Data: 2005-10-26 16:47:33
Temat: Re: anty-instykt;)
Od: "jbaskab" <j...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Al
>> Odpowiedz - jakaś istnieje zawsze. Tylko czy wiedza i znajomość
>> zjawiska zachodzenia słońca daje mi możliwość jego zatrzymania?
>
>Niestety, muszę Cię zmartwić / ucieszyć. Tak! Zdecydowanie tak.
>
>Zauważ, jak zgrabnie jest posługiwać się skrótami myślowymi, uogól-
>nieniami, przybliżeniami - czyli schematami i praktycznie "makatkami",
>które tak naprawdę przesłaniają prawdziwy obraz rzeczywistości.
Właśnie widzę, że wygodnie jest się porozumiewać skrótami myślowymi, zwłaszcza
jak trzeba udowodnić że czarne jest białe, a białe jest czarne;). Popatrz co
zrobiłeś: wykorzystałeś mój skrót myślowy, wiedząc doskonale o co mi chodzi,
do odpowiedzi, która jest tylko pozornie prawdziwa. Aż przypomniała mi się
rozmowa z moim własnym ojcem:
- tatuś kupiłeś papierówkę? - chodziło o drzewko na działkę
- Tak Asiu, kupiłem.
- Na pewno kupiłeś papierówkę? - w końcu zna się własnego rodziciela;)
- Tak Asiu, jest nawet wcześniejsza niż papierówka!.
Łosz, bosz...no! Tyle że mnie chodziło o drzewo, które ma smak kolor i zapach
papierówki, a nie o drzewo, które ma owoce najwcześniej! Nawiasem mówiąc on do
dzisiejszego dnia uważa ze kupił papierówkę. Nawet wcześniejszą od
papierówki;) A ja do dzisiejszego dnia uważam, że czerwone jabłko papierówką
nijak nie jest;)
>Od razu powiem, że nie mamy możliwości _pełnego_ dotarcia do
>rzeczywistości z prostego powodu - wszystko co czynimy swoimi
>myślami, dzieje się wewnątrz naszej skórzanej powłoki, wewnątrz naszego
>kokona*, a ten - jak "gołym okiem widać", stanowi tylko drobniutką
>część całości, a więc _skazany_jest_ na wyłącznie własne interpretacje
>otoczenia. Żadna interpretacja rzeczywistości nie jest nią samą -
>czy to jest dla Ciebie jasne?
Jasne, tylko co mi daje ta wiedza w przypadku rozwiązania konkretnego problemu?
Mam wątpić? Zawsze wątpię. Chyba, że jestem pewna;)
>Znów dokonujesz przybliżenia (w słowie "rozkojarzony"), zderzając je,
>z pozornie odległymi wydarzeniami ("cztery dni później...").
>Żadne "rozkojarzenie" nie dzieje się bez przyczyny. Jeśli, na skutek
>pośpiechu, wymagań zewnętrznych, nie zadasz sobie trudu na przeana-
>lizowanie przyczyn _rozkojarzenia_ (skutkujących zderzeniem ze słupem),
>utrwalisz w sobie model myślenia magicznego (typu "fatum"). Zamiast
>znaleźć realną, możliwą przyczynę rozkojarzenia (a zatem zmniejszyć
>prawdopodobieństwo zderzenia ze słupem), wstawisz w to miejsce
>"czarnego kota, który przebiegł drogę" - czyli irracjonalną makatkę.
(ciach)
>Przyjdzie czas, gdy i na ten znak zapytania odpowiesz,
>przesuwając własne granice poznania, bez zastępowania go wiarą (w cuda).
A gdzie Ty widzisz myślenie "magiczne"? Skąd Ty w ogóle bierzesz "wiarę"?
Problemem nie jest tajemniczość przyczyny. Problem jest w częstotliwości
roztargnienia, w tendencji odpływania z rzeczywistości w niespecjalnie do tego
celu odpowiednich momentach i braku właściwych instynktownych, lub przyznaję,
czasem intuicyjnych reakcji. Nie sądzę aby można było to złożyć na karb jakiś
szczególnych warunków zewnętrznych. Albo inaczej: życie jest stresujące
jednakowo (pi razy drzwi) dla wszystkich, ale jedni wpadają z tego powodu na
słupy, a inni niekoniecznie;)
>Moja odpowiedź brzmi - nie spieszyć się. Nie siadać za kierownicą i nie
>pchać się w miejsca, których nie ogarnia nasza aktualna sprawność.
>Wiedzieć, że każdy mózg jest inny i jeden potrzebuje mniej a inny więcej
>czasu na zbudowanie w sobie właściwych nawyków związanych
>z koncentarcją uwagi bądź sprawnością automatyzmów (w tym z intuicją).
>I nie dać się sprowadzać "do parteru" przez oceny ścigających się szczurów!!
>Spokojnie trenować, ćwiczyć, usprawniać się. Do granic.
>A własne granice można przesuwać...
Oj All. To co proponujesz - To nie żyć. To jednak nie jest rozwiązanie:)
>Dla zaabsorbowanego CZYMŚ umysłu, było w krytycznej chwili
>ukryte. Umysł wybrał więc "niewłaściwą drogę", gdyż COŚ kazało
>mu drogę wybrać BEZ wymaganej dla poprawnego wyboru ilości
>danych.
>Następnym razem umysł wybierze, być może, zatrzymanie motoryki ciała
>(w przypadku piechura), aby dać sobie dodatkowe okienko czasowe
>na zebranie niezbędnych informacji.
>Jeśli jednak umysł tylko pozornie stoi w miejscu (względem samochodu),
>a faktycznie porusza się (względem ulicy), no to zatrzymanie motoryki
>ciała na nic się nie przyda - będzie kraksa.
umysł był zaabsorbowany głównie myślą czy w prawo, czy w lewo. I wybrał w
lewo. I miał wszystkie dane jak na talerzu. I czas na reakcję, bo z górki nie
było, a były za to lekkie wertepy.
Ale zgadzam się z Tobą, że COS kazało mu wybrać lewą ścieżkę;)
Aska
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
|