| « poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2008-02-04 18:02:26
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza [cd]
Użytkownik "Lolalny Lemur" <shure1@nospam_o2.pl> napisał w wiadomości
news:fo6k8e$85f$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Jagna W. pisze:
>> Wiesz, to mi trochę przypomina sytuację, gdy zapraszasz znajomych na
>> Sylwka, a oni przyprowadzają ze sobą kuzyna z żoną (których kompletnie
>> nie znasz), bo akurat przyjechali do Was na święta.
> Po uprzednim upewnieniu się nie widzę w tym nic złego.
Po upewnieniu się to już inna sytuacja. Ja myślałam raczej o wzięciu
kuzynostwa bez uprzedzenia, bo i takie sytuacje się zdarzają.
Albo np. - to już idąc dalej - przyjazd w gości razem z psem, nie
uprzedziwszy o tym gospodarzy. Szczyt nietaktu.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2008-02-04 18:28:27
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza [cd]
Użytkownik "Lolalny Lemur" <shure1@nospam_o2.pl> napisał w wiadomości
news:fo6ktq$fno$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> spotkanie odbywa się tylko i wyłącznie w gronie ludzi mających wspólną
>> przeszłość, wspólne hobby czy jakieś doświadczenia, to takich rozmów albo
>> nie ma albo są szczątkowe.
>
> Wątpię.
Z dwóch spotkań mam takie właśnie spostrzeżenia.
>>> Natomiast jeżeli dobrze rozumiem sformułowanie "całymi" rodzinami to
>>> głosuję raczej za opcją, że nie chcieli przyjść raczej ze względu na
>>> obecność dzieci.
>>
>> Nie chcieli przyjść tylko i wyłącznie z obawy przed monotematyką
>> okołorodzinną.
>
> A ja Ci mówię, że dzeci tylko nie chcieli się przyznać bo głupio. Ten
> temat znam na wylot.
Niezła jesteś, jeśli lepiej od moich znajomych wiesz, co było przyczyną ich
odmowy ;-) Ale gwarantuję Ci, że nie sama obecność dzieci.
>> W sytuacji, gdy sami rodzin nie mają, byłoby im po prostu niezręcznie i
>> krępująco.
> Och jej. To lepiej nie zapraszać żonatych bo jeszcze wspomną, że maja
> fajną żonę i singlom się głupio zrobi.
Ale sęk w tym, że co innego wspomnienie na zasadzie wtrętu do rozmowy, a co
innego siedzenie obok męża, gładzenie go po karczku i pitolenie "A wiecie,
że mój Wiesiek to ... naprawdę!" Albo karmienie Antosia i chwalenie się, jak
to on już ładnie przełyka ;-) Jak nie ma w pobliżu potancjalnych obiektów
mogących robić za temat rozmowy, to się o nich raczej nie wspomina. Albo
dużo mniej.
>> I całkowicie ich rozumiem, tym bardziej, że te obawy się potwierdziły.
> Jak mówiłam - pogratulować znajomych.
No cóż. Ja ich rozumiem, więc ich takie a nie inne osobowości mi nie
przeszkadzają :)
>> Niekoniecznie. Na spotkaniach nie widać niczyjego statusu majątkowego,
>> tego, że ma dom czy samochód z wyższej półki.
> Nieee, w ogóle. Tylko te garniaki, kiecki, perfumy, torebki
A w życiu! Nie ma żadnej rewii mody, nie ma przebijania się co lepszymi
zdjęciami.
Ja nawet nie wiem, gdzie niektórzy z nas pracują.
> Ja nie widzę powodu ani żeby udawać że mojej rodziny nie ma ani żeby
> przemilczać mój status majątkowy.
A ja nie widzę powodu, żeby rozwodzić się nad detalami własnego życia
rodzinnego przed kimś, komu się to życie z jakichś przyczyn nie ułożyło.
O statusie majątkowym w ogóle z nikim nie rozmawiam, bo mnie samą krępują
takie rozmowy.
> hyhy zaraz dojdziemy do "twoja stara klaszcze u Rubika" ;P
Niezłe ;-)
Czy dobrze myślę, że to nowsza wersja "a u was biją murzynów!"?
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2008-02-04 18:28:55
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza [cd]Jagna W. napisał(a):
> Albo np. - to już idąc dalej - przyjazd w gości razem z psem, nie
> uprzedziwszy o tym gospodarzy. Szczyt nietaktu.
Phi. Nietakt to jest dopiero, jak się przyjeżdża w gości z psem
wiedząc, że gospodarz zdecydowanie stoi na stanowisku, że psia łapa w
jego domu to po jego trupie.
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2008-02-04 19:39:50
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza [cd]Jagna W. pisze:
>> Po uprzednim upewnieniu się nie widzę w tym nic złego.
>
> Po upewnieniu się to już inna sytuacja. Ja myślałam raczej o wzięciu
> kuzynostwa bez uprzedzenia, bo i takie sytuacje się zdarzają.
> Albo np. - to już idąc dalej - przyjazd w gości razem z psem, nie
> uprzedziwszy o tym gospodarzy. Szczyt nietaktu.
Porównywanie męża do psa to juz chyba lekka przesada, nie uważasz?
LL
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2008-02-04 19:40:44
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza [cd]Lolalny Lemur pisze:
> Jagna W. pisze:
>
>>> Po uprzednim upewnieniu się nie widzę w tym nic złego.
>>
>> Po upewnieniu się to już inna sytuacja. Ja myślałam raczej o wzięciu
>> kuzynostwa bez uprzedzenia, bo i takie sytuacje się zdarzają.
