Data: 2005-10-17 21:13:10
Temat: Re: ci?ża, proszę pomóżcie
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:diuhqm$7pp$1@atlantis.news.tpi.pl>
Dariusz Drzemicki <d...@a...com.pl> pisze:
Nixe:
>> Mało kto rzuca się z powodu chuci na swojego partnera na środku
>> supermarketu, lecz czeka na odpowiedni moment.
> To tylko wymówka. Istota zostaje.
Czy możesz napisać jaśniej?
Co jest wymówką?
>> Natomiast nie bardzo rozumiem, co ma na celu powstrzymanie się od
>> seksu wbrew sobie, gdy i moment jest stosowny i oboje partnerów tego
>> pragnie.
> A co z darem płodności?
A co z darem płodności u Was?
Dlaczego już z niego nie korzystacie?
> Dla mnie stosowanie antykoncepcji zadaje gwałt na
> płodności kobiety, dlatego jest nieetyczne.
Prezerwatywa również?
BTW - czy operacje plastyczne też są nieetyczne, bo zadają gwałt naturze?
>> A jakież otwarcie u Was, skoro wyraźnie unikacie współżycia w okresie
>> płodnym?
> Ponieważ nie ingerujemy szucznie w organizm kobiety.
A więc otwarcie na życie oznacza wg Ciebie brak sztucznej ingerencji w
organizm kobiety?
>> Wiele rzeczy sprzeniewierza się naturze.
>> Czy chodzisz nagi po ulicach, jak Cię Twój Bóg stworzył czy raczej
>> używasz niezgodnych z naturą ubrań?
> Noszenie ubrań należy do natury człowieka.
Dobrze się czujesz?
> To zwierzęta nie noszą ubrań.
A człowiek czym niby jest, jeśli nie zwierzęciem stojącym na wyższym
poziomie rozwoju?
>> A co z lekami? Zwłaszcza tymi, które pomagając, wyniszczają
>> jednocześnie organizm, ale dzięki temu człowiek może żyć.
> Jak najbardziej. Działanie uboczne jest uzasadnione większym dobrem,
> jakim jest wyleczenie choroby.
Ale również uderza w naturę człowieka.
> To poczytaj działania uboczne na reklamówkach pigułek
> antykoncepcyjnych.
To poczytaj sobie o działaniach ubocznych na jakimkolwiek innym leku i
zastanów się, dlaczego takie informacje są tam umieszczane.
> Nie wiem, czy ty. Jednak w przypadku traktowania dziecka jako zło, a
> nie błogosławieństwo, taka decyzja jest znacznie bliższa.
Ale Wy, kochając się w okresach niepłodnych, również nie traktujecie dziecka
jako błogosławieństwo.
Jest ono wliczone w ryzyko, to prawda, ale dokładnie takim samym tokiem
myślenia posługują się ludzie stosujący antykoncepcję.
>>> Siebie - liczy się wyłącznie moja ochota.
>> A u Was_CO_się liczy, gdy kochacie się w okresie bezpłodnym?
> My tego okresu nie wymuszamy.
Nie rozumiem, co chciałeś przez to powiedzieć.
No i nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
>> Dlaczego w tej dyskusji przedstawiasz kobiety jako niemyślącą i nie
>> potrafiącą odpowiadać za siebie ciemną masę?
> Przecież bronię. Skutki antykoncepcji hormonalnej ponoszą wyłącznie
> kobiety.
Nie bronisz. Robisz z kobiety bezwolną, ciemna masę, która bierze pigułki
tylko dlatego, że mąż ją do tego zmusza/namawia.
Czy nie przychodzi Ci do głowy, że miliony kobiet biorą pigułki z własnej i
nieprzymuszonej woli?
>>> Nie. Okres niepłodny jest stanem naturalnym
>> No i co w związku z tym?
> Dopasowuje się do Bożej propozycji.
No ale CO w związku z tym?
> Twoja postawa jest już bliższa, bo nie traktuje dziecka jak
> zagrożenie. Jednak Twoja postawa IMHO jest mniejszościowa wśród postaw
> antykoncepcyjnych.
Nie mogę się z tym niestety zgodzić.
>>> Nie jest wychowawcza. Wypływa z hedonizmu.
>> No i co w związku z tym, że się po raz kolejny spytam?
>> Co jest złego w hedonizmie (konkretnie seksualnym)?
> Prymitywizm. Człowiek jest stworzony do rzeczy większych niż dobro
> znysłowe. Nie krytykuję dobra zmysłowego jako takiego, jednak nie
> może byc ono sensem życia.
A kto mówi o robieniu z tego sensu życia?
Ja mówię jedynie o korzystaniu z przyjemności póki życia, póki sił, jeśli
jest okazja, jeśli można to robić.
Ty sugerujesz trzymanie żądzy na postronku, nie uleganie żadnym pokusom,
szukanie czegoś innego, poza przyjemnościami - proponujesz wręcz życie w
ascezie. Po co? W imię czego? Nie bez kozery bardzo trafne jest powiedzenie
"Lepiej grzeszyć i żałować, niż żałować, że się nie grzeszyło" I mówią
ludzie, którzy życie mają już za sobą.
>> Tak samo, jak ci, którzy stosują antykoncepcję.
>> Oni też liczą się z tym, że mogą zajść w ciążę.
> To liczenie się jest jednak nieco inne.
A co Ty możesz o tym wiedzieć?
>>>> I czy tego drugiego celu nie ma podczas współżycia z antykoncepcją?
>>> Jeżeli jest to miłość własna.
>> To znaczy? Bo Twoja odpowiedź jest trochę nieskładna.
> Mówię, że więcej jest miłości własnej niż współmałżonka.
Dlaczego tak uważasz? Co ma w ogóle piernik do wiatraka?
Czy seks bez prezerwatywy oznacza, że kocham męża, a seks z prezerwatywą, że
kocham siebie?
>>> Staje się zniewolony poprzez własne popędy.
>> A czym się to wg Ciebie objawia?
> Antykoncepcją.
Chodziło mi o to, czym skutkuje to zniewolenie.
>> I dlaczego jednocześnie uważasz, że frustracje spowodowane
>> niemożnością zaspokojenia jakiegoś popędu, nie przyczyniają się do
>> zrujnowania zdrowia?
> Skoro umiarkowanie rodzi frusytracje to już jest stan nałogu.
Sorki, ale gadasz głupoty. Czyli w sytuacji, gdy powinnam zjeść dwie kanapki
żeby nie czuć głodu (bo tyle kalorii jest mi potrzebne), zjem tylko jedną i
nadal będę głodna (a więc zła i sfrustrowana), to znaczy, że to już stan
nałogu?
To samo jest z seksem. Ile stosunków miesięcznie to wg Ciebie norma, a kiedy
to już stan nałogu?
>>>> I uważasz, że ten brak otwarcia na życie rujnuje człowieka?
>>> Jako postawa życiowa tak.
>> Jak to się wg Ciebie objawia?
> Wymarciem.
A konkretnie?
--
PozdrawiaM
|