Data: 2004-05-09 21:42:46
Temat: Re: Żyć ze świrem...
Od: vonBraun <interfere@sp~wywal~ace.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Natek wrote:
> vonBraun w news:c7m37p$qcp$1@nemesis.news.tpi.pl:
>
>
>>>Ja sama myślę, że dla niej rozstanie to by było
>>>najlepsze wyjście, ale nic jej nie doradzam :)
>
>
>>I słusznie ;-)
>>Jak mówiłem coś mi nie gra w tym co piszesz ;-)
>
>
> Oj, panie śledczy - osobiste to jest o tyle, że ją lubię :)
> A wiem, co Ci nie gra w tym, co piszę - zapewne
> zbyt łatwo Twoim zdaniem spisuję na straty
Zainteresowało mnie po prostu to KOGO spisujesz na straty i dlaczego.
> i sądzisz,
> że w ten sposób sankcjonuję swój rozwód - że niby tak
> właśnie trzeba postępować.
Niekoniecznie, jestem raczej zwolennikiem koncepcji poznawczych
czyli rozpatrywałbym to w kategoriach wiedzy o możliwych sposobach
rozwiązywania problemów a nie w odwołaniu do 'pseudopsychoanalizy'
> To tylko może tak wyglądać
> z pozoru. Po prostu w niektórych pojedynczych przypadkach,
> kiedy rzecz dotyczy bliskiej osoby, wiesz, zupełnie czasem
> nie wiedząc skąd, dlaczego cierpi i co mogłoby pomóc.
Możliwe, że nie tylko ona cierpi.
Wiesz ty jak ciężko jest czasami biednym facetom? ;-)
> Czasem widać więcej niż da się powiedzieć.
> I nie wtrącam się ani na milimetr, tylko jest mi żal.
> Tym bardziej jest mi żal, że wiem, co można czuć,
> żyjąc w niesatysfakcjonującym związku.
>
> * Natek
A przy okazji, związek widziany z perspektywy jednej
osoby, a tym bardziej z perspektywy związku z jedną osobą
raczej nie daje obiektywnego widzenia systemu rodzinnego.
Psycholog odmówiłby wtedy pomocy w rozwiązywaniu problemu i
skierowałby do kogoś innego na zasadzie:
DOBRY psycholog nie zajmuje się DOBRYMI znajomymi.
To oczywiste dlaczego wymyślono taką zasadę.
pozdrawiam
vonBraun
|