Data: 2007-06-01 13:58:16
Temat: Re: co z tują obsikiwana przez psa?
Od: "Moon" <w...@a...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
johnny wrote:
> Użytkownik "Moon" wcale nie spadł z księżyca:
>
>>> aby doszło do usychania to musiałabyś mieć na działce schronisko
>>> psów. Jeden piesek żadnej szkody nie poczyni!
>
>> ale opowiadasz teraz androny.
>> jesteś w jakims psim lobby?
>> na własne oczy widzialem jak pies nasikał na mój _trawnik_, zwykły
>> wsiowy trawnik, a za dwie godziny miałem tam zółtą plamę i wkrótce
>> wygniło wszystko do gruntu.
>
>
> Masz ci, żeby tylko tyle! Za trzy godziny pierwsze toksyny dostały
> się do wód gruntowych, po czterech w pobliskim mieście ludzie zaczęli
> odczuwać niepokojące nudności. Pięć godzin starczyło, by doszło do
> pierwszych zgonów. Następna godziny to żniwa dla kopidołów, którzy po
> jakimś czasie też oczywiście padają jak muchy. Zastępują ich bardzo
> wydajne białoruśki. Po 7 godzinach miasta nima. Ale to nie koniec.
> Epidemia rozszerza się nadal. Wydaje się, że szkodliwy bakcyl nie zna
> granic. NATO woli dmuchać na zimne i sugeruje użycie bomby atomowej.
> Społeczność międzynarodowa jest w tej kwestii jednomyślna. Nawet
> Putin nie protestuje. Na pieprzoną łąkę Moona spada grad bomb od A do
> Zet, co definitywnie kończy sprawę psa, Moona, jego łąki i w ogóle
> całego regionu.
konkluzje?
pijmy psie siki bo dobre sa?
you first...
moon
|