Data: 2001-09-07 12:33:46
Temat: Re: ZDRADA
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=>
Pokaż wszystkie nagłówki
GS:
> jeżeli ktoś mnie nie skarci ni skrytykuje nie nakrzyczy
> może czasem nie wybuchnie na mnie - bo ja wcale nie
> jestem idealem i dobrze jest jak ktos mi o tym czasem
> przypomni - to w istocie musze mu być obojętnym - oczywiście
> sposób w jaki to zrobi to inna kwestia; i jeszcze to, że ktoś
> to robi, nie oznacza wcale że mnie kocha!
No i zalezy od sytuacji w ktorej to robi, bo moze byc tak
ze ktos ma uwagi poniewaz zalezy mu na 'szczesciu' innej
osoby ktora niejako krzywdzimy.
Ale chcialem napisac taka rzecz: teoretycznie wydaje sie
ze Twoje stanowisko jest 'zdumiewajace'. :)
A jak jest w realu? Czy nie jest tak ze dopoki czegos chcemy
od kogos dopoty ten ktos jest nam potrzebny a jego kroki
nieobojetne?
Co sie dzieje gdy czlowiekowi przestaje zalezec na partnerze?
OBOJETNOSC i zobojetnienie (zarowno w kwestii dawania,
ale takze jakosci tego co otrzymuje-biore-wymagam - jak kto
nazwie) w zwiazku - zasadnicza, wazna uwaga. :)
Otoz niektorzy wymagaja od partnera w zwiazku obojetnosci
w sytuacjach ktore okreslaja nieraz jako wynik 'niedoskonalosci
wlasnej' - dobre, no nie? :)
Pozdrawiam,
Czarek
|