Data: 2007-04-13 06:09:19
Temat: Re: czy ja go kocham?????
Od: "Hanka" <c...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 13 Kwi, 01:01, "Sky" <s...@o...pl> wrote:
> Toksyczny układ. ;)
Tak, ale dla obu stron.
> Ja się facetowi wcale nie dziwię...że nie ma ochoty udowadniać że nie jest
> wielbłądem...czyli udawać kogoś kim nie jest...tylko dlatego by jej
> udowodnić że ją kocha... ;)
A ja się nie dziwię dziewczynie, że oczekuje spotkania w połowie drogi
- jeśli, oczywiście, jakaś droga została wspólnie ustalona.
Każdy z nas jest inny, każdego denerwują, też w różnym stopniu, inne
sprawy, tematy, zachowania.
Ale - jeżeli mamy mówić o miłości prawdziwej, przychodzi na myśl
słowo: bezwarunkowa.
Tym niemniej - wracając do poprzednich wersów - jeśli coś się
uzgadnia, chociażby wspólną przyszłość, to wypada trzymać się ustaleń,
również z miłości dla osoby, z którą się ich dokonywało.
> ...czyli udawać kogoś kim nie jest...tylko dlatego by jej
> udowodnić że ją kocha... ;)
I w tych słowach tkwi istota sprawy:
nie zmieni się, w sposób zdecydowany, osobowości człowieka, więc
oczekiwanie, że ktoś nagle zacznie robić coś "po mojemu" może trwać w
nieskończoność.
Warto więc poważnie się zastanowić, teraz, gdy nie ma jeszcze dzieci i
wzajemnych zobowiązań, czy ten związek ma sens.
Bo w takim stanie, jaki jest obecnie - prędzej czy później któraś ze
stron poczuje się pokrzywdzona - dziewczyna, z odczuciem, że jest
nadmiernie wykorzystywana, a jej chłopak - jako, wiecznie za coś
ścigany, kreowany na życiowego nieudacznika.
Z serdecznymi pozdrowieniami i życzeniami wyjątkowego szczęścia
( wszak dzisiaj trzynasty - piątek ;)
Hanka
PS:
Warto też pamiętać, że, aby solidnie ocenić taką sytuację, potrzebne
jest widzenie sprawy z obu stron. Wszelkie nasze tutaj gdybania i
przypuszczenia, że nie wspomnę o konkretnych diagnozach, powinny być
traktowane jako hipotetyczne.
|