Data: 2008-05-22 08:14:21
Temat: Re: efekt Lucyfera
Od: "trurl" <t...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:g1322f$ctb$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>
> I to jest dowód na brak skuteczności?
(...)
Nie, to jest brak dowodu na skuteczność. Trudno byłoby udowodnić brak
skuteczości, bo tak jak pisałeś jest zbyt wiele czynników kóre mają wpływ na
wynik końcowy, ale tym samym nic nie da się udowodnić. Poruszamy się w
przestrzeni subiektywnych odczuć.
>
> Podobną diagnozę mógłbyś postawić np. w przypadku leczenia
> farmakologicznego zaburzeń psychiatrycznych. Też stwierdzisz, że skoro
> chory, po udanym leczeniu, znów wraca do lekarza, to wina lekarza i
> metod leczenia? To raczej diagnoza naszej rzeczywistości, która staje
> się toksyczna dla ludzi, ale jednocześnie ci sami ludzie nie odrzucają
> jej [rzeczywistości], bo odrzucenie oznaczałoby odrzucenie
> Społeczeństwa, ucieczkę poza rzeczywistość, ucieczkę w samotność
> czterech ścian.
>
W przypadku leków też bada się subiektywne odczucia pacjenta. Szerokie pole
do popisu dla tzw. błędów metodologicznych. Poza tym kwestia definicji co
nazwiemy udanym leczeniem. Jeśli chory przez okres brania leków przestaje
czuć się źle, lub po prostu prawie nic nie czuje, a po odstawieniu po kilku
mies. znowu popada w depresję to... najlepszym lekarstwem na świecie jest
placebo, skuteczność w granicach 20%, ale zero skutków ubocznych, działa na
wszystko na raz, można brać w dowolnych dawkach do końca życia, pigułki
dostępne we wszystkich smakach i kolorach. Można by nawet namówić do brania
całe społeczeństwo, przynajmniej 20% odczułoby cudowną poprawę i świat
stałby się o 20% lepszy. Dlaczego jeszcze tego nie zrobiliśmy?
Przemknęła mi właśnie szatańska myśl... a gdybyśmy tak wymyślili
skoncentrowanex5 placebo... to byłby lek na całe zło i toksyczną
rzeczywistość!
Pozdrawiam ironicznie
|