Strona główna Grupy pl.sci.psychologia depresja - bo chyba nie doczytałam...

Grupy

Szukaj w grupach

 

depresja - bo chyba nie doczytałam...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-02-24 15:38:34

Temat: depresja - bo chyba nie doczytałam...
Od: "ika zuzeloth" <i...@i...ciach.pl> szukaj wiadomości tego autora

Tyle ostatnio o depresji... a wciąż mam niejasności.

Traktowana jako choroba jest obiektywna, a nie względna, tak? Nie tak jak
na przykład z testami psychologicznymi, gdzie wynik jest odnoszony do
populacji dla jakiej został skonstruowany?
Gdzie się nie obejrzę, wszyscy mają depresję. I nie chodzi o sezon
zimowy. To trwa już jakiś czas. To epidemia? Czy należy wszystkich
leczyć, czy podnieść poprzeczkę i uznać, że tylko powiedzmy 20%
kwalifikuje się na terapię - pozostali to marudy?

A w ogóle to czy są jakieś *pewne*, uniwersalne objawy charakteryzujące
tę chorobę. Takie, że na 100% wtedy wiadomo, że deprecha, a nie jakieś
biadolenie i obniżenie nastroju? Próba samobójcza? Czy może wystarczą
samobójcze myśli? Albo zwyczajnie ogólna niechęć do życia i apatia?


--
ika - umop apisdn
[egocentryczka]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-02-24 17:28:05

Temat: Re: depresja - bo chyba nie doczytałam...
Od: "spider" <s...@e...gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik ika zuzeloth <i...@i...ciach.pl>
> Takie, że na 100% wtedy wiadomo, że deprecha, a nie jakieś
> biadolenie i obniżenie nastroju? Próba samobójcza? Czy może wystarczą
> samobójcze myśli? Albo zwyczajnie ogólna niechęć do życia i apatia?

Ludzie z depresja nie manifestuja swojej choroby. Trudno zauwazyc u drugiej
osoby depresje, bo nie wykrzykuje dookola 'ludzie, ja mam depresje, pomozcie
mi, bo sie zabije'.

--
spider.
s...@e...gda.pl
www.eps.gda.pl/spider



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-24 17:41:16

Temat: Re: depresja - bo chyba nie doczytałam...
Od: "Marsel" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "ika zuzeloth" <...>

> A w ogóle to czy są jakieś *pewne*, uniwersalne objawy charakteryzujące
> tę chorobę. Takie, że na 100% wtedy wiadomo, że deprecha, a nie jakieś
> biadolenie i obniżenie nastroju? Próba samobójcza? Czy może wystarczą
> samobójcze myśli? Albo zwyczajnie ogólna niechęć do życia i apatia?

Mysle ze jesli chcesz o coś pytac, to jednak powinnas zapoznac sie w
pierwszej kolejnosci z medycznymi kryteriami diagnostycznymi. Sa takie i
nawet dosć jednoznaczne.
Jesli je znasz to sama widzisz ze nie jest ławtwo ocenic ich realnosc z
zewnątrz. AL enie powinno to byc problemem dla lekarza.
Inna sprawa ze, jak mi sie zdaje, interpratacja moze byc subiektywna,
pryznajmniej teoretycznie... i chybiona, bo w duzej mierze opiera sie na
relacji pacjenta.
Nie dotyczy to jednak mysle tak wielu 'przypadków'. Zreszta kazdy
praktykujacy w tej dziedzinie lekarz ponoć poznaje w locie o co chodzi.
Inna sprawa czy potrafi zaleczyc.

