Data: 2005-02-10 09:08:09
Temat: Re: Zdradziłem - długie
Od: "Radek" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>> No to teraz na mnie kolej, żeby prostymi słowami? ;)
>> Pisze o logice, która zakłada, że jeśli np. 5% populacji
>> jest kanibalami czy pedofilami, to takie zachowanie staje się
>> z automatu zachowaniem "ludzkim".
>
> Pewnie około 99,99% ludzi popełnia błędy. I podejrzewam, że większa ich
> część się do nich nie przyznaje przed innymi. To uważam za zachowanie
> ludzkie, typowe.
> Twoje przykłady z przedszkola czy z sali sądowej są IMO ucieczką od tematu
> wątka. Chyba, że czujesz potrzebę porozmawiać o seryjnych mordercach - ale
> to nie ze mną.
Może ja za bardzo konkretyzuję, ale robię to bo Ty za bardzo uogólniasz...
Oczywiście - ja bym powiedział, że 100% ludzi popełnia błędy, ale nie można
wrzucać do jednego worka zdrady i.. no nie wiem... wykroczenia drogowego
(o poprzednich przykładach nie wspomnę bo mi ktoś zaraz analizę Freud-owską
strzeli ;-) ).
Bo ważne jest właśnie to jak potrafimy zwartościować dany błąd, np.:
przejechanie o 2 w nocy na czerwonym świetle przez puste skrzyżowanie
jest błędem (wykroczeniem), ale nie widzę potrzeby o nim mówić
(ale zapewne są ludzie, którzy nigdy tego nie zrobią, wyrazy szacunku dla
nich)
dokładnie to samo zdarzenie (2 w nocy, czerwone światło) może zaowocować
potrąceniem pieszego, którego tam nie zauważyliśmy (ciemno, śpiąco etc.),
i wtedy nie można już stwierdzić "nie ma o czym mówić"...
(ale zapewne są ludzie, którzy po prostu pojadą dalej, kulka w łeb dla nich)
No i wygląda na to, że w Twoim wyobrażeniu, zdrada jest przejechaniem
na czerwonym przez puste skrzyżowanie.
Dla mnie jest potrąceniem pieszego.
Taka różnica w podejściu do problemu faktycznie czyni dalszą rozmowę
mało perspektywiczną ;)
Bo co do przykładu drogowego się ze mną pewnie zgodzisz...
Więc problemem / różnicą w naszych postawach nie jest "jak się powinno
zadośćuczynić?" tylko "jak sklasyfikować postępek?".
> Nasz bohater jak się mi zdaje ma dwie drogi:
> 1. zmienić siebie samego czyli poprawić się i dopasować tym samym siebie
> do
> własnego odbioru wyobrażeń żony
> 2. zmienić wyobrażenia żony o sobie samym mówiąc jej o zdarzeniu.
>
> Pierwsza droga wydaje mi się trudniejsza bo wymaga od siebie samego dużo
> pracy ale równocześnie rokuje nadzieję na przyszłość (w tej czy w innej
> relacji). Tyle z mojej strony. EOT.
No właśnie. Znowu zasadnicza różnica w klasyfikacji...
IMO pierwsza droga to pójście na łatwiznę.
Sądzę, że teraz to faktycznie może być EOT.
R.
|