Data: 2002-04-29 10:34:57
Temat: Re: dziwna propozycja....?
Od: Marzena Fenert <m...@f...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sun, 28 Apr 2002 21:01:27 +0000 (UTC), podpisując się jako "Lily
Paszkowska" <n...@N...poczta.gazeta.pl>, napisałeś (aś) :
>i napisz czy poszłaś!!
Nie poszłam - uznałam, że nie warto.
Znajomośc tylko przez e-mail mi w zupełności wystarczy aby sobie na
różne błahe tematy podyskutować.
>i jak było?
Extra - ten dzień spędziłąm z mężem i dzieckiem na przefajnym
spacerze,
Wieczorem była romantyczna kolacja.
I naprawdęuważam, że warto było to popołudnie i wieczór poświęcić
rodzinie zamiast spotykać sięz elementami historii ;))))))))))
Przecież tak mało czasu na codzień poświęcamy sobie i swoim uczuciom.
Bo praca, bo dziecko , ciągły młyn życia.
Mieliśmy jeden dłuższy wieczór tylko dla siebie.....powspominaliśmy
jak się poznaliśmy, jak na początku się zachowywaliśmy, które z nas
poczuło i kiedy, że to ta/ten. Ta jedyna wymarzona i wyśnona osoba.
Ze śmiechem przypominaliśmy sobie takie elementy naszej historii gdy
ja stojac w przedpokoju trzymam kota na rekach i sie zegnamy i jest
niezrecznie.....no i ten pierwszy pocalunek gdy ja tym kotem ryp na
glebe ;))))))))))))))))))))
Przypomieliśmy sobie wszystkie wesole momenty nasego bycia razem ze
soba, oraz momenty ktore sprawily i codzien sprawiaja ze wiem, ze
osoba ktora wybralam sobie na partnera zyciowego jest tego godna.
Przypomnielismy sobie nasz wspolny porod, dzieki ktoremu czujemy ze
nasza rodzina jest jeszcze bardziej zespolona.
I naprawde teraz widze, ze moje durnowate dylematy czy isc na
spotkanie czy nie byly gorzej niz durnowate.
Dziekuje wszystkim grupowiczom za porady, wszystkie odpowiedzi byly
dla mnie bardzo wazne i ciesze sie ze podjelam wlasnie taka a nie inna
decyzje.
Bo a noz widelec zdarzyloby sie ze na widok staroci zadrgaloby
serducho...a serce nie sluga - wole pielegnowac to co mam i czego sie
ciesze nizli fruwac gdzies w poszukiwaniu czego...pewnie mlodosci
ktora nie wroci.
Wlosow tez nie obcielam, zaczelam nosic fantazyjnie poupinane i
rozpuszczone.
dziecko powoli przyzwyczaja sie ze mamusie to boli jak sie ciaga a maz
odkad nosze rozpuszczone wlosy wodzi za mna teskno-rozmarzonym
wzrokiem. (a ja cymbal ponad rok nosilam niezmienie ten oblesny
kucyk).
Fajnie grupo ze jestes - w natloku spraw codziennych dajesz szanse na
odnalezienie siebie i bycie lepsza dla wszystkich - nawet z tesciem
dobrze mi sie gadalo w niedziele - zadnych zgrzytow-bede chyba jeszcze
troche synowa idealna - nieeeeeee az tylke szczescia na raz to
niemozliwe :)
Marzena
|