Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.icm.edu.pl!news.ipartners.pl!not-for-mail
From: Joanna <c...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: c.d. depresja
Date: Tue, 25 Sep 2001 13:58:01 +0200
Organization: Internet Partners
Lines: 109
Message-ID: <B7D63DE9.1D448%chironia@poczta.onet.pl>
References: <9olllh$rjp$1@news.tpi.pl> <9on7js$3np$1@news.tpi.pl>
<9on8b6$8v6$1@news.tpi.pl> <9on8g7$a1l$1@news.tpi.pl>
<9on9ai$g4o$1@news.tpi.pl> <9on9nn$j4g$1@news.tpi.pl>
<B7D506CB.1D302%chironia@poczta.onet.pl> <9opplo$68m$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: 217.8.166.60
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="US-ASCII"
Content-Transfer-Encoding: 7bit
X-Trace: news2.ipartners.pl 1001419280 1020 217.8.166.60 (25 Sep 2001 12:01:20 GMT)
X-Complaints-To: a...@i...pl
NNTP-Posting-Date: 25 Sep 2001 12:01:20 GMT
User-Agent: Microsoft-Outlook-Express-Macintosh-Edition/5.02.2022
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:105254
Ukryj nagłówki
in article 9opplo$68m$...@n...tpi.pl, cbnet at c...@w...pl=NOSPAM= wrote on
25-09-01 13:27:
> Joanna:
>> Dlaczego wg ciebie faceci czesciej doswiadczaja stresu?
>
> Po zastanowieniu uwazam ze nie mam pewnosci w tej
> akurat sprawie (-> ....czesciej itd).
Czarek, poniewaz to zbiezne z tym, co poszlo na priva, wiec przekopiuje moja
odpowiedz bez Twoich kwestii, co moze troche chaosu wprowadzic, ale trudno:
//////////////////////////////////////////
Nie mam pojecia, kto czesciej a kto rzadziej doswiadcza stresu. Dotychczas
generalnie sadzilo sie, ze z racji siedzenia przewaznie w domu kobiety
rzadziej sie stresuja - nie chodza do pracy, nie chodza na wojne, nie sa
glowami rodziny. Ja wspolczuje facetom, ktorzy maja takie przekonanie, ze
musza zarobic na cala rodzine. Na razie stresuje mnie czasem
odpowiedzialnosc za sama siebie, a co dopiero, gdybym miala wykarmic cala
gromadke.
Nie watpie jednak, ze dla kobiet tez swiat jest pelen stresow, tylko innych
- bardziej martwia sie na co dzien o dzieci, o zdrowie rodziny, o swoja
fizycznosc (ciaza etc.), a teraz tez o prace i o pieniadze.
-------------
Mysle, ze tutaj wazne sa sposoby radzenia sobie ze stresem. Mezczyznie
pradopodobnie trudniej odreagowac stres, bo rzadko moze plakac, czy
wykrzyczec tego typu napiecie. Poza tym statystycznie stres meski rozgrywa
sie w publicznej przestrzeni i bardziej trzeba trzymac fason, a stres
kobiecy leczy czasem dotyk dziecka, ploty z sasiadkami (mowie o bardzo klas.
ukladzie).
Podobno coraz wiecej kobiet reaguje na stres jak mezczyzni - zawal serca,
nadcisnienie. Dlaczego? Moze wlasnie dlatego, ze jest to stres publiczny.
Moje stresy sa zdecydowanie z kategorii tych meskich i smieje sie czasem, ze
potrzebna mi zona, ktora by zrobila obiad, wymasowala stopy etc.
-----------------
Nie wglebialam sie w etiologie depresji, wiem natomiast, ze rzeczywiscie
czesto kojarzy sie ja z melancholia kobieca. Nie jestem pewna, czy takie
siedzenie w 4 scianach, ograniczenie sie do domu, nie stanowi jednego z
czynnikow, ktore zwiekszaja ryzyko. Wg mnie depresja zalezy nie tyle od
poziomu stresu, co od umiejetnosci radzenia sobie z tym stresem (to chyba
oczywistosc).
Choc teraz w sumie sama sobie przecze, bo wczesniej napisalam, ze kobiety
lepiej sobie radza (placz, pogaduszki). Ale jak nie ma z kim pogadac, to nie
ma tez w co uciec (np. jak nie ma dzieci).
------------------
Dalej uwazam, ze trudno tu rozsadzic, kto czesciej doswiadcza takich
sytuacji stresowych. To jak bardzo cos jest stresujace zalezy do
dotychczasowych doswiadczen osoby, sily jej motywacji, ewentualnych kosztow
porazki etc. Np. mnie wystapienie publiczne przed dajmy na to 500 osob
raczej nie stresuje (delikatna trema), natomiast face to face z jedna osoba
bywa, ze naprawde bardzo (jesli mi bardzo zalezy, zeby wypasc dobrze).
Trudno tu wiec o scisly i obiektywny podzial na syt. mniej i bardziej
stresogenne. Sa owszem takie skale, na ktorych nawet urlop znajduje sie dosc
wysoki (i np. mnie urlop zawsze bardzo stresuje), ale ja bym do takich tabel
podchodzila z rezerwa.
> Co prawda nie widac tego tak bezposrednio (jakos),
> jednak potrafie sobie wyobrazic cos takiego: wieeele
> k (znacznie wiecej niz m) naklada na siebie obowiazek
> bezwzglednego przypodobywania sie otoczeniu (w tym
> rowniez partnerowi) co skutkuje pewnym nieustannym
> stresem.
A to juz zupelnie inna sprawa - nie za bardzo rozumiem, czemu sprowadzasz
stres kobiecy do problemu lustrzanej tozsamosci neurotycznie uzaleznionej od
akcpetacji. Choc faktem jest, ze zwraca sie czesto na to uwage i wskazuje
jako na czesty powod zagubienia, braku asertywnosci, a nawet stanow
depresyjnych (w wolnej chwili dokopie moze do jakis badan).
>
> Przyklad: ile jest takich kobiet ktore 'nie przezywaja'
> form 'odrzucenia' (nieakceptacji) przez pojedyncze
> osoby z otoczenia (tak jak np Dorrit czy NMM..... itp
> _wyjatki_)?
A skad wiesz, ze sie nie przejmuja? Choc faktycznie o takowe dowody nie
zabiegaja (przepraszam obydwie za mowe za plecami).
> Inna rzecz: obserwuje z pewnym jednak zdumieniem
> ze czesc kobiet potrafi w bardzo duzym stopniu 'profilowac'
> swoj wizerunek powiedzmy w pierwszym kontakcie na
> zasadzie 'koniecznosci przypodobania sie' w nowym
> otoczeniu, po czym nastepuje jakis 'powrot do pewnej
> normalnosci'.
Naprawde myslisz, ze kobiety nie maja innych problemow i stresow, niz
podobanie sie i manipulowanie wlasnym wizerunkiem? Sadze, ze przesadzasz. To
tak, jakbym stres meski zredukowala do strachu o seksualna potencje:)
>
> Stres w konsekwencji przekonania o koniecznosci
> akceptacji: typowa wlasciwosc kobiet - i jak to wyglada
> tym razem? :)
Nie zgadzam sie.
>
> Pozdrawiam,
> Czarek
pozdr.
Joanna
|