(Ale jest to mimo wszystko dość niepewne. Mysle ze w tym własnie tkwi
najwieksza siła tego swiństwa. Robi z człowiekim dosc nieprzyjemne numery,
czaasem wydaje mi sie ze bawi sie nim z sadystyczną rozkosza - np. wmawia
Ci ze jest wszystko ok i nigdy nic sie nie działo, a po chwili atakuje ze
zdwojona siła)

> Gdzie się nie obejrzę, wszyscy mają depresję.

albo jestes w szpitalu psychiatrycznym, albo wsród, delikatnie mówiac,
niedoinformowanych.. To jednak prawda, ze sa tacy ludzie niemal wszedzie,
ale ci na prawde cierpiacy, raczej sie z tym nieobnoszą. to cholernie
przykra sprawa.
BYc moze masz do czynienia z bardzo modną, zwłaszcza wsród kobiet bo
wzietą z pism kobiecych jak mi sie zdaje, medialną mutacją tej POWAZNEJ
CHOROBY PSYCHICZNEJ.
troche mnei dziwi ze jest tak duze zinteresowanie takim produktem na
rynku.
(smierc przede wszystkim skutkiem, a nie objawem)

Marsel



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-24 18:07:27

Temat: Re: depresja - bo chyba nie doczytałam...
Od: "ika zuzeloth" <i...@i...ciach.pl> szukaj wiadomości tego autora

Marsel <i...@w...pl> na moim ekranie zjawia się z tekstem:

> Mysle ze jesli chcesz o coś pytac, to jednak powinnas zapoznac sie w
> pierwszej kolejnosci z medycznymi kryteriami diagnostycznymi. Sa takie
> i nawet dosć jednoznaczne.

No właśnie nie znam tego ;/
Jak przeglądam podręczniki i opisy chorób na przykład, to wśród objawów
można znaleźć wszystko. Dlatego przydatna jest tu raczej wiedza
praktyczna ludzi, którzy zajmują się sprawą.

> (Ale jest to mimo wszystko dość niepewne. Mysle ze w tym własnie tkwi
> najwieksza siła tego swiństwa. Robi z człowiekim dosc nieprzyjemne
> numery, czaasem wydaje mi sie ze bawi sie nim z sadystyczną rozkosza
> - np. wmawia Ci ze jest wszystko ok i nigdy nic sie nie działo, a po
> chwili atakuje ze zdwojona siła)

Bo wszyskto jest ok, słońce cieszy, ludzie są mili, życie jest piękne
i... bierzesz nóż i tniesz swoją skórę, choć wiesz, że to głupie, że nie
chcesz - ale nie da się zatrzymać. A każde cięcie jest coraz głębsze i
odważniejsze. Albo z tą samą miłością do życia stajesz na parapecie i
patrzysz chwiejnie w dół lub trzymasz się filaru kiedy pociąg wjeżdża na
peron ;/

> albo jestes w szpitalu psychiatrycznym, albo wsród, delikatnie mówiac,
> niedoinformowanych.. To jednak prawda, ze sa tacy ludzie niemal
> wszedzie, ale ci na prawde cierpiacy, raczej sie z tym nieobnoszą. to
> cholernie przykra sprawa.

Mam w rodzinie osobę chorą, diagnoza lekarska. I ponieważ dobrze znam tę
osobę, to dziwię się, że takie objawy to już choroba. U siebie obserwuje
znacznie silniejsze i nie uważam się za chorą.


--
ika - umop apisdn
[egocentryczka]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-24 19:04:48

Temat: Re: depresja - bo chyba nie doczytałam...
Od: "Marsel" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

"ika zuzeloth" <...>>
> Marsel <i...@w...pl> na moim ekranie zjawia się z tekstem:
>
> > Mysle ze jesli chcesz o coś pytac, to jednak powinnas zapoznac sie w
> > pierwszej kolejnosci z medycznymi kryteriami diagnostycznymi. Sa takie
> > i nawet dosć jednoznaczne.
>
> No właśnie nie znam tego ;/
> Jak przeglądam podręczniki i opisy chorób na przykład, to wśród objawów
> można znaleźć wszystko. Dlatego przydatna jest tu raczej wiedza
> praktyczna ludzi, którzy zajmują się sprawą.

bo wiesz, ja odnosze wrazenie, ze najwazniejszym kryterium, niewyminianym
w podrecznikach moze nawet, i nawet nie tylko kryterium, ale i warunkiem
łatwego stosunkowo powodzenia, i krórym chetnie kieruja sie lekarze, jest
chec zmiany.
Niestety, w tej przypadłosci tego typu czysta chec jest chyba rzadkoscia.
A niewiele mozna chyba zrobic w przypadku 'oporu' pacjenta.

