Data: 2006-10-08 22:12:25
Temat: Re: Zazdrość - pomóżcie
Od: "Monika" <m...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>> Panu N. powiedziałam, że wpuszczam go do domu jako maskotkę dla mojego
syna,
>> a na mój szacunek musi zasłużyć. I że robię to wyłącznie pod warunkiem,
że
>> jednak pójdzie na terapię
>Nie pójdzie.
Powiedział, że pójdzie. Może ustalę konkrety? Miejsce, czas, itp? Wtedy
będzie się musiał definitywnie określić i wywiązać, jeśli rzeczywiście wie,
co mówi.
A jeśli zacznie się wić i uciekać, to skończę ten związek.
Jakoś tak powątpiewam w wymianę czterdziestoletniej osobowości na lepszy
model, ale może jednak jakaś terapia zdziała cuda? Warto zrobić, co się
da... przy zachowaniu resztek instynktu samozachowawczego.
>Chciałam odpisać po pierwszym dzisiejszym liście,tym z 19:14,ale
>kazałam
>sobie zaczekać do jutra.
>Ach,te moje przeczucia...
[...]
Dojrzałam do zerwania. Zmieniłam zdanie ze względu na syna. Co jest błędem,
bo On to zauważył i będzie teraz pogrywał emocjami dziecka... Z czego zdałam
sobie sprawę dopiero po zadeklarowaniu się wobec dziecka, że dam tę ostatnią
szansę... :-(
Nie byłam przygotowana na tak emocjonalną reakcję mojego syna. Pewnie to
zupełnie normalne, ale ponieważ od czasu kiedy skończył kilka miesięcy
wychowywałam go sama, przejawy przywiązania chłopca do ojcopodobnego faceta
są dla mnie czymś nowym, a kontakt syna z facetem, który okazuje mu ciepło,
bawi się z nim i uczy go nowych rzeczy - jest dla mnie cenny.
...I tu mamy to obiecujące pole do manipulacji moją osobą... ;-)
EM
|