje medycyna spersonalizowana, która może
pojawi się za 10, a może za 20 lat, gdzie na raz będzie się wykonywać
200 badań i w połączeniu z zsekwencjonowanym genomem danej persony,
będzie można coś powiedzieć na pewno - a niedobory witamin będą tu
najprostszym i najczęściej wykrywanym przypadkiem. Na razie to jednak
mżonka i co pozostaje? Uzupełnianie wszystkich możliwych witamin.
Jeśli czujemy się po takiej multiwitaminie lepiej, to znaczy to, że
rzeczywiście nam pomaga i nieważne, co mówią inni, skoro nam pomaga.
... i nie.
Chyba największą obawą tych, którzy biorą te multiwitaminy jest
możliwość, że rzeczywiście mogą coś przedawkowywać. Co, męczy Was to,
nie? Ja osobiście się tym nie martwię przy braniu multiwitaminy,
ponieważ statystycznie (tym razem statystykę pochwalam) bardziej
opłaca się brać, niż nie brać. Mamy duże niedobory różnych witamin w
społeczeństwie, żywność jest coraz bardziej pozbawiona wartości
odżywczych (oczywiście można też jeść ekologiczną, hodowaną na gnoju,
itd, zamiast witamin) i zawiera coraz więcej tłuszczu. Oprócz jedzenia
witamin starajmy się także unikać jedzenia tłuszczu i innych rzeczy,
które wiadomo, że źle wpływają.
Ale oprócz tego optymizmu względem witamin powinniśmy także zachować
pewną czujność.
Np. jeśli nie mamy anemii, nie powinniśmy jeść żelaza, ponieważ żelazo
ogólnie rzecz biorąc szkodzi, szczególnie wątrobie i są nawet takie
teorie, że mężczyźni umierają wcześniej, ponieważ nie pozbywają się
żelaza wraz z cyklem miesiączkowym i to żelazo im szkodzi przez
generację wolnych rodników.
Następnym do odstrzału jest wapń, którego dają gdzie się tylko da
(kreda jest przecież tania). Jeśli biorę suplement na stawy z wapniem
i multiwitaminę z wapniem i lubię popić jogurtem, to możliwe, że
przekroczę dzienną dawkę wapnia, który będzie musiał być wydalony
przez nerki. A to może skutkować kamicą, chociaż chyba takich badań
naukowych nie prowadzono i zależności nie są tutaj takie proste.
Już jako najmniejsze niebezpieczeństwo traktowałbym możliwość
przedawkowania takich witamin jak A przy braniu multiwitaminy. Po
prostu dawki są tu o wiele za małe i jeśli chodzi o witaminę A, to
zazwyczaj jest to beta-karoten - prowitamina A.
Jest jeszcze jeden powód, dlaczego multiwitamina może nie zadziałać. W
naturze (czyli w pożywieniu, owocach) witaminy występują w
towarzystwie związków, które zwiększają ich potencję.
Przykładowo syntetyczna witamina E składa się tylko z jednego związku,
a naturalna z wielu, które wykazują wzajemne działanie synergistyczne
(wzmacniające).
Przy okazji, pamiętajcie, żeby kupować tylko naturalną witaminę E, bo
jest już łatwo dostępna.
Ale okazuje się, że witaminy syntetyczne mogą mieć jeszcze mniejsze
działanie, niż cały czas sądzono. Po prostu w owocach najbardziej
aktywnymi związkami przeciwdziałającymi starzeniu i różnym chorobom
wcale nie są witaminy, tylko różne związki typu antocyjany (jagody,
jeżyny), likopen (pomidor) i inne.
Tak więc nie na darmo na każdej z tych multiwitamin jest napisane: "Ta
multiwitamina nie może być substytutem zróżnicowanej diety". Po prostu
jej skład jest zbyt ubogi, żeby zastąpić jedzenie owoców i warzyw. A
to nam mówi, żeby znaleźć multiwitaminę o bogatszym składzie, nie
tylko zawierającym same syntetyki, np. coś takiego:
http://www.lef.org/Vitamins-Supplements/Item01334/Li
fe-Extension-Mix-Caps.html
Zawiera to wiele wyciągów z owoców i warzyw - czego tam nie ma - z
borówek, z kakao, z zielonej herbaty.
Niestety, w Polsce chyba niedostępne są tego rodzaju produkty, a jeśli
już, to bardzo drogie.
No ale nawet taka supermultiwitamina może nie pomóc, ponieważ okazuje
się, że sama pektyna w owocach ma zbawienne działanie:
http://www.sciencedaily.com/releases/2008/10/0810130
84334.htm
W końcu może się też tak zdarzyć, że ktoś ma np. raka i mu się się ten
rak utuczy na tej multiwitaminie. Takich przypadków jest jednak raczej
mało i nie można martwić się taką ewentualnością...
Jeśli coś takiego się stanie - to po prostu miało się pecha.
***
Końcowe zalecenia?
Multiwitaminę brać, bo niedobory trzeba uzupełniać.
Ale z umiarem, robić przerwy na odpoczynek od multiwitaminy. W lecie
nie brać, jeść tylko owoce w dużych ilościach, szczególnie te
zabarwione na ciemno. W zimie jeść mrożone.
Brać multiwitaminę zawierającą nie tylko same syntetyki.
Kontrolować skład i wykluczać takie multiwitaminy, których skład może
nam potencjalnie zaszkodzić.
To statystycznie powinno zapewnić nam lepsze i dłuższe życie.
B.
|