Wreszcie skończyłam i oprawiłam Matkę Boską Ostrobramską. Koszmarna robota,
ale juz za mną. Oprawiłam w złotą, pieknie zdobioną (ale skromnie) ramę, no
i czeka jak syn przyjedzie to sobie zabierze.
A ponieważ jestem juz w temacie religijnym to idę za ciosem i zaczęłam
Chrystusa w koronie cierniowej, tego ze strony Gosi
http://www.ats.pl/~gosiaw/, bedę go chyba robiła przez rok. Jednak, jako
przerywnik, zaczęłam petersburskie miniatury, tę z kościółkiem, a do lutego
muszę zrobić dwie (dla koleżanek bliźniaczek na imieniny. Nie mogę skończyć
duzego swetra zaczętego z siedem, osiem lat temu, zostało mi tylko skończyć
pół rękawa, posszywać i wykończyc przy szyi no i przyszyć guziki. Chyba nigdy
tego nie skończę. Oprócz tego robię serwetkę szydełkiem (średnica 35 cm) i
jestem dopiero w połowie.
Denerwuje mnie to wszystko, bo nigdy nie zaczynałam czegoś nowego, mając nie
skończona inną robótkę. Sama nie wiem co sie dzieje, że zmieniłam zasady.
Mira Z. (Wrocław)


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/