Data: 2005-10-31 14:27:09
Temat: Re: Zadziwiające!
Od: Scalamanca <z...@N...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Immona pisze w news:dk52ds$aav$1@nemesis.news.tpi.pl
> Trudno nie miec takich obaw, bo "nigdy nie [wstawic dowolna
> niepelnosprawnosc] i nawet sobie nie wyobrazasz, jakie to zycie" to bardzo
> mocny argument usenetowy (jego logiczna, rzeczywista wartosc jest w takim
> przypadku w oczach widowni czyms drugorzednym).
To żaden argument. Jeśli ktoś Ci tak mówi, to z nim nie rozmawiaj.
To tylko znaczy, że on sam nie umie sobie wyobrazić życia innych
ludzi... W dodatku, bardzo, bardzo często jest tak, że osoba z
jedną niesprawnością kompletnie nie rozumie osoby z inną
niesprawnością. Gorzej, zazwyczaj nawet zrozumieć nie chce. Bo
jeśli to niezrozumienie wynika z braku empatii i pomyślunku, to
można to nadrobić. Ale jeśli za tym idzie niechęć zrozumienia -
to amen, nie porozumiesz się z taką osobą, bo widzi tylko czubek
własnego nosa i nic innego nie chce robić, tylko narzekać. Takie
osoby też znajdziesz na tej grupie, niestety. Kiedyś nawet
nazywałam to miejsce ścianą płaczu. Na szczęście pojawiły się ON,
które żyją, pracują, działają - COŚ W ŻYCIU ROBIĄ. I grupa stała
się warta uczestniczenia w niej - właśnie dzięki tym osobom.
> Tylko ze ja dosc szybko przechodze w tryb "ty robisz sobie
wiekszy
> problem niz ci robi otoczenie", co bardzo czesto denerwuje ludzi w sprawach
> znacznie znacznie mniej emocjonalnych niz stan zdrowia. :)
Tak, i tutaj też tak jest, będziesz za to ofukiwana. Taki tryb
tutaj nie jest mile widziany przez maruderów - wiem, co mówię, bo
ofukiwana za to samo jestem często. ;))
> Skoro juz pisze, to opowiem cos milego, nawet dwie rzeczy.
O, i takie posty chcę czytać!!!!
> Reasumujac, "handicap" moze zostac wykorzystany na korzysc wlasciciela,
> jesli towarzyszy mu mocne przelamanie jakiegos zwiazanego z nim stereotypu.
Kiedy to przeczytałam kilka godzin temu, zaraz pomyślałam, że
odezwie się Lech i ponarzeka, że tak nie jest, że to wyjątek i że
ogólnie świat jest zły, a ON ma ciężkie życie. Nie myliłam się.
:PP
To też lokalny folklor. ;)
[wybacz, Lechu, tak to odczuwam, zdajesz mi się przewidywalny ;-))
Ja chyba też jestem przewidywalna, bo zwykle zaprzeczam Twojemu
zaprzeczeniu ;-)]
> Moze ktos opowie z
> wlasnych doswiadczen, czy i jak sie zetknal z takim zjawiskiem?
Chętnie bym opowiedziała, ale nie mam w głowie konkretnego
przykładu... Bo generalnie ze mną jest tak, że często ludzie nie
wiedzą, że jestem ON. Ale jeśli wiedzą, to więcej dostrzegam
przejawów sympatii niż braku sympatii. I to zdecydowanie. Jeśli
ludzie wiedzą, to wręcz są opiekuńczy, aż mnie to zorczula
czasami. Co nie znaczy, że nie oceniają rzetelenie mojej pracy.
Wymagają tak samo - bo ja od siebie wymagam. Przyzwyczaiłam ludzi,
że dobrze wykonuję swoją pracę i każde odstępstwo od mojej normy
jest zauważane. ;)
Zauważyłam, że często ludzie wolą dać zlecenie mnie niż osobom,
dla których moja praca jest zawodem wyuczonym, ale nie
zastanawiałam się, z czego to wynika. Wydaje mi się, że z tego,
że kocham swoją pracę i wykonuję ją z przyjemnością. Wiadomo, że
praca wykonywana z radością jest lepszej jakości niż praca
wykonywana jedynie "z obowiązku". ;)
No właśnie, to ja wracam do pracy, znowu mam zlecenie. ;))
--
Pozdrowieństwa,
Scally
|