Data: 2010-09-19 10:20:53
Temat: Re: erotyzowanie w towarzystwie
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" <x...@p...fm> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:4c95c7f3$0$27026$6...@n...neostrad
a.pl...
> W dniu 2010-09-19 10:08, Chiron pisze:
>
>> Ewo- masz odpowiedź. Ona jest w tym, co napisałaś. Wyobraź sobie tylko
>> taką sytuację u nich w domu, z której takie teksty wynikają:
>> sfrustrowany, nie potrafiący zaspokoić partnerki mężczyzna, kobieta ma
>> kogoś- a on w niej wzbudza co najwyżej politowanie. Takim
>> ekshibicjonizmem daje znać wokół: "mąż jest do niczego- jestem do
>> wzięcia"
>> IMO- tu trudno by znaleźć inne wytłumaczenie. Za ile rozwód- sama
>> zobaczysz. IMO- to kwestia czasu...najbliższego. Ona po prostu chce
>> najpierw kogoś znaleźć, a potem rozwód.
>
> Chironie, wydaje mi się, że zdecydowanie zbyt łatwo wydajesz ostateczne
> opinie na podstawie szczątkowych danych.
To prawda:-)
> IMO żyją w świetnej relacji.
Ewo- wydaje mi się, że zdecydowanie zbyt łatwo wydajesz ostateczne
opinie na podstawie szczątkowych danych.
:-)
Proszę Cię- przecież nie masz bladofiołkowego pojęcia o ich relacjach- no bo
i skąd? Naprawdę nie poznałaś jeszcze takich rodzin, gdzie wszystko odbywało
się za zamkniętymi drzwiami- przemoc, molestowanie seksualne dzieci? O jakie
wspaniałe, zgodne małżeństwo!- krzyczało otoczenie. Takie rzeczy świetnie
widać na terapii- szczególnie, jak się znało rodziców dziecka, które właśnie
ma proces terapeutyczny i wyrzuca z siebie, jak tatuś przychodził w nocy
gwałcić, a mama udawała, że o niczym nie wie.
Po czym poznać patologiczną rodzinę? Można właśnie obserwować takie
freudowskie przejęzyczenia. Ileż w tym treści! Wystarczy tylko wyłączyć
emocje przy ocenianiu:-). Medeo- gdybym widział pierwszy raz Paulinkę i jej
męża i usłyszał taki tekst, jak Paulinka przytoczyła- pomyślał bym sobie, że
oto kobieta kokietuje swojego mężczyznę. Skoro po kilku latach po ślubie
wykazują takie zachowania (a właściwie nie wiem, jak on się zachowuje-
zakładam, że podobnie) - to w moim przekonaniu świadczy to o udanym związku.
To, co opisałaś Ty- otworzyło mi "klapkę" w głowie- zobaczyłem naszych
znajomych (juz po rozwodzie)- w których towarzystwie czułem się kokietowany
przez jego żonę. Kobieta ta "puszczała" podobne teksty. Np kilka razy
mówiła, że ze swoim mężem najlepiej lubi to robić w pociągu- bo chociaż
pociąg się rusza. Jak snuła plany życiowe (mieliśmy wtedy koło trzydziestki-
chyba trochę mniej)- to gdy on w czymś oponował- mówiła coś w tym stylu:
oczywiście, jak będę miała prawdziwego faceta za męża. Czasem potrafiła
brnąć dalej tekstem: takiego faceta, co ma jednego członka twardego, a
resztę miękkie, a nie tak, jak ty, mój mężu. Dla wielu ludzi byli dobrym
małżeństwem: on jej pomagał w kuchni, opiekował się dziećmi, często razem
chodzili - trzymając się za ręce, etc. Pewnego dnia jej sie znudziło-
zostawiła go z 2 córkami i zniknęła.
> Skłaniam się bardziej ku nieumiejętnemu udawaniu wyluzowania.
> Ale oczywiście pożyjemy, zobaczymy.
Z obfitości serca usta mówią...
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
|