Data: 2008-04-24 13:00:29
Temat: Re: doświadczona pani dziekan
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka wrote:
>> Dzielimy włos na czworo. Powiedzmy, że gdybyś napisała: ja stosuję
>> sie do.... bo uważam, że... - byłoby to bez cienia krytyki. Jeśli
>> jednak swoje uwagi onosisz do kogoś, nawet bezosobowo, to w gruncie
>> rzeczy dzielisz ludzi na takich jak Ty i takich jak nie Ty.
> Jakby Fra napisała "Ja... toitamto", to też by jej ktoś zarzucił, że
> dzieli ludzi na "ja" i "nie-ja". Jak się ktoś spodziewa (a w domyśle:
> boi) krytyki, to ją znajdzie w każdym zdaniu mówiącego i tyle.
> A jeśli nawet by dzieliła i to wyraźnie, to cóż złego. Przecież każdy
> ma swój wewnętrzny świat "siebie" i zewnętrzny "innych". Nie da się
> wyrażać swoich stanowisk, poglądów, spostrzeżeń, myśli inaczej, niż
> ze swojego punktu widzenia. Dopiero czyny idące w ślad za słowami
> pokazują nasze intencje. A więc po słowach "Ja... toitamto" gdyby
> następowało pałowanie np., to byłoby złe. Ale jeśli po nich następuje
> np. zajęcie się swoimi sprawami, to co złego jest w "ja"? Fra (i ja
> też) zajmujemy się swoimi sprawami, nie idziemy na wyprawe krzyżową
> po tym, jak mówimy o swoich odczuciach, stanowiskach w sprawie wiary.
Nie mam nic przeciwko krytyce. Starałem się tylko wykazać, że jednak Fra coś
tam krytykowała, a mówiła, że nie. :)
>>>> Nie pisałem, że krytykujecie. Napisałem, że krytyka jednego
>>>> katolika przez drugiego
> ....o właśnie, tu nie rozumiem. Jak to jednego przez drugiego? Którego
> krytykowanego i krytykującego mialeś na myśli?
Każdego. Co tu do rozumienia ponadto, że obgadywanie innych jest miłe ale
tylko dla obgadującego? Też wzięłaś to do siebie? ;)
--
pozdrawiam
michał
|