Data: 2008-09-29 20:42:46
Temat: Re: Z pracy
Od: bazzzant <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 29 Wrz, 21:28, tren R <t...@n...sieciowy> wrote:
> vonBraun pisze:
>
> > Wszystko zaczęło się od tego, że agenci Trenera przestawili
> > Panslawiscie gąsiorek z winem. Sprowokowało to XsElkę do rzucenia
> > podejrzeń na żonę Pnasla a będąca pod jej wpływem Medea potwierdziła
> > te przypuszczenia. W efekcie Maruda się rozwiodła i Panslewiemu
> > pozostała tylko Xs.Elka. Wtedy PD nie będący sobą po przegranej
> > dyskusji o miejscach zerowych funkcji tak się wkurzył że zepsuł
> > sobie dźwięk w komputerze, co uniemożliwiło mu nadążanie za linkami
> > do Youtube. Wyeliminowawszy w ten prosty sposób PD, Trener skupił
> > się na Xs.Elce, zrozpaczonej wyjazdem dziecka na studia tak bardzo
> > że ofiarowała je Trenerowi w zamian za przywiezienie nazad do
> > domu (co zresztą od początku było jego celem). Na szczęście CB
> > zakończył tą grubymi nićmi szytą intrygę wygarniając wszystkim
> > prawdę w oczy. Nikt nie domyśla się jednak kto zmanipulował CB aby
> > to zrobił...
>
> jak zwykle, za wszystkim stała hanka. czarny kuń owej międzyludzkiej
> gry, ruszała zamaszyście swoimi chrapami, kiedy tylko udał sie jej jakiś
> misterny intrygancki majstersztyk. i właśnie kiedy miała diabelsko
> zakrzyknąć "hahaha" sprawy przybrały całkowicie niespodziewany obrót.
> nie przewidziała, że PD nareperuje swój komputer, z którego będzie
> dochodzić okrutna kakofonia. to band ulicznych grajków, na którego czele
> stał, okutany w chuSteczkę człowiek, urodzony w czekoladowym mieście,
> zwany popularnie "z brązu". z początku nie stroili chłopaki, ale jak się
> wzięli do roboty, dało się nawet zauważyć, ze wykonują rytualne
> żydowskie tańce połączone z utaczaniem krwi niemowląt szczęśliwie
> niewyabortowanych. otaczał ich tłum ludzi o niskich czołach i jeszcze
> niższych instynktach. prawdziwe IKB.
> -IKB, pomyśleli chłopaki.
> -"street musician" pomyślały IKB
>
> - zajrzyjcie do archiwum! krzyknął przechodzący nieopodal człowiek,
> skrzyżowanie szpiega z krainy deszczowców oraz aleksandra gie,
> kojarzonego ze spółką art-b
> - archiwum jest niekompletne! odkrzyknął inny i odleciał. latawiec jeden
> jakiś
> - hahaha, niekompletne! zaśmiał się ktoś, nie wiadomo kto - duch czy co?!
>
> tymczasem w barze na przeciwko, przy stoliku na którym leżały smakowite
> ostrygi, siedział trenR i popijał herbatę, nucąc sobie wyliczankę:
> "o mede, o mede, o medeo deo riki tiki, deo deo, riki tiki.."
> szukał ofiary...
>
> drzwi baru otworzyły się z łoskotem!
> wpadł przez nie z impetem jakiś chińczyk i zbliżył się szybko do stolika
> z siedzącym trenerem. z bliska widac było, że ma pokiereszowaną twarz.
> przez zapuchnięte i zakrwawione wargi wykrzyczał bełkotliwie:
> - sakujami!
>
> trener nie zastanawiał się długo. wprawnym chwytem wyciągnał ze spodni
> swoją białą koszulę w rozmiarze xl i zaczłą wycierac mu twarz, rzucając
> w strone kelnera pytanie:
> - w zwykłym proszku się dopierze?
> na to kelner, z uśmiechem i patrząc gdzieś wzwyż, zademonstrował jakieś
> prostokątne pudełko i powiedział:
> - tylko adamoxx.
>
> w międzyczasie uliczny zespół muzyczny zaczął grać francuski standard pt
> "aicha, aicha ecute moi". zastanawiające było to, że każdy z muzyków,
> trzymał pod ręką bazzanta, którego jako tego gołąbka pokoju, wypuszczał
> co chwila z rąk.
> bazyli zwymiotował, ale chuj tam wie, kim na prawdę był bazyli? mógł
> sobie zatem wymiotować bez końca. w końcu jest tyle miejsca na tym
> naszym kochanym globie, dla każdego coś miłego.
>
> z boku stanęła sobie jakas kobieta w welonie. musiała sie jakos hajtać
> niedawno. stała tak i słuchała, liczyła chmury i w końcu powiedziała:
> - chłopaki, zagrajcie coś dla mojego eee... taty. miał dziś taki
> himeryczny nastrój.
>
> j-23, j-23 tu mistrzu, zadanie wykonane, meldowal przez cb-radio michał,
> schowany w niezlustrowanej kryjówce gajowego dębskiego. swój nastrój
> poprawiał racząc sie przemysławką.
>
> wróćmy jednak do trenera i jego wyliczanki...
> kiedy kończył kolację, jego wzrok padł na ścianę i wiszący na niej krzyż
> z jakąś postacią. podszedł bliżej
> - hmmm.. to jakiś przybity gość, co za dziwna knajpa...żeby takie coś
> wieszać na ścianach, to ma być sztuka?! istne red art, no kurwa mać!
>
> opanowała go czkawka.
> - relpp! relpp! czkał sobie bezgłośnie, starając się powstrzymać
> zbytnie drganie brzucha.
>
> i wtedy włąśnie podszedł kelner i wręczył mu małą karteczkę.
> trener popatrzył w świstek a z jego ust wydobyło się ciche
> - yyy....
>
> kelner powiedział:
> - to rachunek za gaz. ebo, mój kolega inkasent powiedział, że ma kłopoty
> z dostarczeniem panu rachunku, bo nigdy pana nie ma w domu.
>
> trener spojrzał z niedowierzaniem na kelnera i zgrzytnął nagle zębami
> - jak to.. inkasent?!
>
> ale kelner odsunął się już na bezpieczną odległość i wykrzyknął:
> -ja tylko wykonywałem rozkazy!
> i dodał
> - a może kupi pan 100 marek?
>
> trener zacisnął usta i mamrotał pod nosem magiczną figurę.
> już dziś, już dziś wszyscy poznają jego magiczną moc.
> oby tylko jego magiczny szall nie stracił mocy....
>
> --http://patrz.pl/trener
Chyba pominąłeś Veronikę i za cholerę nie wiem gdzie jest Gavreon
|