>
> > (Ale jest to mimo wszystko dość niepewne. Mysle ze w tym własnie tkwi
> > najwieksza siła tego swiństwa. Robi z człowiekim dosc nieprzyjemne
> > numery, czaasem wydaje mi sie ze bawi sie nim z sadystyczną rozkosza
> > - np. wmawia Ci ze jest wszystko ok i nigdy nic sie nie działo, a po
> > chwili atakuje ze zdwojona siła)
>
> Bo wszyskto jest ok, słońce cieszy, ludzie są mili, życie jest piękne
> i... bierzesz nóż i tniesz swoją skórę, choć wiesz, że to głupie, że nie
> chcesz - ale nie da się zatrzymać. A każde cięcie jest coraz głębsze i
> odważniejsze. Albo z tą samą miłością do życia stajesz na parapecie i
> patrzysz chwiejnie w dół lub trzymasz się filaru kiedy pociąg wjeżdża na
> peron ;/

a nie wiem, nie sadze. ja np. tak nigdy nie miałem. owszem, lęki (i
nadzieje!) ze tak sie stanie...
Mysle ze dramat nie polega na samym akcie, który wydaje sie po prostu
wyzwoleniem z _cierpienia_... no własnie - to cieprienie jest niemal
ciągle i niewidzac mozliwosci rozwiazania wybiera sie takie rozwiazanie,
lub poddaje sie 'smierci zyjac'
Innym roziwazaniem jest ciagła wlaka - która moze przybierac forme
miotania sie, dlatego warto skorzstac z pomocy innych. To miotanie sie
jest o tyle nie ciekawe, ze nie wyzwala z cieprnienia doraznie jak
poddanie sie, a w momencie niespodziewanego uderzenia łatwo sie ze
wszystkich osiagniec wycofac. nawet wiecej niz tylko wycofac- mozna sie
cofnac.
Tak ja to przynajmniej widze.

> > albo jestes w szpitalu psychiatrycznym, albo wsród, delikatnie
mówiac,
> > niedoinformowanych.. To jednak prawda, ze sa tacy ludzie niemal
> > wszedzie, ale ci na prawde cierpiacy, raczej sie z tym nieobnoszą. to
> > cholernie przykra sprawa.
>
> Mam w rodzinie osobę chorą, diagnoza lekarska. I ponieważ dobrze znam tę
> osobę, to dziwię się, że takie objawy to już choroba. U siebie obserwuje
> znacznie silniejsze i nie uważam się za chorą.

jezeli ci to nie przeszkadza, to nie musisz niczego zmieniac. Jeli jednak
chciałebyc coiś zmienic to mozesz to zrobic, nie koniecznie traktujac sie
jako osobe chora.
Jesli pojdziesz do lekarza i bedzeisz chciała koniecznie to przyzna ci
etykietke, jak nie pierwszy to kolejny. Ale mysle ze zdajesz sobie sprawe
ze to jest bardzo obciazajace, no chyba ze jestes zdrowa, to mozesz to
olac.
Rówzniez kady moze przejsc dowolna terapie - przychodzisz to znaczy ze
chces, nikt ci tego nie odmówi.

wiesz, jako laik, mam wrazenie czasem, ze wszelkie zaburzenia afektywne to
taki wor w psychiatrii, do którego sie wrzuca wszelkie 'tajemnicze'
przypadki, tak na wszelki wypadek. POniewaz akurat to swiństo jest dosc
mało rozpoznanym terenem, pełnym pułapek i przeróznych kształtów..
przebiegów.. osoba postronna nie moze miec pewnosci czy to na pewno to.
Zreszta chory tez nie. Chory moze natomiast wiedziec ze jest ZLE lub
dobrze w momencie poprawy.

Mysle zbyt pochopnie rozpatruje sie depresje własnie jako zaburzenia
nastroju, a dla mnie przynjamniej to tylko z głow tego potwora. Mylse ze
kryteria diagnostyczne w duzej mierze opierają na akurat na emocjach, bo
stosunkowo łatwo je 'namierzyc'. ALe nie na tym konczy sie problem. wg
mnie przynajmniej nie chodzi o poprawe nastroju, ale o w miare trwałe
wyzwolenie z bezsensownego i niczemu ne słuzacemu bólu. przede wszystkim,
reszta to juz tylko 'tuning'.

marsel
przepraszam ze tak zanudzam, to juz koniec. wszytko co dzis napisałem to
tylko moje poglady, moge sie mylic, i prawdopodobnie robie to gesto. ale
masz przynajmniej obraz jak to _moze_ wygladac z drugiej strony (w stadium
poprawy, gdybym mógł wczesniej i anonimowo zupelnie inaczej bym to opisał;
własnie mam za soba starcie które..no to przeciez jasne - na razei
wygrałem:) (no tak, teraz juz jest jsne, nie zrobi na mnie wrazenia ,
jesli bedzeisz sie odnosic 'stsownie do mojego przypadku'. przywyklem i
mam to w d.)
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-24 20:57:07

Temat: Re: depresja - bo chyba nie doczytałam...
Od: "ika zuzeloth" <i...@i...ciach.pl> szukaj wiadomości tego autora

Marsel <i...@w...pl> na moim ekranie zjawia się z tekstem:

> bo wiesz, ja odnosze wrazenie, ze najwazniejszym kryterium
> [...] jest chec zmiany.

W celu odróżnienia nerwicy od psychopatii?

> Niestety, w tej przypadłosci tego typu czysta chec jest chyba
> rzadkoscia.
> A niewiele mozna chyba zrobic w przypadku 'oporu' pacjenta.

Moim zdaniem nic nie można zrobić w przypadku oporu. Nafaszerowanie
lekami poprawi tylko fizjologię organizmu.
Ale chory na depresję chce zmiany swego stanu(?).

> a nie wiem, nie sadze. ja np. tak nigdy nie miałem. owszem, lęki (i
> nadzieje!) ze tak sie stanie...

Że uda się skończyć to cierpienie w ten sposób, czy lęki i nadzieje, że
będzie trzeba z sobą samym walczyć o życie?

> lub poddaje sie 'smierci zyjac'
> Innym roziwazaniem jest ciagła wlaka - która moze przybierac forme
> miotania sie

Zarówno śmierć za życia jak i walka może być twórcza - nikt nie mówił, że
bycie artystą jest zawsze przyjemne ;)

> jezeli ci to nie przeszkadza, to nie musisz niczego zmieniac.

Dlatego nie zmieniam. Tylko nie rozumiem tego zamieszania dookoła i chyba
mody jakiejś na depresję. To taki sposób zwrócenia na siebie uwagi? - mam
tu na myśli ludzi zdrowych ze zwykłą chandrą, którzy chodzą na
psychoterapie albo leki przyjmują. Zastanawiam się wtedy czy dobrze
robię, że jednak nie zmieniam. Bo może to oni mają rację, wysyłając mnie
do lekarzy - chcą dowodów, że naprawdę wszystko ok, bo, jak twierdzą
'psychopaci też nie wiedzą o swojej chorobie'.
Próbuję nie ulec tej masowej histerii - stąd pytania.

> Mysle zbyt pochopnie rozpatruje sie depresje własnie jako zaburzenia
> nastroju, a dla mnie przynjamniej to tylko z głow tego potwora.

O to właśnie :)


--
ika - umop apisdn
[egocentryczka]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-24 23:41:18

Temat: Re: depresja - bo chyba nie doczytałam...
Od: "Marsel" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "ika zuzeloth" <...>
> > bo wiesz, ja odnosze wrazenie, ze najwazniejszym kryterium
> > [...] jest chec zmiany.
>
> W celu odróżnienia nerwicy od psychopatii?

nie rozumiem pytania, jesli jednak chodzi ci o rozrózbnianie chorób.. tu
nie decyduje zadne pojedyńcze kryterium.
ah,załapałem chyba... nie wiem, nie znam sie, ale ja dlatego wspomniałem o
tej 'checi' ze w duzej mierze umozliwia to podjecie leczenia jesli
faktycznie pacjent jest chory
(bo np. nie zmusisz nikogo do regularnego przyjmowanie leków jezli nie
chce), a ktos kto nie chce zmieniac moze byc 'nie dosc chory' czy wrecz
zdrowy. IMO.


<...> Nafaszerowanie
> lekami poprawi tylko fizjologię organizmu.
> Ale chory na depresję chce zmiany swego stanu(?).

i tu jest problem. ta chec jesli jest to nie jest w czystej formie.
mysle np. ze chory nie tyle 'nie czuje chęci do zycia' co czuje 'niechęć
do zycia'
(nie kazdy zapewne). Na tym opiera sie głowna trudnosc jak mi sie zdaje we
wspoludziale pacjenta w leczeniu.

<...>
> Tylko nie rozumiem tego zamieszania dookoła i chyba
> mody jakiejś na depresję.

zobacz w jaki sposób jest prezentowny wspołczesny człowiek szczesliwy,
sukcesu itp. w mediach, i jak to sie ma do zdrowej rzeczywistosci. Sa
ludzie ktory wierza ze tez powinni być jak z obrazka i chca sie przemienic
za pomoca medycyny np. w barbie i kenów. Co nie znaczy, ze nie rodzi to,
czy sprzyja powstaniu, faktycznych problemów, zob. anoreksja (zgaduje)

> To taki sposób zwrócenia na siebie uwagi? - mam

byc moze tez. w jakims stopniu tez. zreszta ja mysle ze to całkiem zdrowy
odruch, byle bez przesady. o własnie, te granice sa cholernie nieostre. na
własny uzytek przyjałem ze jesli 'marudzenie' niczemu nie słuzy i niczego
nie zmienia, to duzo leiej zeby go nie było bo działa destrukcyjnie.

> tu na myśli ludzi zdrowych ze zwykłą chandrą, którzy chodzą na
> psychoterapie albo leki przyjmują.

to twoje otoczenie jest dla mnei jakis dziwne... ja nie znam nikogo w
swoim najblizszym, ale marudy owsze zdazrzja sie. myslisz ze sie lecza?
fajnie by było;)

to jest pułapka wzajemnego niezrozumienia - ludzie marudzą' bezpodstawnie
dla Ciebie - zdrowe to to przeciez nie jest! wiec sie z tego lecza :) taki
model jest łatwiej przyswajalny dla człowieka z zewnatrz mysle. Jednak
zanaczm, sa tez tacy chozy, którzy nie mowia słowa. Wiec marudzenie jest
swego rodzaju postepem.


<...>
> Że uda się skończyć to cierpienie w ten sposób, czy lęki i nadzieje, że
> będzie trzeba z sobą samym walczyć o życie?

ze to sie (w jakikolwiek sposób) skonczy. smierc wydaje sie wtedy
wystarczająco skuteczna. na inne roziwazania ma sie zamkniete oczy.
walka 'ze soba' bywa bardzo frustrująca, ale najmniejsza aktywnosc w tym
kierunku rodzi czy podtrzymuje nadzieje, zdejmuje jarzmo cierpienia,
przynajmniej okresowo, a to czesto wystarcza zeby przejzrzec na oczy

Mysle ze juz wystaczy tej dyskusji, to wszystko jest zbyt subiektywne i
daleko nas nie zaprowadzi.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-25 17:59:18

Temat: Re: depresja - bo chyba nie doczytałam...
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marsel" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:a5bddr$crg$1@news.tpi.pl...
> "ika zuzeloth" <...>>
> > Marsel <i...@w...pl> na moim ekranie zjawia
> wiesz, jako laik, mam wrazenie czasem, ze wszelkie zaburzenia afektywne to
> taki wor w psychiatrii, do którego sie wrzuca wszelkie 'tajemnicze'
przypadki, tak na wszelki wypadek.


Workiem to może być raczej organiczne uszkodzenie c.u. n.. Natomiast w
sensie nozologicznym zaburzenia to po prostu zaburzenia i nic poza tym, w
odróżnieniu od choroby afektywnej, która zawsze jest psychozą.


POniewaz akurat to swiństo jest dosc
> mało rozpoznanym terenem, pełnym pułapek i przeróznych kształtów..
> przebiegów.. osoba postronna nie moze miec pewnosci czy to na pewno to.
> Zreszta chory tez nie.

Postronna tak, ale diagnosta musi to wiedzieć zanim zacznie leczenie.

Chory moze natomiast wiedziec ze jest ZLE lub
> dobrze w momencie poprawy.


Istotnie. Chory często nie potrafi zwerbalizować swoich doznań, zwłaszcza
chory na depresję.
>
> Mysle zbyt pochopnie rozpatruje sie depresje własnie jako zaburzenia
> nastroju,


No nie -depresja to choroba, a obniżenie nastroju to chwilowe zaburzenie.
Dorrit

> M.
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-25 18:01:53

Temat: Re: depresja - bo chyba nie doczytałam...
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marsel" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:a5btis$3et$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "ika zuzeloth" <...>
> > > bo wiesz, ja odnosze wrazenie, ze najwazniejszym kryterium
> > > [...] jest chec zmiany.
> >
> > W celu odróżnienia nerwicy od psychopatii?


Zlituj się Marcelu! Po tylu postach nt.psychopatii? Ouuuuuuu.
Dorrit
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-25 21:44:22

Temat: Re: depresja - bo chyba nie doczytałam...
Od: "Marsel" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Little Dorrit" <...>
> Workiem to może być raczej organiczne uszkodzenie c.u. n.. Natomiast w
> sensie nozologicznym zaburzenia to po prostu zaburzenia i nic poza tym,
w
> odróżnieniu od choroby afektywnej, która zawsze jest psychozą.

W tym sie własnie gubie... o tym sensie na "n" to ja pojecia nie mam,
fakt.
Widziłem natomiast ze wymienia sie niemal wszedzie (jak mi sie zdaje
zamiennie) zaburzenia i choroby.. róznica?
Np. w ICD10 (klasyfikacja _Chorób_ ) sa wymieniane "Zaburzenia nastroju
(afektywne)" (F30 - F39), mowi sie o epizodach, objawach...i nigdzie nie
pada słowo choroba, co mogłoby wskazywac, ze sa i choroby i zaburzenia. To
jak mam rozumiec Twoja uwage?
amerykance tez mówia 'dissorders' zreszta.. czemu?


<...>
> No nie -depresja to choroba, a obniżenie nastroju to chwilowe
zaburzenie.

chciałem powiedziec ze przez pryzmat tych zaburzeń nastroju;
obnizenie nastroju moze trwac przez lata, chyba ze medyczne znaczenie
'obnizenia' jest jakies inne.
zreszta z ta chwilowoscia to tez nie rozumiem.. czy szybkocykliczne tez sa
chwilowe?

M.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Nootropil
SNY - CO, KIEDY, JAK?
sposob skupienie
Poznam druga osobe
Dobry humor na dzień dobry, Kochani :o)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »