Data: 2004-10-14 12:57:13
Temat: Re: Zanim podziękuj
Od: puchaty <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Niestety nie mam nic do powiedzenia w bieżącym temacie, zatem podzielę się
z Tobą Kaszycha, spowodowaną tym faktem frustracją:
>> Mam wrażenie, że należałoby przystopować "terapię" Sokratesa.
> Czyli nie odpowiadać na jego posty? Tak mam to rozumieć? Wrzucić do KF?
Pewnie, że nie.
> Jeśli chodzi o mnie to jedynie konwersacje z Tobą poprawiają mi nastrój.
> Większość daje dużo do myślenia.
Miło mi:-)
> Dlaczego mówisz to "nam' (ja i Jacek jak mniemam.... ) a nie Sokratesowi?
Walnąłem posta pod Twoim akurat. Ale pisałem to ogólnie do wszystkich nas a
szczególnie do Sokratesa.
Sam się często nie mogę powstrzymać przed "pomaganiem" (w cudzysłowiu ale
bez pejoratywnego znaczenia)
> Ja tam nie lubię jak ktoś za mnie myśli, podejmuje decyzję i broni przed
> całym złem....Czuję, że nie traktuje mnie wtedy poważnie. Jesli Sokrates ma
> dość i uznaje, że jak piszesz nadszedł czas na przyswojenie, to chyba wie co
> robić, prawda?
Wcale nie jestem pewien czy Sokrates wie.
Zdziwiłbym się nawet, gdyby działał w pełni świadomie, biorąc pod uwagę
emocje, które nim targają. Jest pewnie teraz strasznie osamotniony i
jakakolwiek "wymiana" poprawia mu nastrój.
To tak jak z przyjaciółmi. Spotykamy się, opowiadamy, wypłakujemy w rękaw -
trochę nam lepiej - może dostaliśmy nawet dobrą radę - przychodzi jednak
czas na ciszę - przyjaciel jest, ale się nie odzywa - widzi, że zaczął się
proces oczyszczania - pomóc można tylko utrzymując świadomość obecności.
Tak to widzę.
puchaty
|