« poprzedni wątek | następny wątek » |
81. Data: 2008-01-23 20:54:51
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaMOLNARka <M...@M...pl> napisał(a):
> co się takiego stanie jak jakis facet zacznie podrywać Twoją żonę?
Nie zacznie. On Jest i Nie Dopuszcza.
--
s i w a
...czytam: Time i Epoca
pijam: tylko Ballantines...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
82. Data: 2008-01-23 20:57:50
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezasiwa pisze:
> Ależ Ty musisz mieć głupią żonę.
No cóż każdy mierzy swoja miarą...
Stalker
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
83. Data: 2008-01-23 20:59:51
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaStalker <t...@i...pl> napisał(a):
> Na marginesie tej rozmowy: Przypomnijcie sobie jak wyglądają takie
> spotkania np. w Stanach (przynajmniej na podstawie amerykańskiej popkultury)
Na podstawie popkultury to tam strzelają na ulicy, współzyją z
nieletnimi i kowbojami.
Stalker, ja Cię chyba skiluję, bo mnie brzuch ze śmiechu boli...
--
s i w a
...czytam: Time i Epoca
pijam: tylko Ballantines...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
84. Data: 2008-01-23 21:01:20
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaStalker <t...@i...pl> napisał(a):
> Ta ma męża adwokata, ta lekarza, itp.
> Ostatecznie na wysokości zadania staje niezawodny Pan Shefield i ratuje
> biedna Nianię efektownym wejściem jako Mąż :-D
Ach! WSTYD nie mieć męża!
Molnarka -- wszystko jasne. To obciach. Bez męża to chodzą brzydkie i
te co nikt nich nie chciał (wydało się).
--
s i w a
...czytam: Time i Epoca
pijam: tylko Ballantines...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
85. Data: 2008-01-23 21:02:08
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezasiwa pisze:
> Stalker, ja Cię chyba skiluję, bo mnie brzuch ze śmiechu boli...
No to jeśli to nie problem, to byłbym wdzięczny...
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
86. Data: 2008-01-23 21:29:18
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaMcDreamy or McSteamy? *Stalker*. Seriously? Seriously.
> siwa pisze:
>
>> Ależ Ty musisz mieć głupią żonę.
>
> No cóż każdy mierzy swoja miarą...
Mhm. Na ten przykład Ty mierzysz innych mezczyzn swoją miarą.
--
Lia
It's life's illusions I recall. I really don't know life at all.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
87. Data: 2008-01-23 23:08:00
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
> > > I ty się dziwisz, że Mąż może być zazdrosny? :-)
> >
> > Mój nie jest.
>
> A Mój jest i idzie ze mną na każde spotkanie, ale nie żeby mnie
> pilnować, ale dla towarzystwa.
znaczy sie zdecyduj- bo z jednej strony potwierdzasz, ze maz jest zazdrosny,
ale niby nie idzie z tego powodu, tylko dla towarzystwa....srednio sie to ze
soba trzyma kupy.
> Poza tym wszyscy Go uwielbiają, bo jet duszą towarzystwa.
i dobrze, takie macie towrzystwo, ale przyjmij do wiadomosci, ze sa
towarzystwa, ktore chca sie spotkac bez osob towarzyszacych, i wtedy
towarzystwo meza zazdrosnika jest po prostu niegrzeczne. Pomijam juz te
dziwniaste tlumaczenie, ze jest zazdrosny ale Cie nie pilnuje.
> Ale przecież jest tylko "niekulturalnym zazdrośnikiem"
>
> > Osobiście wpółczuje.
>
> Ależ nie ma czego.
jest.
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
88. Data: 2008-01-23 23:12:44
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza> MOLNARka pisze:
> > Użytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał
> >
> >> I dlaczegóż to tacy kretyni? Bo lubią z własną żoną przebywać? :-)
> >
> > Bo nie ufają żonie...
>
> Ależ ufają żonie. Nie ufają tylko tym wszystkim mężczyznom dookoła :-D
znaczy zone traktujesz jak przyglupa, ktory sobie nie poradzi z facetem co to
sie bedzie zalecal czy cokowilek robil w stosunku do niej. Az szkoda czytac
tego tlumaczenia, nawet jak usmieszek z tylu. Pozbawiasz zony jakiekokolwiek
rozumu i woli.
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
89. Data: 2008-01-23 23:20:38
Temat: Re: Wyjscie z/bez mezaLia pisze:
> McDreamy or McSteamy? *Stalker*. Seriously? Seriously.
>
>> siwa pisze:
>>
>>> Ależ Ty musisz mieć głupią żonę.
>> No cóż każdy mierzy swoja miarą...
>
> Mhm. Na ten przykład Ty mierzysz innych mezczyzn swoją miarą.
Się czepiasz Lia, są tak zakochani i wpatrzeni w siebie, że jedno bez
drugiego się nie ruszy.
--
Paulinka
jak dla mnie sytuacja nieco muląca
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
90. Data: 2008-01-23 23:28:52
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
> Ja tu rzuciłem "Żonie ufam, tylko tym wszystkim facetom dookoła nie" z
> przymrużeniem oka, z czego rozwinął się niezły podwątek.
> A ja nie chodzę, żeby jej pilnować*, tylko dlatego że LUBIĘ z nią
> chodzić i lubię się z nią pokazywać :-) Bo najnormalniej w świecie
> jestem dumny że jest moja żoną (Ach jakież to straszne...)
straszne jest nie wiedziec kiedy przestac byc ogonem w kazdej sytuacji,
bo....ach, kocham szalenie. Ja tez lubie chodzic z TZ ale nie bede szla do
baru z jego kolegami, bo go kocham, i tesknie szalenie, i lubie z nim byc, i 5
minut nie wytrzymam, i on sie usmiechnie do barmanki, a ja go tak kocham, bo
ta reszka i orzelek....no wez przestan. Jak Cie uwazalam za rozsadnego tak
teraz przesadziles. Milosc, ktora ogranicza, i szweda sie doslownie krok w
krok, moze spetac. Nawet jesli lubicie sie tak mizdrzyc krow w krok, ona dumna
z Ciebie, Ty dumny z niej, trzeba miec chyba jakies pare kropel swiadomosci,
ze sa sytuacje kiedy calus za dzrwiami sie zostawia, i sie kocha dalej, a nie
swiat sie konczy.
> 1. Teraz przewrotnie odwrócę sytuację: Czy właśnie usilne chodzenie na
> takie imprezy samemu nie jest objawem braku zaufania do partnera?
> Ani ja ani Aga nie mamy "tajemnic", które mogłyby nas krępować. Skoro
> jak pisze MOLNARKa, co złego jest w tym że się wyznaje stare miłości,
> albo porozmawia się ze starym amantem, to cóż złego będzie w tym, że
> będzie przy tym partner? No chyba że faktycznie ta rozmowa nie jest taka
> niewinna i chce się ją przeprowadzić na osobności. Poza tym kompletnie
> nie trafia do mnie argument, że koleżanka której się nie widziało lat
> dwadzieścia tak strasznie szczerze i głęboko będzie się nam zwierzać, że
> krępować ją będzie obecność naszego partnera.
to z tego, ze spotkanie jest starej bandy, i ze jest takie ustalenie, i
wyglada sie imo jak kretyn z mezem/zona, ktora taaak kocha, ze kroku nie da
zrobic. Gdzie Ty widzisz brak zaufania kiedy sie samemu chodzi. Nie jest
prawda, ze milosc idzie w parze z zazdroscia zawsze. Nie, nie zawsze. Tylko
kiedy nie ma zaufania, wtedy idzie zawsze.
I jak nie moze trafic argumnet, ze osoba obca dla Ciebie, a nie obca dla zony,
bedzie szczerzez sie zwierzac do Ciebie, osoby KOMPLETNIE obcej. Czy maz tam
beton zamiast mozgu? :)
>
> 2. I dlatego ja naprawdę nie widzę powodu dla którego spotkania po
> latach miałyby się odbywać bez osób towarzyszących. Wręcz przeciwnie,
> uważam że takie kategoryczne stwierdzenia: "nie i już, a kto przyjdzie z
> partnerem jest niefajny" są po prostu śmieszne... Zdecydowanie bliższy
> jest mi model amerykański :-) Ale oczywiście należy szanować wolę
> organizatora i albo przyjść tak jak wymaga, albo machnąć ręką i zostać z
> żoną w domu...
nie ma czegos takiego jak model amerykanski :) Sa natomiast pewne ustalenia, i
takowe nalezy uszanowac. Jak mowia, ze bez osob towarzyszacych to bez. Jak Ci
sie to wydaje smieszne, to trudno. Ale nie rob z siebie glupa i nie lez tam
skoro nie jestes zaproszony. Bo miloscia gleboka, i orlem i reszka tego nie
wytlumaczysz. Albo sie jest burakiem albo nie :)
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |