Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.astercity.net!news.ipartners.pl!not-for-mail
From: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: dajcie się wyżalić...[bardzo długie i smętne]
Date: Tue, 5 Feb 2002 10:01:44 +0100
Organization: Internet Partners
Lines: 158
Message-ID: <a3o6on$2q6a$1@news2.ipartners.pl>
References: <a3m3s2$ftl$1@news.tpi.pl> <a3m9id$s88$2@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: nat-121.wasko.pl
X-Trace: news2.ipartners.pl 1012899415 92362 193.178.240.121 (5 Feb 2002 08:56:55
GMT)
X-Complaints-To: a...@i...pl
NNTP-Posting-Date: 5 Feb 2002 08:56:55 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2919.6700
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2919.6700
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:2671
Ukryj nagłówki
Użytkownik "MOLNARka" <g...@h...pl> napisał w wiadomości
news:a3m9id$s88$2@news.tpi.pl...
> [...]
> Ja w takiej sytuacji jednak bym sie upierała nad zrobieniem
urodzin w sobotę
> a byłabym lekko przygotowana na gości w dzień urodzin.
Nie ma "lekko" :) Gościom trzeba dać jeść, trzeba zrobić zakupy
(nie wszystko można zrobić dzień wcześniej, poza tym dzień
wcześniej to jest jutro, zapchane planami po dziurki w nosie),
chałupę oporządzić, ja kończę pracę o czwartej (wariant
optymistyczny), goście się pojawią nie później niż o szóstej...
A jeśli goście zdecydują się jednak na niedzielę, to po prostu
wyrzucę wszystko i będę musiała zrobić jeszcze raz.
>
> I głośno i wyraźnie rozmówiłabym się z moim TŻ !
>
> Ale to JA bym zrobiła. A Ty ..... nie wiem ;-)
Ja naturalnie też. Jestem z tych, co nie znoszą niedomówień i
jak im coś nie pasuje, to walą kawę na ławę. Ci, co mnie znają,
wiedzą, że jak mi się zbierze na wyłuszczanie swoich racji i
bolączek, to trzeba sobie zrobić herbatę i kanapki ;)))
Absolutnie nie miałam zamiaru zostawiać sprawy "do
przyschnięcia", ale wydaje mi się, że (przynajmniej w naszym
przypadku) czasem lepiej to zostawić na potem, bo atmosfera po
takich rozmowach robi się tymczasowo przyciężkawa - bywają
lepsze momenty na dąsy i burmuchy, niż dzień przed urodzinami,
nie?
>
> Trochę mnie dziwi fakt, że tak późno chciałaś zawiadomić gości
o przyjęciu w
> weekend (a właściwie że nie wymogłaś tego zawiadomienia na
twoim TZ ... że
> tylko obiecywał, że załatwi).
Zazwyczaj się wywiązuje z obietnic... Późno - czy ja wiem? To
tylko kwestia przesunięcia o kilka dni, no a poza tym ja już
marudzę od miesiąca...
> Może trzeba było zrobić to wcześniej ... może to Ty a nie TŻ
powinnaś
> dzwonić i wyjaśnic pokrótce gościom dlaczego tak a nie
inaczej.
Wolałabym nie, z kilku powodów. Po pierwsze wydaje mi się, że to
TŻ powinien zapraszać _swoją_ rodzinę na _swoje_ urodziny,
zresztą jakoś tak nam się utarło, że każde z nas pertraktuje ze
swoją stroną :) Po drugie - pomyślałam, że lepiej będzie
wyglądać, jak zawiadomienie o złamaniu rodzinnej tradycji
wyjdzie od niego, a nie od jakiejś obcej baby ;), chociaż i tak
wszyscy się domyślą, że to ta baba stroi fochy ;))) Po trzecie -
umówiliśmy się, że on to załatwi, więc to załatwi i koniec :)
> > [...]stawiac sprawę na ostrzu noża i obrażać jego
> > rodzinę.
>
> A tego "obrażania" akurat w ogóle nie rozumiem ;-(
Może niepotrzebnie staram się dostosować do tradycji rodziny TŻ,
ale jakoś mi się wydaje, że skoro goście się spodziewają imprezy
określonego typu (a spodziewają się, bo w ich kręgu po prostu
wszystkie imprezy tak wyglądają, wielka fiesta i jęczące stoły),
to niegrzecznie byłoby "ustawiać" ich pod swoje przyzwyczajenia
typu rafaello i rzodkiewka na listku sałaty ;), tym bardziej, że
to w większości osoby starsze i "wyżej postawione" w rodzinnej
hierarchii. To nie o to chodzi, że ktoś ode mnie tego _wymaga_.
