Data: 2001-09-24 15:41:03
Temat: Re: c.d. depresja
Od: Joanna <c...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
in article 9oni96$ffc$...@n...onet.pl, Daga Gorczyńska at z...@w...pl wrote
on 24-09-01 17:09:
> To ja mam inne doświadczenia. Jeśli za dużo jest do roboty i nie jestem
> w stanie wybrać, to owo coś do robienia wybiera się samo i
> "priorytetyzuje", bo po prostu samo z siebie pilnie wymaga mojej
> interwencji, bo jest pilne. Sprawy "nie pilne" można odłożyć i nie
> ucierpią. A nuda depresyjna... nie doświadczyłam jej nigdy, choć
> epizody depresyjne obce mi nie są. Faktycznie jest wtedy tak, że
> absolutnie _nic_ nie jestem w stanie zrobić, więc to, czy chętnie
> zazwyczaj się zajmuję, nie jest rozwiązaniem. Jednakowoż w takim stanie
> po prostu nawet myśl o nudzi do głowy mi nie przyjdzie, bo albo ta
> głowa pusta, bez myśli, albo wprost przecownie - pełna myśli, a
> myślenie, tudzież łapanie chwilowych konstruktów myślowych, nie jest
> nudą, tylko zajęciem pochłaniającym... Jestem wtedy w siebie
> zaangażowana, czy tego chcę, czy nie... A najczęściej wtedy albo nie
> jestem sama, albo nie pamiętam, co się działo, więc trudno mi mówić o
> nudzie. Samego stanu wtedy nudnym nazwać nie można. :/
>
> Serdeczności,
> Daga
>
To fakt, ze najefektywniej pracuje sie czasem w stresie, ale jest jeszcze
taki moment (a opisuje w tej chwili zdaje sie moment aktualny), gdy po duzym
stresie i duzym zaangazowaniu nadchodzi koniec jakiegos projektu i narasta
przerazenie, ze sie wypadlo z rytmu, ze na nocnym stoliku pietrzy sie stos
ksiazek, ktorych bez kursu szybkiego czytania nie ma szans strawic, ze
narosly zobowiazania i jest sie znowu w tyle pomimo pracy na duzych
obrotach. To rzeczywiscie nie jest klasyczna nuda, moze to wiec zwyczajne
przemeczenie i moment, kiedy dokonywanie wyboru urasta do najpilniejszego
dzialania. I wtedy odczuwam taka dziwna bezradnosc - nie moge wybrac sposrod
tak samo waznych, interesujacych aktywnosci, wiec dalej pozostaje w
zawieszeniu, co wzmaga frustracje, ze nie wybieram i czas trace, i wpada sie
w spirale niezadowolenia - niskiej efektywnosci - jeszcze wiekszego
niezadowolenia etc. A nuda? Nuda w tym znaczeniu jest zerwaniem wiezi z
wlasnymi emocjami, z optymizmem, z wiara, z pasja - o to mi chodzi. Setki
mysli przechodza przez glowe, ale zadna nie ma takiej sily, by zatrzymac i
skoncentrowac na sobie uwage az po dzialanie - taka napieta jalowosc,
skrajna nieefektywnosc, rozlazenie sie czasu i energii. To nie ma nic
wspolnego z lenistwem ani z nic-nie-robieniem, tylko z niecelowym
wydatkowaniem energii (niecelowym, bo nie skoncentrowanym na konkretnym
celu, chociaz pewnie swoj cel jakis to ma).
I wtedy wysilek fizyczny bezmyslny pozwala mi dokopac sie do dobrej energii
i przelamac zly nastroj.
Pozdr.
Joanna
|