Data: 2003-04-17 08:36:04
Temat: Re: Wychowanie dziewczynek
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"boniedydy" <b...@z...pl> wrote in message
news:b7gjub$2ri$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości
> news:
>
> > Moja mama na szczescie starala sie od poczatku wpajac mi poczucie
smaku.
>
> > Zakupy byly wspolne ( zreszta na tyle rzadkie, ze traktowane jak
swieto
> > ) , wspolne decydowanie co lepsze i w czym ladnie.
>
> Moja też. Ale praktycznie wyglądało to w ten sposób, że obrzydzała mi
> wszystkie fluorescencyjne kolory i inne kiczowate rzeczy. Jednym
> skrzywieniem się deprecjonowała to wszystko, co podobało mi się
najbardziej
> jako dziecku. W końcu "razem wybierałyśmy", ale kiedy do tego
dochodziło,
> byłam tak zastraszona, że nigdy by mi nie przyszło do głowy
zaproponować
> czegoś np. różowego. Natomiast kiedy mi się coś zdecydowanie nie
podobało,
> mogłam odmówić, narazając się na wypominanie ("a nie mówiłam, że
trzeba było
> kupić tamte buty?") przy najbliższej okazji. Potem długo uwazałam, że
jestem
> bez gustu, w odróżnieniu od wszystkich innych dookoła mnie.
>
Miałam dokładnie tak samo. Potem już się dostosowywałam, mówiłam że
podoba mi się to co wiedziałam że spodoba się mojej mamie. Od tego
momentu miałyśmy większość "udanych" zakupów.
Pozdrawiam
M.
|