Data: 2004-09-23 09:27:24
Temat: Re: do Alla - precz z preczem :)
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Marek w news:pan.2004.09.22.23.13.42.634620@go2.pl...
/.../
> > > > Ten sposób prowadziłby wprost do zaszywania
> > > > ludziom ich mózgów. Na amen. /.../
> > > cekawe co teraz bywa zaszywane w podręcznikach.
> > Nie mam pojęcia. Ale sądząc z poglądów minister edukacji,
> > która wsławiła się wprowadzeniem religii do szkół - zapewne
> > zaszywa się ... /.../
> > Coś jak wiecznie żywy strumień w borze...;)
> obawiam się, że jak nie to, to tamto, albo jeszcze co innego
> i jak nie w szkole to w mediach
A dlaczego się obawiasz? A wiesz skąd się to bierze?
Skąd się bierze w ogóle "zaszywanie" czegokolwiek w młodych
i nie tylko, głowach? Czy da się to jakoś rozwikłać? Uporządkować?
Przemyśleć? Oczywiście nie po to, by dokonać klasyfikacji i spisać
ją po wsze czasy jako materiał obowiązkowy do zapamiętania
(zaszycia) ...;)
> > > a samodzielnie myślącymi trudno się steruje.
> > Oczywiście. Najładniej było to widać w wojsku, prawda?
> > Byłes w wojsku?
> naprawdę mam hemofilię
Zapomniałem przez chwilę. Ale to nic. Będę Ci wobec tego mógł
opowiedzieć pewną historyjkę o samodzielnym myśleniu, którą
można przełożyć na bardziej współczesne doświadczenia...
Sztuka wojenna, jak się pewnie zgodzisz, to w uproszczeniu,
zabawy zdegenerowanych ub.sz. Jednak jako twór umysłu -
zbiór technik i zasad - zawiera w sobie ważną wskazówkę.
Warunkiem skuteczności osiągania celów wojskowych
(i zapewne nie tylko) jest posiadanie strategii. Strategia zaś jest
tym lepsza, im więcej elementów składowych ogarnia (coś jakby
obszar postrzegania pod "lejkiem"). Co więcej - brak jakiegoś
ważnego elementu może przesądzić o wygranej bądź przegranej
bitwie, a w jeszcze większej skali - wojnie.
Gdyby więc w działaniach wojennych, wódz dopuścił zasady
demokracji, nie przetrwałby zapewne nawet jednego dnia boju.
Struktura hierarchiczna, sztywne podziały funkcji i rygorystyczne
wymagania odnośnie spełniania poleceń przełożonych - to coś
na kształt oprogramowanego komputera. Wynik jego pracy jest
zależny od jakości sformalizowanego programu i poprawności
danych wejściowych (nie mówiąc o ilości ich rodzajów, która
ma prawo się zmieniać w czasie, a czego program zwykle nie
przewiduje). Z demokracji w wojsku więc nici...
I teraz wróćmy do Twojej tezy:
"samodzielnie myślącymi trudno się steruje".
Czy wyobrażasz sobie wojnę, w której nie istnieją szczeble
dowodzenia, gdzie każdy żołnierzyk realizuje własny plan działania
wg jedynego zalecenia "zgładzić wroga"? Wroga, którego nie zobaczy
inaczej, jak w bezpośrednim starciu w okopie? Widzisz ten chaos,
brak jakiejkolwiek skuteczności i w końcu porażkę?
Tę zasadę znają nawet najbardziej prymitywne ub.sz. i, co ciekawe,
bardzo im ta zasada, jako jedynie słuszna, odpowiada. Nie dość więc,
że przetrenowały ją w czasie wielu wojen (a ostatnia u nas jeszcze
nie wybrzmiała), konieczne było kultywowanie jej przez wszystkie lata
powojenne. W latach tych istniał tak zwany powszechny obowiązek
wojskowy (chyba istnieje nadal tylko w zmienionej formule ;)),
i w ramach tego obowiązku, gromadzono niemal wszystkich młodzieńców,
w miejscach ... "zaszywania reguł".
Jak sądzisz, czy miejsca te były Mekką racjonalnego myślenia, czy też
może bastionem powielania schematów ub.sz.? Czego uczyli się ci
młodzi ludzie (pomijając zaprawy, musztry i ćwiczenia stricte wojskowe)?
I tu dopiero przechodzę do sedna historyjki ;).
Dla tych, którzy w swym wcześniejszym życiu nie nauczyli się myśleć
samodzielnie, krytycznie, twórczo... okres ten był kolejną szkołą cwaniactwa,
treningiem sprytu, powielaniem jaskrawych cech swych przełożonych,
posłuszeństwa i egocentryzmu zaszytego w patriotycznym płaszczyku.
Ci, bardzo szybko awansowali, a jeśli nie, to i tak cieszyli się wsparciem
przełożonych (przepustki i inne dobrodziejstwa reglamentowane),
nabierając równocześnie bardzo ważnych umiejętności społecznych
przydatnych w świecie ub.sz. Nimi to też zaroił się świat - urzędy, sklepy,
fabryczki, szkoły - tysiące miejsc, w których zaszyta wiedza mogła się
uzewnętrzniać. Były więc potem odgórne sterowania gospodarką,
ustalanie norm produkcyjnych, cen na produkty, a także cały bogaty
system rozdzielnictwa dóbr "po uważaniu", takich jak wczasy, sanatoria,
miejsca w przedszkolu, samochody (pod tytułem "maluch"), a wkrótce
potem, kartki na mięso, opony, pralki i lodówki, w końcu chleb i kto wie,
czy nie papier toaletowy...
Czy da się lekko łatwo i przyjemnie przerobić mózg ub.sz. na mózg
twórczy? Znasz może jakiś sposób? Co, gdzie i jak należy "zaszywać"?
> > Doświadczyłeś przytępiania wspieranego przykładem "z góry"?
> nie
Doświadczyłeś stymulowania rozwoju własnego myślenia
z jakiejkolwiek strony? W domu? W szkole? W pracy?
pozdrawiam
All
|