Data: 2004-01-26 19:30:37
Temat: Re: Zagadka...
Od: "Sky" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "ksRobak" <e...@g...pl> napisał w wiadomości
news:bv3k43$a36$1@inews.gazeta.pl...
> >>> "Jesteś
> >>> odpowiedzialny
> >>> za krzywdy,
> >>> których
> >>> padłeś ofiarą.
> >>> Odkupienie"
> >>> A. de Mello
>
> >> Nie jesteś odpowiedzialny za zdażenia które wystąpiły
> >> niezależnie lub wbrew twojej woli. [ksRobak]
> >>
> >> Jesteś odpowiedzialny za zaniechanie gdy przewidując
> >> negatywne skutki nie podjąłeś żadnego przeciwdziałania.
> >> "przezorny -- zabezpieczony" :-)
> >> porównaj: chomik ;D
> >> \|/ re:
>
> > Jeśli tak wiele od nas zależy to skąd tu się wzięło "odkupienie"
> > czyli coś zupełnie niezależnego od naszych wysiłków, woli,
> > działań zapobiegawczych i postaw?
> > ;)
> > Nie dziwie ci się że masz wonty do Mellosa skoro tak
> > akcentujesz rolę woli i rozumu.
> > [Sky]
>
> A skąd Ty wytrzasnąłeś takie coś jak "odkupienie"?? :o)
> Masz na myśli oczyszczenie sumienia poprzez opłatę?
> PS.
> naprawdę czytałeś de Mello czy tylko cytaty?
> pytam poważnie...
Nie wytrzasnąłem -tylko tam /u Mellosa ogólnie i w tym fragmencie/ to
słowo/pojęcie jest. I-ntegralnie i nieusuwalnie, jak kropka nad "i". I mam z
tym kłopot! Dlatego ta zagadka...jest na poważnie -także dla mnie
nierozwiązana. To pytanie czy psychologia nie
eksploruje/penetruje/nazywa/zastępuje głębiej/lepiej niż religia tematu
zbawienia /sic!/, czy nie przejęła już zadań jakie dotychczas wobec
człowieka pełniła religia! I czy rozwiąże swoje dylematy -wypełni swoje
zadania- bez kontekstu -odkrywania znaczenia- wydarzeń historycznych które
dotychczas "zawłaszczała" religia!
---
Uwagi na marginesie:
"Odkupienie" -wyraźne odniesienie 2000 lat wstecz jako źródła tego pojęcia?
Wg. mnie zdecydowanie tak.
Dlatego uważam że Ratzinger/itp. nie ma/ją racji -i odcinając się od Mellosa
podcinają gałąź na której siedzą.
Dlatego nie postrzegam siebie jako "wyznawcę" jakiejś religii czy Religii. I
dlatego piszę o tym na p.s.p.
---
Odpowiadając dalej:
Mam na myśli to że szczęście/pokój wewnętrzny/równowaga psychiczna każdego z
nas są "uwarunkowane" -przedziwnie nierozerwalnie związane- z
odkryciem/przyjęciem do wiadomości historycznego faktu /zdecydowanie nie w
kontekście religijnym!!!/ zaistnienia-podjęcia przez pewnego konkretnego
Człowieka doniosłego aktu /woli?/ który nas /wszystkich przed? i po nim/
ZWALNIA z konieczności podlegania jakiemukolwiek nieusuwalnemu poczuciu winy
czy jakiejś nienaprawialnej straty lub krzywdy. A kto tego nie przyjmuje
/nie rozpoznaje jako znaczące dla siebie samego/ ten "musi" sam męczyć się z
odpowiedzialnością za swoje "nienaprawialne" ego /psycho-piekło?/ I
podlega/wpada w "pułapki" umysłu -pozostawionego samemu sobie.
Sam się dziwię temu co piszę...może to zresztą kardynalny błąd.
Ale tak wiedzie mnie rozum ;)
Poprawcie co widzicie za błędne jeśli choć trochę mamy kontakt.
Pozdro-
Sky
|