Data: 2005-06-10 20:32:55
Temat: Re: bycie z niepe?nosprawny
Od: "robercikus[nospam]" <"robercikus[nospam]"@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> No wlaśnie i żadna miłość nie przetrwa tego. A dzisiejsze dziewczyny
> baaaaardzo lubia kolorki, za czasów moich rodziców nie były tak
> wymagające.
z jednej strony trudno sie nie zgodzic z twierdzeniem, ze dzisiejsze
dziewczyny... to fakt, ale przeciez nie wszystkie sa jednakowe. to, ze
spora czesc prezentuje wlasnie taki poglad, nie znaczy wcale, ze nie ma
madrych dziewczyn na tym swiecie ;-) ja bede uparcie twierdzil, ze
jednak sa. trzeba tylko w odpowiednich srodowiskach sie rozejrzec i...
moze tez czasem zmienic cos w samym sobie... innymi slowy dac z siebie
tyle i takich rzeczy, jakich owa dziewoja oczekuje ;-) bynajmniej nie w
sesie materialnym... to moze okazac
sie troche trudniejsze, bo wiekszosc chcialaby zmieniac nie siebie
samych w miare potrzeb, tylko cale otoczenie, a to moim zdaniem nie
prowadzi do konstruktywnego dzialania na rzecz milosci i dalej zwiazku
dwojga ludzi.
inna sprawa jest fakt, ze bycie tzw singlem jest napewno fajne - sam nim
bylem przez iles tam lat i to nie pod skrzydelkami mamusi, ale czy wy -
single z wyboru tak na prawde zdajecie sobie sprawe co bedzie za lat
powiedzmy trzydziesci, czy nawet piedziesiat...? przeciez jezeli przezyje
sie z osoba, ktora sie kocha kilkadziesiat lat i ta milosc sie swiadomie
ksztaltuje, to mimo, ze z czasem zmienia ona barwe, nie zmienia sie jej
wartosc. warto pomyslec troche o przyszlosci. mowie to z punktu ON, bo
tez nia jestem, a jednak uznalem w pewnym momencie swego zycia, ze zycie
w pojedynke jest nic w zasadzie nie warte, a gdy przyjdzie starosc, moze
sie okazac, ze nie bedzie mi mial kto podac przyslowiowej szklanki wody.
powiem krotko i zwiezle w kwestii problemu postawionego w tytule watku:
bycie z drugim czlowiekiem na dobre i na zle, bez wzgledu na to, czy
jest to osoba niepelnosprawna, przynosi szalenie duzo korzysci i ten
tylko jest w stanie te korzysci dostrzec, kto ich doznal. podkreslam, ze
chodzi mi o bycie/zycie z drugim czlowiekiem, ktory jest zarazem
przyjacielem, partnerem tak seksualnym, jak i zyciowym.
niepelnosprawnosc jest tu czynnikiem mniej istotnym, choc nie mozna jej
pominac.
pozdrawiam
robercikus
|