Data: 2003-04-25 16:18:02
Temat: Re: co odpowiedzieć dziecku
Od: "Adam Pietrasiewicz" <a...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
W piątek, 25 kwietnia 2003 16:49:16 Dorota*** napisał/a
>
>
>>
>> Mnie w ogole smieszy zastanawianie sie nad tym "co powiedziec dziecku".
> Szkoda. Od nas zależy, jak będziemy wychowywać dzieci. Ja staram się
> odpowieadać na wszystkie pytania jak najprawdziwiej .
ja mysle, ze warto, zanim sie zacznie odpowiadac, przeczytac kontekst, a
nie odpowiadac na wyrwane z kontekstu mysli, bo wychodzi cos smiesznego.
>
> Nie bardzo rozumiem dlaczego
>> dziecko nia ma sie dowiedziec o tym, ze na swiecie sa kalecy, itd.
>
> Dziecko wie, ale widzi ich rzadko, niestety. W krajach skandynawskich
> niepełnosprawnych widać na ulicach, nie jest to więc godne uwagi szkraba, u
> nas - przynajmniej w moim miasteczku - rzadko. Jest to nowa dla dziecka
> sytuacja , a czasem dziecko szczere w swoich wypowiedziach aż do bólu,
> potrafi zadać pytanie sformułowane w taki sposób, że może urazić i zdrowego.
Nikogo nie moze urazic pytanie dziecka. Nikogo MYSLACEGO. A jak ktos NIE
JEST osoba myslaca, to wszystko moze go urazic, nawet lecacy golab - bo on
sie moze poruszac, a ja nie.
Dziecko zadaje pytanie po to, by sie czegos nowego o swiecie dowiedziec. Ni
mozna byc urazonym checia wiedzy dziecka.
>
> Wiec w przytlaczajacej
>> wiekszosci przypadkow nie ma problemu, by przy kalece powiedziec, ze jest
>> inwalida. Bo jest po prostu.
>>
> Nie o to chodzi. Dzieciaka zazwyczaj interesuje konkret - dlaczego on tak, a
> ja tak. To, że jest to "inny" człowiek , przecież widzi i dlatego zadaje
> pytanie. Chyba nadszedł czas, by wyjaśnić , dlaczego zadałam to pytanie
> (chociaż nie chciałam tego opisywać).
Chyba nadszedl.
> Kiedyś na spacerze spotkaliśmy mamę z
> dzieckiem na wózku. Mój syn, jak to dziecko - dlaczego on nie chodzi. - nie
> wiem - odpowiedziałam- zapytaj go. Mały podszedł do dzieciaka, ale wtedy
> jego mama zaczęła płakać i zawróciła wózkiem...Odjechali bez słowa, a mojemu
> dziecku, jak i mnie, a myślę także , że i temu na wózku zrobiło się
> strasznie przykro... Nie wiem, czy powiedziałam coś nie tak. Nigdy więcej
> ich nie widziałam. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego tak się to skończyło. Mój
> synek do dzisiaj wspomina tę sytuację. Martwię się teraz, że następny
> kontakt z dzieckiem (dosrołym ) niepełnosprawnym może się podobnie skóńczyć,
> no i stąd ten wątek.
No to ja sie dziwie Pani. Moim zdaniem nalezy wyjasnic synkowi dlaczego
tamta pani odjechala, bo przeciez Pani to wie, prawda? Coz byloby zlego w
wyjasnieniu dziecku, ze tamta pani sie wstydzi? A jakaz to okazja, zeby
wyjasnic, ze tamta pani nie rozumie, ze nie ma sie czego wstydzic. Mogla
byc z tego wspaniala nauka dla dziecka.
--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Redaktor Biuletynu Sceptycznego
www.biuletynsceptyczny.z.pl
---
Ten list został wysłany przy użyciu Gołąbka http://www.amsoft.com.pl/golabek
|