Data: 2004-03-14 17:08:47
Temat: Re: a propo: Nielubianego drzewa sąsiada
Od: "Michal Misiurewicz" <m...@i...rr.com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Paweł Woynowski" <p...@o...pl> wrote in message
news:23b7.00000d16.405480c3@newsgate.onet.pl...
>
> Basiu tu nie chodzi o awanturę, daleki jestem od tego, wystarczyło by gdyby ta
> sąsiadka podeszła do mnie i powiedziała że przeszkadzają jej te zwisające się
> gałęzie, tak sie załatwaia sprawę normalnie. Biorę sekator i wycinam, ale nie,
> tu trzeba, w tak błachej sprawie, napisać pismo ze skargą do Spółdzielni.
> Spółdzielnia po jakimś czasie (po 2 - 4 tyg) wysyła pismo do mnie z prośbą io
> ich wycięcie, lub bagatelizuje tę skargę, tak też bywa, sąsiadka wtedy pisze
> odwołanie. Ta korespondencja może trwać ok 2 miesiecy. Sąsiadka mija te
> gałęzie, jak jestem w ogrodzie witam się z nią, a ona słowa o tym nie wspomni
> że to jej przeszkadza.
To, co robila sasiadka, to typowe podejscie amerykanskie. Tutaj takie
postepowanie uznane jest za normalne :-(
Pozdrowienia,
Michal
--
Michal Misiurewicz
m...@m...iupui.edu
http://www.math.iupui.edu/~mmisiure
|