Data: 2006-09-30 06:20:31
Temat: Re: Zapach azjatyckich przypraw w mieszkaniu...
Od: "asmira" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
(...)
> Po 15minutach burzliwej dyskusji podziękowaliśmy grzecznie i ze
spuszczonymi
> głowami powędrowaliśmy do domu.....znaczy do rodziców... :-(
> Przynajmniej sprzedający okazał się sympatyczny i zrozumiał naszą decyzję
> życząc powodzenia w dalszych poszukiwaniach.
> ehhh, już nie mam siły.... o 20.00 miałem jechać oglądać inne, dzwonię
19.45
> i słyszę przez słuchawkę jak jakiś facet właśnie decyduje się na
> mieszkanko.....grrr... dobiło mnie to....
Doskonale Was rozumiem. Dwa i pół roku temu, mieszkając na 36 metrach w 4
osoby, stwierdziłam, że choćbym miała stanąć na rzęsach, kupię większe
mieszkanie. 9 miesięcy szukania. Nie wiem ile razy tak było, że byłam
umówiona na oglądanie mieszkania, ale ktoś w międzyczasie się decydował na
zakup. W pewnym momencie miałam wrażenie, że znam wszystkich maklerów
nieruchomości w mieście. Jak w końcu podpisaliśmy umowę przedwstępną i
wpłaciliśmy zadatek, bank, który miał nam udzielić kredytu "rozmyślił się".
To było dzień przed Bożym Narodzeniem.
Pomijając to, że były to dla mnie bardzo stresujące miesiące, wszystko
dobrze się skończyło. Na rzęsach nie tylko stałam, ale i tańczyłam ;)
Zresztą teraz też, bo mieszkanie jest duże, jego utrzymanie sporo kosztuje.
Z tym, że teraz przynajmniej mogę sobie zaprosić nawet dwie znajome rodziny,
i spokojnie się mieścimy :)
A.
|