Data: 2008-02-06 10:20:29
Temat: Re: Ziemia popieczarkowa
Od: Kresowiec <i...@t...de>
Pokaż wszystkie nagłówki
> mirzan pisze:
>>
>>
>> Okazało się,że mamy wspólnego kolegę w Izraelu, może tam maja jakieś
>> ciekawe
>> ksiązki o dereniach? Dostałem od niego ksiażkę o kwiatach, bardzo ładna,
>> ale nie wiem z której strony czytać a z której oglądać.
>
Nie maja. Nie te klimaty. Znajomy dostaje dereniowke ode mnie. Zreszta
juz Go nie lubie, bo mnie zawiodl. Proponowalem kiedys wspolny geszeft,
zeby w spolce Starke produkowac. Potrzebowalem do spolki Zyda, do ja juz
w nazwisku mam niepowodzenie wpisane. Odmowil, bo niby glowy do
interesow nie ma.
Wpisz sie do tej listy dyskusyjnej, gdzie jest nasz Znajomy, to bedziesz
wiedzial. B. kiedys opowiadl jak to szukal jakichs krewnych. Cytuje: "I
jak prawdziwy Zyd zaczalem od konca..." Tak samo pewnie trzeba ta
ksiazke czytac, tfu! chcialem powiedziec ogladac. Ja jeszcze u B. nie
bylem ale ci co byli to zachwycali sie cytrynami. U mnie nie ma czym sie
zachwycac. Wczoraj nawozilem konskiego nawozu. Sasiad przyszedl zeby sie
poskarzyc i cala sprawe przedyskutowac oraz znalezc kompromis. Chcialem
powiedziec, ze "wolnoc Tomku w swoim domku" albo "szlachcic na zagrodzie
rowny wojewodzie" ale ja taki durny jestem, ze nie znalazlem
teutonskiego odpowiednika: wiec kazalem mnie polizac tam, gdzie nawoz
wychodzi. Siedzi na rencie, nudzi sie i szuka dziury w calym. Nawet nie
jest moim bezposrednim sasiadem. Kompromis? Z Polakiem? Co on wiadomosci
nie oglada?
Irek
|