Data: 2003-01-11 23:37:14
Temat: Re: co robic dalej...(dlugie)
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Margaret" <g...@h...com> opisała historię połowy
swojego życia.
Pewnie nie pocieszy Cię stwierdzenie, że w dziejach świata były
już miliony podobnych, pogmatwanych losów. Nie jest to zresztą
szczyt możliwych komplikacji, bo na swoje cholerne szczęście nie
masz jeszcze dziecka.
Doradzanie przez Internet to bardzo ryzykowne przedsięwzięcie,
niemniej z pewnych względów czuję się zobowiązany do zabrania
głosu w Twojej sprawie. Na początek napiszę tak: będzie, jak ma
być. Niezależnie od tego, co przeczytasz tu czy obok w odpowiedzi,
zbyt wielkie emocje już tutaj zadziałały oraz zbyt długo trwały, aby
kilka słów "przypadkowych" osób na "przypadkowej" grupie
dyskusyjnej mogły znacząco wpłynąć na Twoje życie. Zatem to, co
ja - "przypadkowa" osoba - dalej napiszę, sformułuję raczej w formie
prognozy niż porady.
Wbrew temu, co napisała Elle, nie daję dużych szans Twojemu
małżeństwu. Z nieuzasadnionych moralnie, ale uzasadnionych
emocjonalnie powodów odeszłaś od męża. Po jakimś czasie
wróciłaś, ale przekonałaś się, że nadal go nie kochasz. Ile razy
chcesz to jeszcze testować? Braku miłości nie zastąpi żadna
proteza, ciągnąc na siłę lub na zasadzie bezwładności aktualny
stan rzeczy powiększysz tylko bezmiar przyszłych rozczarowań.
Czasami warto za wszelką cenę walczyć o utrzymanie małżeństwa,
ale to nie jest ten przypadek.
Masz za to ogromne szanse związać się na dłużej z "tym drugim".
Uspokój się tylko, nie musisz wyć do telefonu ani robić nic podobnie
dramatycznego, bo takie gesty utrudniają mu tylko uporządkowanie
"bałaganu w głowie". Daj mu po prostu nieco czasu, ograniczając się
do delikatnych i sporadycznych form kontaktów (telefon? liścik?).
Będzie dobrze.
Mogło Cię ewentualnie zaniepokoić to sformułowanie - "związać
się na dłużej". Ostatnią rzeczą, o jakiej teraz marzysz, byłoby
przeżywanie w przyszłości zawirowań ponownych do tych, które
obecnie są Twoim udziałem. Widzę jednak pewne niebezpieczeństwo.
Piszesz tak:
> [..............] Postanowilam sie wyprowadzic.
> Znow bylo pieknie, teraz mialam tamtego co noc, moglam sie do niego
> przytulac. Ale nagle zaczelam byc zazdrosna, o jego kolegow, jego okazyjne
> spotkania z nimi w barze. Chcialam miec go tylko dla siebie. [......]
Na moje blade pojęcie o całej sprawie wygląda na to, że trafiłaś
na chłopaka, któremu jeszcze pstro w głowie. Określę to ulubionym
na tej grupie ;-))) określeniem - jest on niedojrzały. Bo Twoja
zazdrość (o ile nie jest jakimś patologicznym przypadkiem) to w tym
wypadku głos tak zwanej "kobiecej intuicji", która zwykle dość
dobrze potrafi ocenić mężczyznę pod kątem jego umiejętności
budowania trwałego związku. Zresztą cała Twoja historia wygląda
na miotanie się między dwoma niedojrzałymi facetami. Jednak
zafundowałaś temu "barowemu" chłopakowi przyspieszony kurs
dojrzewania. Tak potężna huśtawka emocji, jakiej był poddany,
zdecydowanie go rozwinęła. Sprawiłaś, że namacalnie, aż do bólu,
zrozumiał, co jest w życiu najważniejsze. Teraz o wiele spokojniej
możesz się z nim wiązać, a różnicę w jakości wzajemnych relacji
natychmiast zauważysz.
Będzie zatem lepiej, niż było, ale...
W międzyczasie może się jeszcze dużo wydarzyć. Nie zdziw się
na przykład, jeśli w akcie desperacji lub Tobie "na złość" będzie
wplątywał się w jakieś "przygody" z innymi. W razie czego nie
szarp się, nie dramatyzuj - to nic nie da. Nie pozwól tylko o sobie
zapomnieć (delikatnie!). Prawdopodobnie znaczysz dla niego więcej,
niż te wszystkie inne. Niech się sam o tym przekona, a wtedy
osiągniecie pełnię szczęścia i harmonii. Dopiero wtedy, ale za to
aż po grób.
Napisałem, jak widzę Twoją sytuację na podstawie zdawkowego
w sumie opisu. Jeśli zechcesz coś jeszcze napisać, nie zdziw się,
że swoje prognozy zechcę nieco zmodyfikować. W "normalnych
warunkach" warto byłoby przegadać ze trzy wieczory, aby mieć
naprawdę rzetelny obraz sytuacji. Zresztą i tak nie daję gwarancji! ;-)
Jeśli w tej chwili nic nie masz więcej do powiedzenia, to przynajmniej
bądź tak miła i napisz tu jeszcze za jakiś czas, gdy coś istotnego
zmieni się w Twoim życiu. Trzymaj się tymczasem,
--
Sławek
Odspamiony adres:
s...@p...onet.pl
lub s...@p...gazeta.pl
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|