Reczywiscie.
Jeszcze wystarczy sie przyjrzec "filmom dla kobiet".
Ile tam zdradzania, "zlych ludz".
Ja bym tak bardzo za to kobiet nie ktytykowal.
Moze kobiety czuja sie dobrze w srodowisku,
gdzie "cos sie dzieje", ktos nienawidzi, placze,
ma problem, wscieka sie,
maja wtedy role "do rany przyloz", albo...
czuje sie wtedy lepiej, bo "szamociarz" bardziej
odslania swoje wnetrze, jest wiksza wymian uczuc,
(ale rowniez tych negatywnych).
To jakas tajemnica zycia, czasami przyciagaja nas
bardziej ludzi ktorzy powiedza nam, "nie lubie Cie"
niz "fajnie, ze przyszedles".
Moze to chec rozwiazania jakiegos wewnetrznego problemu?