>> Albo np. - to już idąc dalej - przyjazd w gości razem z psem, nie
>> uprzedziwszy o tym gospodarzy. Szczyt nietaktu.
>
> Porównywanie męża do psa to juz chyba lekka przesada, nie uważasz?
Toż kobieta dociąża w końcu.
--
Paulinka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2008-02-04 19:43:04
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza [cd]Jagna W. pisze:
>>> W sytuacji, gdy sami rodzin nie mają, byłoby im po prostu niezręcznie i
>>> krępująco.
>
>> Och jej. To lepiej nie zapraszać żonatych bo jeszcze wspomną, że maja
>> fajną żonę i singlom się głupio zrobi.
>
> Ale sęk w tym, że co innego wspomnienie na zasadzie wtrętu do rozmowy, a co
> innego siedzenie obok męża, gładzenie go po karczku i pitolenie "A wiecie,
> że mój Wiesiek to ... naprawdę!" Albo karmienie Antosia i chwalenie się,
> jak to on już ładnie przełyka ;-)
Chyba coraz bardziej Ci współczuję znajomych. Ludzie, czy tylko ja tak
nie mam?
>>> I całkowicie ich rozumiem, tym bardziej, że te obawy się potwierdziły.
>
>> Jak mówiłam - pogratulować znajomych.
>
> No cóż. Ja ich rozumiem, więc ich takie a nie inne osobowości mi nie
> przeszkadzają :)
Mi z zasady nie przeszkadzają. Jak panna nawija o kupach to ide pogadać
z kims innym.
>> Ja nie widzę powodu ani żeby udawać że mojej rodziny nie ma ani żeby
>> przemilczać mój status majątkowy.
>
> A ja nie widzę powodu, żeby rozwodzić się nad detalami własnego życia
> rodzinnego przed kimś, komu się to życie z jakichś przyczyn nie ułożyło.
Ja opowiadam jak ktoś pyta. Z rzadka. Moi znajomi takoż.
>> hyhy zaraz dojdziemy do "twoja stara klaszcze u Rubika" ;P
>
> Niezłe ;-)
> Czy dobrze myślę, że to nowsza wersja "a u was biją murzynów!"?
MNiej więcej tylko bardziej młodziezowe ;)
LL
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2008-02-04 19:44:09
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza [cd]Paulinka pisze:
>>> Albo np. - to już idąc dalej - przyjazd w gości razem z psem, nie
>>> uprzedziwszy o tym gospodarzy. Szczyt nietaktu.
>>
>> Porównywanie męża do psa to juz chyba lekka przesada, nie uważasz?
>
> Toż kobieta dociąża w końcu.
Tradycyjne pytanie o granice dociążania. Po dla mnie porównanie z
kosmosu a właściwie z tych rejonów "męsko-damskich" w których nie bywam.
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2008-02-04 19:47:17
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza [cd]Lolalny Lemur pisze:
> Ludzie, czy tylko ja tak nie mam?
Nie tylko ty...
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/AgaTomAlbum
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2008-02-04 22:50:45
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza [cd]
Użytkownik "Lolalny Lemur" <s...@n...o2.pl> napisał w wiadomości
news:fo7q0u$j3f$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Jagna W. pisze:
>
>>> Po uprzednim upewnieniu się nie widzę w tym nic złego.
>>
>> Po upewnieniu się to już inna sytuacja. Ja myślałam raczej o wzięciu
>> kuzynostwa bez uprzedzenia, bo i takie sytuacje się zdarzają.
>> Albo np. - to już idąc dalej - przyjazd w gości razem z psem, nie
>> uprzedziwszy o tym gospodarzy. Szczyt nietaktu.
>
> Porównywanie męża do psa to juz chyba lekka przesada, nie uważasz?
Nie chodzi o porównanie męża do psa, tylko o wymiar nietaktu.
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2008-02-04 23:13:27
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza [cd]
Użytkownik "Lolalny Lemur" <s...@n...o2.pl> napisał w wiadomości
news:fo7q70$j3f$2@nemesis.news.tpi.pl...
> Chyba coraz bardziej Ci współczuję znajomych.
Ale nie ma właściwie czego, bo w dogodnych warunkach (czytaj: hermetyczne
spotkanie) bywa naprawdę super.
Powiem Ci, że mam dwie psiapsiółki (normalne, nie ma potrzeby mi ich
współczuć ;-) od wielu, wielu lat i też wolimy się razem spotykać bez dzieci
i bez mężów, bo tematy rozmów bardziej nam wtedy odpowiadają. W "komplecie"
wygląda to zupełnie inaczej. Owszem, da się pogadać, ale jest jałowo i
drętwawo. Może też dlatego, że mężowie nie bardzo mają ze sobą wspólny
język. Siłą rzeczy tematykę dopasowuje się do całego towarzystwa (im większe
i bardziej różnorodne, tym trudniej to zrobić) i pieprzy się głównie o dupie
Maryni, bo mężowie nie rozumieją naszego "kodu". Podobnie jest właśnie na
spotkaniach klasowych. Mam porównanie, bo bywałam i na jednych i na drugich.
Spotkania całymi rodzinami okazywały się po prostu niewypałami. Owszem, było
miło i to wszystko. Coś jak porównanie szalonej imprezki do imienin u
prababci. I bynajmniej nie chodzi mi o sytuacje "kota nie ma, myszy
harcują".
> Mi z zasady nie przeszkadzają. Jak panna nawija o kupach to ide pogadać z
> kims innym.
Gorzej jak się siedzi przy jednym stole ;-)
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |