Data: 2004-06-18 22:44:22
Temat: Re: czy to epi.?
Od: Marek Bieniek <a...@s...re.invalid>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Fri, 18 Jun 2004 22:18:31 +0200, justy wrote:
Odpowiem hurtem.
>> Padaczka jak najbardziej może występować bez napadów (jeśli mówimy tu o
>> ewidentnych/widocznych napadach padaczkowych).
Owszem, NIE MOŻE.
ISTOTĄ padaczki jest występowanie napadów padaczkowych. Twoja opinia
wynika z tego, że nie wiesz co to jest napad padaczkowy i opierasz swoje
rozumowanie na pewnych stereotypach wciąż tkwiących w świadomości
społecznej. A ponieważ Twoja wypowiedź nieco mnie zirytowała (bo tak się
akurat składa, że uprawiam dziedzinę medycyny w której zakresie leży
rozpoznawanie i leczenie padaczki) i przez to nabrałem napędu do
działania - pozwolę sobie na krótki wykład na temat padaczki, ku
pożytkowi ogólnemu i mam nadzieję Twojemu.
Oczywiście, ze padaczka nie może istnieć bez napadów padaczkowych. A
napad padaczkowy zawsze jest ewidentny / widoczny dla otoczenia, dla
chorego, bądź i otoczenia, i chorego. Choć nie zawsze można to stwerdzić
na pierwszy rzut oka, a czasem dość trudno jest udowodnić, że to, co
obserwujemy u chorego to napad padaczkowy.
Padaczka jest pojęciem - workiem, w którym mieści się wiele stanów
patologicznych, których wspólną cechą jest występowanie napadów
padaczkowych, a z neurofizjologicznego punktu widzenia (upraszczając do
granic możliwości) powstawaniu w pewnym miejscu mózgu (zwanym ogniskiem
padaczorodnym) patologocznego pobudzenia i rozprzestrzeniania się go na
pozostałą części układu nerwowego, a zależnie od tego, czy to pobudzenie
obejmuje cały mózg, czy tylko pewną jego część, można napady podzielić
na uogólnione i częściowe.
Rozchodzenie sie niekontrolowanego pobudzenia po mózgu może powodować
różne skutki, zależnie od tego jakie części móagu owo pobudzenie
obejmie. Może się ono objawić utratą przytomności z drgawkami, a może
mieć postać kilkusekundowego 'wyłączenia', którego chory nie jest
świadomy, mimowolnych ruchów ręki czy nogi, odchuwania zapachów,
słyszenia dźwięków, czy wrażenia odczuwania dotyku/drętwienia, a nawet
zawrotów głowy, czy też zjawiska 'deja vu'. Pacjenci w czasie napadu
potrafią wykonywać różne, pozornie celowe czynności. Pewna pacjentka w
czasie napadu po prostu przerywała rozmowę i przez kilkadziesiąk sekund
bez jakiegokolwiek kontaktu z otoczeniem, wygładzała pościel. Znałem
pacjenta, który w czasie napadów wsiadał do tramwaju i podróżował po
mieście (często "budził się" w nieznanym sobie otoczeniu. nierzadko
okradziony).
To wszystko są napady padaczkowe. Wspólną cechą tych wszystkich
incydentów jest to, że powstają one na skutek niekontrolowanego
rozchodzenia się pobudzenia po OUN.
Po napadach padaczkowych występuje czasem różnie długo trwający tzw stan
pomroczny - pacjent jest przytomny, często w logicznym kontakcie
słownym, ale nie wie co się z nim działo i najczęściej nie pamięta kim
jest, ani co przed chwilą robił.
Leczenie padaczki polega na takim traktowaniu komórek nerwowych, żeby
owo pobudzenie było mniej intensywne, i żeby trudniej sie szerzyło.
Można to porównać do wypalania trawy - rzucona w suchą trawe zapałka
symbolizuje ognisko padaczkorodne. Leki przeciwpadaczkowe na przykład
będą deszczem, który zwilżył trawe tak, że nie zajmie się łatwo od
ognia, a może i zgasi zapałkę. Czasami nawet posuwamy się do usunięcia z
trawy owej zapałki - wycinamy z mózgu ognisko padaczkorodne, lub
stosujemy strategię "spalonej trawy" - przecinamy drogi szerzenia się
patologicznego pobudzenia.
To, co "przeciętna ludność" rozumie pod pojęciem "padaczki" to tzw.
napad maksymalny uogólniony. To tylko jedna z bardzo wielu postaci
padaczki.
Powtórzę jeszcze raz: NIE MA PADACZKI BEZ NAPADÓW PADACZKOWYCH. Czasem
trzeba tylko umieć je dostrzec. Dlatego właśnie padaczkę rozpoznają i
leczą lekarze.
> ja to rozumiem raczej tak, że do zdiagnozowania padaczki potrzebne są
> napady. a po postawieniu diagnozy mogą sie już nie pojawiać...
:) Tak może być, ale nie musi. Niestety nie wszystkie przypadki padaczki
poddają się leczeniu. Są tacy chorzy, którzy mimo najbardziej
heroicznych działań nadal mają napady.
m.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek na onet pl)
Umieranie człowieka jest większym problemem dla osób pozostających
przy życiu, niż dla niego samego. /Tomasz Mann/
|