Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Monika Gibes" <i...@p...wp.pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: Wspólne rozliczanie podatków
Date: Tue, 19 Feb 2002 09:06:14 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 130
Message-ID: <a4t20a$c23$2@news.tpi.pl>
References: <a...@m...org.invalid> <3c6b55ca$1@news.vogel.pl>
<a4fm22$big$1@korweta.task.gda.pl> <3c6b6ed9$1@news.vogel.pl>
<a4fro1$gks$1@news.tpi.pl> <3...@w...home.pl>
<a...@m...org.invalid> <a4gga7$i54$1@korweta.task.gda.pl>
<a...@m...org.invalid> <3...@w...home.pl>
<a4h8ap$r28$1@news.tpi.pl> <a4ijre$2fu$4@news.tpi.pl>
<a4iujn$4hq$1@news.tpi.pl> <a4j518$sp9$1@news.tpi.pl>
<a4j7mm$md1$1@news.tpi.pl> <a4lf5f$ngk$2@news.tpi.pl>
<a4lntm$pi4$1@news.tpi.pl> <a4n35u$2kun$1@pingwin.acn.pl>
<a4ob4k$e8k$1@news.tpi.pl> <a4qdal$3v3$2@news.tpi.pl>
<a4r126$kdj$1@news.tpi.pl> <a4rt4h$gjg$1@news.tpi.pl>
<a4rvf0$5g6$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: pe87.katowice.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 1014106955 12355 213.76.12.87 (19 Feb 2002 08:22:35 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 19 Feb 2002 08:22:35 +0000 (UTC)
X-Notice-1: This post has been postprocessed on the news.tpi.pl server.
X-Notice-2: Subject line has been filtered and leading Odp: string removed.
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
X-Subject: Odp: Wspólne rozliczanie podatków
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:3960
Ukryj nagłówki
Użytkownik ania <p...@f...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a4rvf0$5g6$...@n...tpi.pl...
>
> Zgadzam się. Znam wiele takich przypadków. Matki nie mają nic przeciwko
> kontaktom byłych mężów z dziećmi, ale byli mężowie odkąd uzyskali wolność
> mają dzieci głęboko w nosie.
No, widzisz. Są różni ludzie i trudno zakładać, że nowe przepisy nie ułatwią
komuś życia.
> Bardzo wielu, ale pokaż mi chociaz jednego, ktory z własnej woli ujawnił w
> sądzie wszystkie swoje dochody i jeszcze płaci więcej, niz mu kazano.
O tym czy ujawnił wszystkie dochody - nie wiem, ale wiem, że sam, pod koniec
ostatniej rozprawy, gdy zapadł już wyrok, powiedział, że on zobowiązuje się
płacić o 30% więcej niż sąd zasądził. Podać Ci imię, nazwisko i miejscowość?
> Za to
> znam wiele osób, ktore wytaczają byłym mężom sprawy o podwyższenie
> alimentów, bo inflacja, podwyzki, a oni płacą tak, jak przed kilkoma laty.
Ależ to oczywiste! NIe ma w Polsce przepisów, który by powodował
automatyczną rewaloryzację alimentów. Jeśli się uwaza, że ktoś płaci za
mało, sięga po odpowiednie instrumenty.
A że druga strona opiera się temu - to oczywiste - cały czas powtarzam, że
nie wszyscy są kryształowi.
> To, ze go rzuciła to jej sprawa. Może i miała powód. Ale według ciebie
miała
> prawo zabrac wszystkie pieniądze z konta? Trochę tego było.
Nie wiem czy je zabrała. A może ona swoim przyjaciółkom opowiada, że on
zabrał cały majątek albo jego większą część. Nie można ferrować wyroków na
podstawie zdania jednej strony. Nie mogę powiedzieć kto w tamtym małżeństwie
postąpił fair, bo na wypowiadanie takich osądów trzeba by być obojgiem tych
osób.
>I co? Dalej trzymasz
> jej stronę?
Zawsze byłam zdania, że w szkołach powinni wprowadzić przedmiot "czytanie ze
zrozumieniem"....
W którym miejscu trzymam jej stronę? W tym, że napisałam, że wina zwykle
leży po obu stronach i że znasz tylko jego wersję wydarzeń?
