Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Date: Mon, 22 Sep 2008 23:23:32 +0200
Organization: "Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl"
Lines: 70
Message-ID: <161ga49i7hybr.9057wpb5cvon$.dlg@40tude.net>
References: <gamj0v$gmn$2@news.onet.pl> <gb30lg$a37$1@nemesis.news.neostrada.pl>
<gb456e$q5m$1@node2.news.atman.pl>
<a...@x...googlegroups.com>
<gb5067$1fa$1@nemesis.news.neostrada.pl> <gb5d8l$sd2$1@news.onet.pl>
<c...@k...googlegroups.com>
<gb5jd4$f9n$1@news.onet.pl>
<f...@c...googlegroups.com>
<gb5rnp$a6b$1@news.onet.pl> <gb5sfn$9fq$1@nemesis.news.neostrada.pl>
<gb5sbk$a39$1@news.onet.pl> <gb6ff3$4sn$1@node2.news.atman.pl>
<gb6hhu$heh$2@news.onet.pl> <gb6hqv$heh$3@news.onet.pl>
<sgsll98lzcgx$.bj8z8h3djvlp$.dlg@40tude.net> <gb8ok0$gcr$1@news.onet.pl>
<19vzknjyznyk0.1ixx9mw3zqjnx$.dlg@40tude.net>
<gb8u6p$hff$1@nemesis.news.neostrada.pl>
<ulkgkom2srnu.sp911bt8gy01$.dlg@40tude.net>
<gb90sm$amq$1@achot.icm.edu.pl>
Reply-To: i...@g...pl
NNTP-Posting-Host: bmy184.neoplus.adsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1222118663 27576 83.28.244.184 (22 Sep 2008 21:24:23 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 22 Sep 2008 21:24:23 +0000 (UTC)
X-User: ikselk
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:420375
Ukryj nagłówki
Dnia Mon, 22 Sep 2008 22:57:54 +0200, vonBraun napisał(a):
> Ikselka wrote:
>
>> Zrobiła to. Żebyśmy MY dłużej nie cierpieli, nie ona. Taka była moja Mama.I
>> ja zrobię kiedyś to samo - cierpienie najbliższych jest ponad moje siły.
>> Nie wiem tylko, jak wytłumaczę to Bogu.
>
> To może jeszcze raz się nad tym zastanów. W podobnej sytuacji ja np.
> wolałem mieć rodzica chorego ale żywego.
Ja też bym wolała, ale to bardzo egoistyczne podejście. Moja mama była
bardzo dumna - w tym sensie, że (w odróżnieniu od ojca, kiedy np. miał dość
mocno skaleczoną rękę i z tego powodu MUSIAŁ leżeć w łożku ;-P) nie
pokazywała swojego cierpienia, póki mogła, a mogła tytanicznie długo, aż do
garnic wytrzymałości ludzkiej i chyba ponad. Kiedy przestała nad tym
panować - natychmiast zakończyła to. Nie dla siebie, lecz dla nas - we
własnym pojęciu dla nas, rozumiesz?
Podjęła decyzję. na tyle ją znałam, że ona zawsze musiała wiedziec, że
panuje nad sytuacją; tutaj, w przypadku choroby i nieznanego okresu jej
trwania jeszcze będącego przed nią oraz nieprzewidzianego czasu trwania
cierpień ustaliła sztywną w jej pojęciu granicę czasową (wiem to, jakbym
była nią): "śmierć w przewidzianym przez siebie momencie -> typowy okres
żałoby bliskich (i ich nieuniknione cierpienie, ale ograniczone już w
czasie wg niej) -> sytuacja sie uspokaja -> ukojenie". To rozumowanie mojej
mamy, w skrócie można powiedzieć: "pocierpią, pocierpią jak wszyscy w tej
sytuacji przez czas określony, ale to się wreszcie skończy i ona o tym
zdecyduje, kiedy", czyli - jak najszybciej. Zdecydowała.
Tylko że w sumie zakończyła tylko swoje cierpienie - może też innych osób,
ale nie moje.
Więc może wiesz co? - może się jeszcze zastanowię, co JA zrobię...
> Uszanowałbym of korz decyzję
> o samobójstwie z powodu cierpienia, choć zastanawiałbym się może, czy
> zabezpieczyłem go emocjonalnie
Ja tak.
> i przeciwbólowo
Ależ oczywiście. Tu nie chodziło o ból fizyczny, gdy pisałam o cierpieniu!
Kiedy widzisz, że twoje dziecko boli brzuszek i nie możesz pomóc -
cierpisz, prawda? - o takie NASZE cierpienie chodziło jej. Widząc je -
doznawała indukcji własnego, identycznego, w stosunku do nas. Wzajemność
indukcji cierpienia. To najgorsze, co można przeżyć w chorobie
najbliższych, nie zaś ból fizyczny.
> w takiej sytuacji,
> skoro podjął taką decyzję.
>
> Inaczej - nie wiesz ile siły zostawiasz "po sobie" w swoich córkach i
> mężu - masz podstawy aby nie ufać tej sile?
Nie umiem ocenić tej siły - zawsze będę zakładać, że jest za mała, choćbym
ja sama była najsilniejsza i najwięcej siły im dawała. To nie kwestia
zaufania, lecz odrębności psychik. To, co daję komuś (najbliższym) z
siebie, może być niewystarczające, aby uczynić kogoś (najbliższych) silnym.
Mogę jedynie oszacować, na co stać mnie samą.
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)
|