To są przemili ludzie i na pewno nie daliby mi odczuć, że coś im
się nie spodobało, ale myślę, że mogliby się poczuć rozczarowani
czy nie dość uhonorowani, a wydaje mi się, że jak się zaprasza
kogoś do siebie, to nie po to, żeby mu dobitnie pokazać swój
punkt widzenia, tylko po to, żeby mu sprawić przyjemność, nie?
Chyba strasznie to zagmatwałam, jeżeli tak - pytaj :)
> > No i teraz się czuję zrobiona w balona, bo nie zauważyłam,
żeby
> > TŻ podjął jakiekolwiek kroki w celu przesunięcia imprezy,
>
> Dlaczego go nie dopilnowałaś ?
Bo staram się traktować TŻ jak dorosłego, odpowiedzialnego
faceta, na co zresztą w pełni zasługuje. Ostatecznie z jednej
strony nikt nie lubi być traktowany jak mały chłopczyk, któremu
trzeba przypominać o wszystkim; z drugiej strony ja mam taki
objaw, że jak już, już mam coś zrobić i nagle słyszę "obiecałaś,
że pozmywasz", to mi się odechciewa, więc w imię zasady "nie
czyń drugiemu..." Z trzeciej strony myślę, że takie
dopilnowywanie to po prostu komunikat "zdejmuję z Ciebie całą
odpowiedzialność, będę Ci bez przerwy przypominać, a jeżeli coś
zawalisz, to załatwię to za Ciebie". A w życiu :) Kiedyś, dawno
temu, dałam się wrobić w rolę mamusi dorosłego faceta -
dziękuję, wystarczy.
Dygresja: my, kobiety (to brzmi dumnie ;) mamy tendencję do
wygłaszania stwierdzeń, że "faceci są jak dzieci", "im to ciągle
trzeba przypominać/tłumaczyć/sprawdzać/...", "oni pewnych rzeczy
nie potrafią porządnie zrobić". A potem jesteśmy niesamowicie
zdziwione, że zachowują się zgodnie z tymi tezami. Traktujemy
ich jak dzieci i same fundujemy im regres do stadium małego
Jasia, po czym narzekamy, jak strasznie nam z tym źle. Taka moja
prywatna teoria.
>[...]
> Coś jest chyba nie tak ... coś ustalacie a później jedna
strona się nie
> wywyiązuje niewaiadomo dlaczego ?
No i właśnie się zastanawiam, co, u grzyba jasnego, się stało,
bo to naprawdę wyjątek.
>
>
> > i nawet
> > nie chcę podejmować prób wyjaśnienia,
>
> A to błąd IMHO[...]
Źle się wyraziłam. Chodziło mi o odroczenie egzekucji ;) -
komunikat w stylu "nie podoba mi się sytuacja, w jakiej zostałam
postawiona; w tej chwili już nie jesteśmy w stanie tego
naprawić, ale po wszystkim będę chciała o tym porozmawiać".
Żadnego udawania, że wszystko w porządku, a potem grom z jasnego
nieba, ale z drugiej strony uniknięcie roztrząsania właściwości
czyjegoś postępowania na pięc minut przed przyjściem gości.
> [...]
> Tobie jest przykro a nie chcesz tego wyjaśnić i zmienić.
> Nie rozumiem Cię ;-(
Wyjaśnienie powyżej :)
> [...]Ja jestem bardziej ostra i stanowcza i na pewno nie
oszczędzam
> mojego TŻ jak coś zawali - dostaje po głowie aż miło ;-)
> I powiem Ci w tajemnicy ... że coraż rzadziej mu się to zdarza
:) Ja się staram łagodniej i czasem potrzebuję chwili na
zastanowienie, czy rzeczywiście jest o co się rzucać (bo zdarza
się, że się irytuję nie dlatego, że coś jest irytujące, tylko
dlatego, że jest niezgodne z moimi planami czy przyzwyczajeniami
i bywa, że warto zmienic stanowisko ;), ale nie uznaję spraw nie
załatwionych :) Wygląda na to, że to działa :)
Z ostatniej chwili: wczoraj wpadli (z niezapowiedzianą wizytą
roboczą ;) rodzice TŻ; powiedział, sam z siebie :)))
Dziękuję i pozdrawiam :)
Hanka
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
|