Data: 2015-01-26 21:55:19
Temat: Re: Zakazać Hellingera!
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron wrote:
> Użytkownik "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> napisał w
> wiadomości news:ma60eb$lqq$1@node2.news.atman.pl...
>> Rewolucja wrote:
>>
>>> I jeszcze to, że część chorób psychicznych- to autentyczne opętania.
>>> Tego psychotropami się nie wyleczy.
>>>
>>>
>>> Nie ma czegoś takiego jak opętania, ty chcesz schizofrenika zdumionego
>>> teraz wodą święconą leczyć, leczyć to trzeba takich oszołomów co
>>> przypisują innym rzeczy niemożliwe. Ja pierdole.
>>
>> Są i owszem opętania, ale jako rytuał religijny w religiach
>> afro-karaibskich
>> takich jak vodou i spirytualizm z tym, że o takich opętaniach trudno
>> mówić jako o jednostce chorobowej. W Europie występpują, jak już pisałem
>> Chirkowi,
>> opętania rzekome, będące wynikiem prania mózgu horrorami i sugestii.
>>
>
> http://pl.wikipedia.org/wiki/Anneliese_Michel
Jeden z wyjątków i to nielicznych, potwierdzających regułę.
Najbliżej w Europie do opętania różnym mediom spirytualistycznym i
spirytystycznym, ale opętaniem staje się to w momencie, kiedy (odpukać)
medium przestaje mieć kontrolę nad duchami. Oraz... egzorcystom - obaj
pamiętamy, jak prasa bulwarowa nagłaśniała takie problemy u najbardziej
znanego egzorcysty księdza Posackiego.
> Jesteś całkiem pewien? Byłem kilka tygodni temu na spotkaniu z księdzem-
> egzorcystą. Oj, zdziwiłbyś sie w takim razie...
Księża mają "hiperdiagnozy" (false positives). A że egzorcyzm jest
skonstruowany tak, że działa również sugestywnie na opętanie rzekome, to
odnoszą (równie rzekome) spektakularne sukcesy. Jak przyjdzie do prawdziwego
opętania, a nie tylko do hysteria magna, to wielokrotnie ci, którzy
przeceniają swoje predyspozycje duchowe, zawodzą. Egzorcyzm w kulturze
religii rzymskiej nie jest, o czym wiesz, sakramentem, tylko sakramentalium
i dlatego działa nie przez Jezusa Chrystusa i świętych osobiście (tj. nie ex
opere operata), ale siłą duchową wypędzającego wspomaganego duchowo przez
Jezusa i świętych. Najsłabsze ogniwo jest na pierwszym froncie i jest nim
duchowny, od którego moralnego poziomu to zależy. Jesli taki kapłan w
przypadku "hiperzdiagnozowanych" odnosi sukcesy to wcale nie musi przy takim
egzorcyzmie, gdzie ma do czynienia z rzeczywistym duchowym szkodnikiem.
Nawet kapłan, który posiada moralny poziom, jest związany dogmatami i
dlatego za standardową przyczynę opętania będzie uznawał upadłe byty
nieludzkie (wobec których ja stosuję nazwę tytanów) niż duchy zmarłych
(których ja kwalifikuję do piekieł i głodnych duchów). Chodzi o to, że w
naszej kulturze zachodniej, gdy przyczyną nawiedzeń jest duch zmarłego,
lepiej sobie z tym radzą - z całą moją niechęcią do judaizmu - egzorcyści
żydowscy od katolickich, którzy to odwrotnie najpierw podejrzewają
"dibbukim" (powracających zmarłych) a dopiero w drugiej kolejności
"sheddim". Ludzie zazwyczaj pojawiają się u egzorcysty kiedy swój
wyimaginowany badź też i rzeczywisty kontakt z duchami przestają uważać za
korzystny (albo jeżeli z tego powodu czasem wyniknie rzeczywiście jakiś
poważny uszczerbek dla ich szczęścia, zdrowia i powodzenia) a nie mogą go
zakończyć, gdyż doszli do takiego przyzwyczajenia do wzorców kontaktu, że
"ludowe" sposoby odprawiania precz duchów zawodzą.
Egzorcyzm jest to ciężka praca z umysłem na wzorcach i patrząc się na temat
początkowy wątku, czyli ustawienia Hellingera, ma sporo właśnie wspólnego w
metodach z tymi ustawieniami.
W egzorcyzmie najpierw przywołuje się w pełni ducha (załóżmy, dla
uprpszczenia że jednak demona) żeby przyjrzeć się jego "pieczęci" (wzorcowi)
odciśniętej w umyśle nawiedzonego/owładniętego człowieka. Obecne Rituale
Romanum jest bardzo pod tym względem restrykcyjne, co można zrobić z
przywołanym i związanym demonem (oczyścić człowieka z jego wzorca, odwołać
demona), ale dawniej tak nie bywało i w okresie przedtrydenckim była większa
dowolność, co kapłan może uczynić z pozyskanym duchem, trochę jak w
buddyzmie tybetańskim. Z tamtych czasów dotrwał do naszych ryt św.
Honoriusza, po zmianie na bardziej restrykcyjne zakazany i używany dziś w
największym stopniu, po wykradzeniu jego księgi, przez tradycje LHP (tj. w
warunkach zachodnich satanistów i zbliżone).
Egzorcysta w podstawowym znaczeniu tego słowa używa sakramentaliów
(patafernaliów, zaklinań), żeby złamać pieczęci, zniszczyć wzorce astralne
które duch miał pozostawić na nawiedzonym. Łatwiej mi to wyjaśnić w
przypadku egzotcyzmu buddyjskiego, bo tam mamy jako parafernalium fizyczny
przedmiot w kształcie sztyletu (Phurba, Vajra-Kilaya) który służy do
rozcinania splątanych zbitek "pięciu nagromadzeń" budujących wzorce
połączenia z duchami. W oprzyoadku egzorcyzmu chrześcijańskiego to jest
trochę trudniejsze, gdyż w nim symbolika łamania pieczęci jest przeważnie
alchemiczna - ogień, oleje, woda, sól, odwołania _pośrednie_ do sakramentu
eucharystycznego przemiany Ciała i Krwi. Można by jeszcze tak dużo o
demonologii, ale już nie w bieżącym poście, bo meritum jest takie, że
znaczna większość rzekomych opętań jest ponieważ ludzie ludziom robią w
mózgu kaszanę w postaci programu TV czy koncertu. W każdym razie "mechanika"
egzorcyzmu to temat zarówno ciekawy, jak i niebagatelny, tyle że dotyczący
kwestii nader rzadkich, o "wysokiej dziwności".
--
????
???
??????
|