Data: 2011-07-28 10:43:49
Temat: Re: czasami
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-07-27 00:11, michał pisze:
> W dniu 2011-07-26 23:19, medea pisze:
>> W dniu 2011-07-24 23:30, michał pisze:
>>>
>>> Notorycznie nie jestem zadowolony, nie uważam jednak, że lękam się
>>> poczucia zadowolenia. Łączę je z realizmem. Wiem kim jestem i nie
>>> uważam, że powinienem być z tego zadowolony. Co najwyżej mogę się o to
>>> starać. Nie poprzez zmianę samooceny (inne spojrzenie na siebie),
>>> tylko przez robienie rzeczy, które tę samoocenę będą w stanie zmienić.
>>
>> Hm, każdy ma swoją strategię. ;)
>>
>> Jednak myślę, że to, jakie mamy o sobie zdanie (samoocenę), wpływa na
>> naszą postawę. Tzn. jeśli uważamy siebie za - bardzo ogólnie - dobrych i
>> uczciwych, takimi będziemy się starali być. Jeśli myślimy o sobie jak o
>> "złych" (to często taka samoocena pokoleniowa), to łatwiej nam przyjdzie
>> robić coś złego, zachować się nieuczciwie. Jak myślisz - ma sens ta moja
>> tezyjka? ;)
>>
>> Ewa
>>
>>
>
> Moim zdaniem to byłoby zbyt proste. Nie tylko bowiem na naszą
> samoocenę wpływa własne spojrzenie. Chcąc nie chcąc olbrzymi wpływ na
> samoocenę ma lustro społeczne czyli całość naszej wiedzy o tym, co
> inni o nas myślą, za kogo nas mają.
> Ten drugi wpływ jest olbrzymi - nie do przecenienia. Często
> nieuświadomiony.
Owszem. Pisząc o samoocenie miałam na myśli to, jaki obraz siebie mamy
zakodowany nie tylko przecież na podstawie własnego oglądu, ale też
spojrzenia innych - opinia innych o nas samych jako jedna ze składowych
samooceny. Tego nie da się wyeliminować, zwłaszcza że pierwszą
"samoocenę" fundują nam inni - przede wszystkim rodzice (to też nazwałam
"samooceną pokoleniową", czyli ten cały bagaż ocen, w który wrastamy od
dziecka). Oczywiście z czasem każdy "dorabia się" swojej (w większym
bądź mniejszym stopniu), bardziej obiektywnej oceny, i jest ona oparta o
większą ilość "kategorii" (umownie), jest bardziej uniwersalna. Wydaje
mi się jednak, że ta pierwsza tkwi w nas najmocniej i determinuje jej
późniejsze zmiany. Ale to już zupełnie inny temat.
> Myślę też, że poniekąd masz rację (Twoja tezyjka), Trzeba jednak
> uważać, żeby nie paść ofiarą samooszustwa. Jako ludzie jesteśmy w tym
> genialni. Niech to nie będzie wmawianie sobie i innym, ze jesteśmy
> "dobrzy", a w rzeczywistości kontrowersyjne poczynania interpretujemy
> tylko na naszą korzyść, żeby jednak dobrze wypaść w oczach innych.
Hm, no tak, bo zapomniałam o jednej kluczowej rzeczy, jaką jest _chęć_
bycia jakimś tam, a nie tylko chęć bycia postrzeganym jako jakiś.
Ewa
|