Data: 2005-10-02 10:43:37
Temat: Re: bycie kochanka.
Od: Eulalka <e...@l...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dunia napisał(a):
> No wlasnie pisze, ze sa. Jednakze te, ktore znam, sa bardziej formalne
> niz rzeczywiste - zony wrecz oddychaja z ulga, kiedy facet wraca do
> siebie, bio sie - coz - po prostu odzywczaily... Wyjatki oczywiscie sa,
> ale tylko potwierdzaja regule...
Wyobraź sobie bycie żoną marynarza....
On wypływa, Ty tęsknisz po nocach, oglądasz puste kąty, wszystko Ci go
przypomina... Mija miesiąc, dwa, sześć - już się przyzwyczaiłaś, życie
toczy się zwykłym dla Ciebie torem i On wraca. Teraz masz rewolucję w
życiu, skarpetki pod łóżkiem, niedokręconą paste do zębów, tłok w
mieszkaniu. Powoli się przyzwyczajasz, cieszysz się, że jest mimo
bałaganu, jaki robi. Mija miesiąc, dwa, pięć - już możesz powiedzieć, że
się dotarliscie i wtedy on wypływa. Apiat się przyzwyczajasz.... ;)
Wygląda śmiesznie. Dla mnie, bo ja nie mogłabym być żoną marynarza, ale
podziwiam te panie, które mogą.
Eulalka
|