> Przepraszam, ale czy ty umiesz czytać. Napisałam wyraźnie. Miał
> postanowienie sądu, w które dni tygodnia i ile godzin ma prawo widywać
> dziecko. I mogł się nim, za przeproszeniam, podetrzeć.
A ja napisałam - zwrócić się do prawnika. Nie do policji, nie do teściowej,
z papierkiem, nie do znajomej, która ma marne pojęcie o prawie. Wystąpić do
sądu ze skargą na uniemożliwienie wykonania wyroku sądu, żądać ograniczenia
władzy rodzicielskiej z powodu ewidentnego działania na szkodę dziecka. Mieć
świadków.
Może matka, zagrożona ograniczeniem prawa do opieki zaczęłaby robić bilans
zysków i strat?
> No właśnie. Przecież cały czas ci to tlumaczę, jak krowie na rowie.
Oszczędź sobie. Nie potrafisz mnie obrazić :-)
> To może
> powinien wynająć jakichś zbirów, żeby porywali dziecko i przyprowadzali na
> spotkanie z nim? Ty chyba naprawdę żyjesz w jakimś idealnym świecie.
> Myślisz, że jak zadzwonił do drzwi z postanowieniem sądu w ręku (mamusia
> kopię dostała do domu, listem poleconym, bo noe odebrała z sądu) to już go
> zaczęto wpuszczać?
Wyroki z sądu najczęściej przychodzą pocztą. Nikt nie ma obowiązku odbierać
wyroków osobiście.
A to, co powinien zrobić napisałam wcześniej.
> Ale i tak szybciej jednemu facetowi przestaje się udawać przedłużać i
> odwoływać sprawy o alimenty, niz drugiemu porozmawiać z własnym dzieckiem.
Rozumiem, że mówiąc tak zdecydowanie o "jednym" i "drugim" masz na myśli
konkretną sytuację? Może nam ją przybliżysz? Jestem ciekawa, jakie
okoliczności wpływają na to, że "jednemu" się udaje, a "drugiemu" nie ;-)
> Miałaś pecha
A Ty miałaś szczęście i Ciebie nie pytali?
Przecież się nie rozwodziłaś....
> >A dlaczego mieliby tak robić, skoro do tego dochodzili razem? Dlaczego
ktoś
> >ma pracować na wspólny dobytek, a potem usłyszeć, że wszystko jest
drugiej
> >strony?
>
>
> Czyli sama sobie zaprzeczyłaś. Bo jeżeli obie strony roszczą sobie prawo
do
> tego majątku, to spotkaja się w sądzie.
W którym miejscu. Przecież cały czas podkreślam, że ludzie są różni, ale są
też tacy, którzy nie chcą się zabijać w sądach i wyszrpywać wszystko i
potrafią się dogadać.
A tacy ludzie mogą podzielić się tym majątkiem, bez wciągania w to sądów. To
jest trzecia możliwość - coś pośredniego między "zostawić wszystko drugiej
stronie" a "ciągać się po sądach o każdą książkę"
> Nie. Tylko przeciwko ich legalizacji. Sam konkubinat jest tak stary jak
> ludzkość. Ale rozróżniać legalny konkubinat i ślub cywilny to juz
dzielenie
> włosa na czworo.
Owszem. Dla kogoś, kto nie potrafi albo nie chce zauważyć tych różnic (nie
chce mi się ich powtarzać, bo padły już w tym wątku setki razy). Albo dla
kogoś, kto nie chce zauważać różnic, bo i ślub cywilny i konkubinat jest
niezgodny z wyznawanymi przez niego zasadami.
> Proponuje prostsze rozwiązanie. Może by tak znieść w ogole śluby cywilne?
W
> USC będą zawierane same konkubinaty, a śluby tylko w kosciele.
A co z osobami, które są innego wyznania niż katolickie? A co z tymi, którzy
nie chcą albo nie mogą zawierać małżeństw wyznaniowych a chcą brać ślub? Czy
nie uważasz, że to lekka przesada próbować przykrawać świat na własną miarę?
Dla Ciebie najważniejszy był ślub kościelny, więc niech inni dopasują się do
Ciebie albo niech mają ograniczone prawa, żyjąc w konkubinacie? Na szczęście
daleko nam do państwa wyznaniowego.
Sorry, ale przez to co właśnie napisałaś ludzie niewierzący mogą mieć
awersje do gorliwych katolików.
Monika
|